“Drama Igi Świątek na US Open: Szokująca prawda o najlepszej tenisistce świata”
Nowy Jork — Jest wiele rzeczy, w których Iga Świątek, numer 1 na świecie i królowa tenisa ostatnich dwóch lat, jest bardzo dobra. Czy jednak potrafi nie pozwolić, aby stres i frustracje wpłynęły na jej grę? Sama przyznałaby, że to jest jeszcze w trakcie pracy. Życie w głowie Świątek w dzisiejszych czasach może przypominać ślizganie…
Nowy Jork — Jest wiele rzeczy, w których Iga Świątek, numer 1 na świecie i królowa tenisa ostatnich dwóch lat, jest bardzo dobra.
Czy jednak potrafi nie pozwolić, aby stres i frustracje wpłynęły na jej grę? Sama przyznałaby, że to jest jeszcze w trakcie pracy. Życie w głowie Świątek w dzisiejszych czasach może przypominać ślizganie się po ostrzu noża z dużą prędkością.
W dniu takim jak pierwszy wtorek US Open 2024, potrzeba jej było każdej odrobiny siły woli, aby utrzymać się na nogach. Popełniła 41 niewymuszonych błędów, przetrwając mecz 6-4, 7-6(6) z Kamillą Rachimową z Rosji, która prowadziła 6-3 w tiebreaku drugiego seta.
Brak radości i żadnej celebracji po wygranej. Tylko bardzo gorąca, czerwona twarz i zbyt wiele myśli o tym, co się wydarzyło.
Dwa dni później, na tym samym korcie, przeciwko podobnie słabszej przeciwniczce z Japonii, Enie Shibaharze, Świątek łatwo wygrała jedną ze swoich firmowych kombinacji “bagel-and-breadstick”, czyli takiego rodzaju dominującej wygranej, która zaprowadziła ją na prawie 120 tygodni na szczyt kobiecego tenisa.
Co się zmieniło?
W ostatnich latach Świątek stała się bardziej powściągliwa w ujawnianiu wewnętrznych mechanizmów swojego umysłu. To część osobowości tenisistki, która nigdy nie przychodziła jej naturalnie. Jej mózg jest zbyt aktywny. Nie jest jedną z tych osób, które istnieją bez wewnętrznego monologu. Słyszy każde słowo, które myśli.
„Zwykle nie czuję się dobrze na korcie, kiedy mam zbyt duże oczekiwania,” powiedziała w czwartek, wyjaśniając swoją zmieniającą się postawę na dwa mecze. „Z tego powodu podejmuję złe decyzje na korcie. Więc staram się resetować i pamiętać, że nie muszę grać perfekcyjnego tenisa cały czas. Dobrze, jeśli popełniam jakieś błędy, ale powinnam się skupić na poprawie, i to wszystko.”
Ten psychologiczny konflikt między oczekiwaniami a doskonaleniem się w pełni rozegrał się na przestrzeni tych dwóch dni.
Wtorkowa Świątek była zawodniczką zdesperowaną, aby pokazać, jak perfekcyjna może być, próbując wygrać punkt za punktem, uderzając piłki w linie. Kiedy uderzyła zbyt mocno i przegrała punkt, często próbowała uderzyć piłkę jeszcze mocniej przy następnej okazji, wydawało się, że celuje bezpośrednio w linię, zamiast blisko niej przy pierwszej okazji, która się nadarzyła. Rachimowa nie dawała jej jednak zbyt wielu luźnych piłek. Świątek odpowiadała na krótkie zaproszenia do ataku i wysokiej jakości, głębokie forhendy z równą i bezwzględną mocą.
To lekceważenie cech przeciwniczki i całkowita wiara we własną doskonałość doprowadziły Świątek do miejsca, w którym jest. W ostatnich miesiącach to jednak również hamowało ją przed dalszym postępem.
„Bycie pierwszą na piłce” to fraza, której czasami używają zawodnicy, aby opisać taki agresywny styl gry. Istnieje jednak cienka linia między agresją a niecierpliwością. Agresja to strategia. Niecierpliwość to reakcja emocjonalna — taka, która często ma swoje źródło w chęci ucieczki z nieprzyjemnej sytuacji.
Świątek mówiła o poczuciu irytacji przez większą część dwóch ostatnich miesięcy. Od czasu, gdy w czerwcu opuściła Paryż, zdobywszy swój czwarty tytuł French Open i piąty tytuł wielkoszlemowy w swojej wciąż młodej karierze, nie czuła się całkiem dobrze.
Już wtedy była wyczerpana, po wygraniu obu turniejów Masters w Madrycie i Rzymie przed French Open. Przyznała, że źle przygotowała się do regeneracji przed Wimbledonem, który odbywa się na trawie, nawierzchni, której najmniej lubi i na której osiąga najsłabsze wyniki. Przegrała tam w trzeciej rundzie — i była to Świątek, która widzi szczytującą przeciwniczkę i nie zmienia swojej strategii, zanim jest za późno, aby cokolwiek zmienić.
Po krótkim odpoczynku, wróciła do Paryża na turniej olimpijski, również na Roland Garros, gdzie była czymś znacznie więcej niż tylko zdecydowaną faworytką. Grała i istniała, jakby miała na swoich barkach ciężar Jowisza, a potem popadła w łzy, gdy przegrała w półfinale z przyszłą złotą medalistką Zheng Qinwen z Chin, ledwo mogąc mówić o festiwalu błędów, jakiego doświadczyła na swoim ulubionym korcie.
Kiedy dzień później zdobyła brązowy medal, mówiła o tym, jak intensywność harmonogramu i presja grania dla swojego kraju, Polski, z szansą na wygranie czegoś, co zdarza się tylko raz na cztery lata, wyczerpały ją. „Wciąż mam dużo pracy, aby zrozumieć siebie i co się czasami ze mną dzieje,” powiedziała.
Świątek wzięła tydzień wolnego, ale kiedy pojawiła się w Cincinnati na amerykańskiej serii turniejów na kortach twardych, zmęczenie harmonogramem i jego wpływ na nią i tak wielu innych zawodników było nadal na pierwszym planie. „Sport musi się zmienić,” mówiła wielokrotnie. „Przestańcie robić tyle turniejów tak długimi i obowiązkowymi. Jeśli tego nie zrobimy, wypalenie jest nieuniknione.”
To przydarzyło się jej poprzedniczce na szczycie sportu, Ash Barty, która zakończyła karierę w wieku 25 lat w marcu 2022 roku. Świątek powiedziała w czerwcu, że nie wie, jak długo wytrzyma. Rzuciła liczbą 28 lat. Ma teraz 23 lata.
Więcej takich dni jak czwartek na pewno pomoże.