Będzie wielki hit na turnieju ATP w Paryżu! Olbrzymia stawka
Alexander Zverev oraz Holger Rune jako pierwsi wywalczyli awans do półfinałów tegorocznej edycji turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. Niemiec w dwóch partiach uporał się ze Stefanosem Tsitsipasem, zaś Duńczyk po trzysetowej walce pokonał Alexa de Minaura. Jako pierwsi na kort w Accor Arenie wyszli w piątkowe popołudnie Zverev i Tsitsipas. Choć to Grek wygrał…
Alexander Zverev oraz Holger Rune jako pierwsi wywalczyli awans do półfinałów tegorocznej edycji turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. Niemiec w dwóch partiach uporał się ze Stefanosem Tsitsipasem, zaś Duńczyk po trzysetowej walce pokonał Alexa de Minaura.
Jako pierwsi na kort w Accor Arenie wyszli w piątkowe popołudnie Zverev i Tsitsipas. Choć to Grek wygrał 10 z 15 wcześniejszych spotkań, to za faworyta uchodził rozgrywający lepszy sezon Niemiec. Jak się później okazało, wywiązał się z tej roli nienagannie. Przez niemal całego pierwszego seta panowie toczyli jednak wyrównaną walkę i bronili własnych serwisów bez większych trudności.
Sytuacja odmieniła się przy stanie 5:5, kiedy to 26-latka z Aten zaczęło zawodzić pierwsze podanie. Zverev doczekał się wtedy szans na przełamanie. Pierwszej z nich nie wykorzystał, ale już przy drugiej rywal „podarował” mu punkt podwójnym błędem serwisowym. Po zmianie stron 27-latek z Hamburga miał problemy ze zwieńczeniem partii. Ostatecznie jednak po obronie break-pointa i za trzecią piłką setową zakończył tę część gry.
W drugim secie kluczowy okazał się trzeci gem, który był też najdłuższym w całym meczu. Niemiec znów zaczął mocniej naciskać na podającego Tsitsipasa, czego efektem były liczne okazje na „brejka”. Grek czterokrotnie zdołał się obronić, lecz za piątym razem posłał w aut zagranie z forhendu. W kolejnych minutach Zverev niezwykle imponował serwisem i nie dał oponentowi nawet cienia szansy na zniwelowanie deficytu. Najlepszym podsumowaniem jego dyspozycji jest fakt, że w całej odsłonie stracił zaledwie dwa punkty przy swoim podaniu. Cały pojedynek dobiegł zaś końca po stu minutach rywalizacji, a jego rezultat pozbawił ateńczyka szans na awans do turyńskich Finałów ATP.
W następnym ćwierćfinale z kolei obydwaj jego uczestnicy wciąż rywalizowali o przepustkę do imprezy z udziałem najlepszej ósemki sezonu. W lepszej sytuacji znajdował się Alex de Minaur, który po zwycięstwie nad Jackiem Draperem awansował na ostatnie miejsce premiowane biletem do Turynu. Holger Rune miał do niego wyraźną stratę, lecz mógł pokładać nadzieję m.in. w tym, że zna już smak zwycięstwa w Paryżu.
Duńczyk zanotował też skuteczniejsze wejście w pojedynek. Co prawda nie wykorzystał dwóch break-pointów w gemie otwierającym mecz, ale błędy rywala pomogły mu zdobyć przełamanie przy wyniku 2:2. Australijczyk nie mógł również w tym fragmencie meczu zbytnio polegać na swoim pierwszym serwisach, pudłując ponad połowę z nich. Takich kłopotów nie miał 21-latek z Gentofte, który całego seta wygrał 6:4.
W drugim secie kluczowy okazał się trzeci gem, który był też najdłuższym w całym meczu. Niemiec znów zaczął mocniej naciskać na podającego Tsitsipasa, czego efektem były liczne okazje na „brejka”. Grek czterokrotnie zdołał się obronić, lecz za piątym razem posłał w aut zagranie z forhendu. W kolejnych minutach Zverev niezwykle imponował serwisem i nie dał oponentowi nawet cienia szansy na zniwelowanie deficytu. Najlepszym podsumowaniem jego dyspozycji jest fakt, że w całej odsłonie stracił zaledwie dwa punkty przy swoim podaniu. Cały pojedynek dobiegł zaś końca po stu minutach rywalizacji, a jego rezultat pozbawił ateńczyka szans na awans do turyńskich Finałów ATP.
W następnym ćwierćfinale z kolei obydwaj jego uczestnicy wciąż rywalizowali o przepustkę do imprezy z udziałem najlepszej ósemki sezonu. W lepszej sytuacji znajdował się Alex de Minaur, który po zwycięstwie nad Jackiem Draperem awansował na ostatnie miejsce premiowane biletem do Turynu. Holger Rune miał do niego wyraźną stratę, lecz mógł pokładać nadzieję m.in. w tym, że zna już smak zwycięstwa w Paryżu.
Duńczyk zanotował też skuteczniejsze wejście w pojedynek. Co prawda nie wykorzystał dwóch break-pointów w gemie otwierającym mecz, ale błędy rywala pomogły mu zdobyć przełamanie przy wyniku 2:2. Australijczyk nie mógł również w tym fragmencie meczu zbytnio polegać na swoim pierwszym serwisach, pudłując ponad połowę z nich. Takich kłopotów nie miał 21-latek z Gentofte, który całego seta wygrał 6:4.
W drugiej partii de Minaur poprawił nieco swoje podanie, w efekcie czego nie musiał ani razu bronić się przed jego stratą. Do stanu 4:4 na korcie nie było zbyt wielu emocji i obydwaj gracze szybko zwiększali swój dorobek. To co najważniejsze, wydarzyło się w dwóch kolejnych gemach. Najpierw do ataku przeszedł Rune i prowadził już 30:0. W następnym punkcie nie wykorzystał jednak dużej przewagi sytuacyjnej i nie doczekał się break-pointów. Od tego momentu serią siedmiu wygranych piłek popisał się Australijczyk i to on miał trzy „setbole”. Przy drugim z nich przeprowadził udany atak do siatki i tym samym wyrównał stan potyczki.
Decydująca odsłona okazała się być tą najbardziej zaciętą i emocjonującą. Jako pierwszy przełamanie zdobył niej Rune w gemie piątym, lecz nie mógł się nim długo nacieszyć. 25-latek z Sydney odpowiedział mu bowiem błyskawicznym rebreakiem i stan gry znów się wyrównał. Gdy wydawało się, że losy spotkania mogą rozstrzygnąć się w tie-breaku, Duńczyk raz jeszcze postarał się o pozbawienie rywala serwisu. W 11. gemie popisał się wygrywającym z forhendu, który dał mu prowadzenie. Po zmianie stron nie popełnił już tego samego błędu, co wcześniej i bez straty punkty doprowadził potyczkę do pomyślnego dla siebie rozstrzygnięcia.