Demolka w pojedynku rywalek Świątek w WTA Finals. 76 minut i po meczu
Wyjątkowo jednostronne było drugie niedzielne starcie w grupie pomarańczowej w WTA Finals. Zarówno Coco Gauff jak i Jessica Pegula długo nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu na szybkiej nawierzchni w Rijadzie, ale zdecydowanie lepiej radziła sobie z tym młodsza z Amerykanek. Potrzebowała raptem 76 minut, aby pokonać swoją rywalką, której dyspozycje dobitnie ocenił Dawid Celt. W…
Wyjątkowo jednostronne było drugie niedzielne starcie w grupie pomarańczowej w WTA Finals. Zarówno Coco Gauff jak i Jessica Pegula długo nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu na szybkiej nawierzchni w Rijadzie, ale zdecydowanie lepiej radziła sobie z tym młodsza z Amerykanek. Potrzebowała raptem 76 minut, aby pokonać swoją rywalką, której dyspozycje dobitnie ocenił Dawid Celt.
W niedzielę rozpoczęła się rywalizacja w grupie pomarańczowej WTA Finals. W pierwszym meczu Iga Świątek pokonała Barborę Krejcikovą w trzech setach – 4:6, 7:5, 6:2 – wracają ze stanu 4:6, 0:3. Później na korcie centralnym w Rijadzie pojawiły się rywalki Polki: Coco Gauff – Jessica Pegula.
Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. “Jestem bardzo podekscytowana”
Demolka w pojedynku rywalek Świątek w WTA Finals
Nawierzchnia kortu centralnego w Rijadzie jest określana jako dość szybka, z czego obie Amerykanki doskonale korzystały, ustawiając grę serwisem. Niestety błędy – zwłaszcza niewymuszone – zdecydowanie dominowały nad winnerami, przez co to spotkanie nie zadowalało pod względem jakości.
Lepiej w obrazie takiego widowiska odnajdywała się Coco Gauff, która była stroną agresywniejszą przy pasywnej postawie starszej z Amerykanek. To Gauff dyktowała warunki, dzięki czemu zdobyła kluczowe przełamanie, które pozwoliło jej wygrać pierwszego seta 6:3 w 34 minuty. Ale brakowało temu pojedynkowi widowiskowości i emocjonujących momentów. Dość powiedzieć, że obie zawodniczki były na znacznym minusie w stosunku winnerów do niewymuszonych błędów. Pegula zagrała raptem dwa wygrywające uderzenia.
– Gauff jest dzisiaj lepsza w każdym elemencie. Szybsza, aktywniejsza. Pegula sama czuje, że nie gra dobrze – mówili komentatorzy Canal+ Sport po pierwszym gemie drugiego seta, który zakończył się przełamaniem na korzyść mistrzyni US Open z 2023 roku. Z kolei 30-latka z Buffalo była coraz bardziej zirytowana. W pewnym momencie rzuciła nawet rakietą z bezradności.
Pomocną dłoń wyciągnęła do niej rywalka, z którą się przyjaźni – razem długo tworzyły parę deblową. Mimo prowadzenia 40:0 w gemie serwisowym Gauff przegrała pięć punktów z rzędu, co skutkowało przełamaniem powrotnym. To mógł być punkt zwrotny tego spotkania. Wydawało się, że Pegula zaczyna się rozkręcać, ale kolejne spore błędy ponownie kosztowały ją utratę serwisu. W zasadzie odwdzięczyła się rywalce.
W mowie ciała Jessiki Peguli coraz bardziej było widać rezygnacje i pogodzenie się z porażką. Natomiast Coco Gauff sumiennie dążyła do zwycięstwa, grając po prostu dużo solidniej, mimo chwilowego kryzysu. Potrzebowała 76 minut, aby pokonać swoją rodaczkę 6:3, 6:2 i zostać liderką grupy pomarańczowej po pierwszym dniu rywalizacji. To zdecydowanie zasłużony wynik. “Jessica Pegula sprawia wrażenie zawodniczki która najchętniej udałaby się na wakacje” – napisał na portalu X Dawid Celt.
W następnym meczu we wtorek Coco Gauff o godz. 16:00 polskiego czasu zmierzy się z Igą Świątek. Natomiast Jessica Pegula z Barborą Krejcikovą. Będzie to bardzo ważny pojedynek dla obu przegranych z pierwszego spotkania.
Wyjątkowo jednostronne było drugie niedzielne starcie w grupie pomarańczowej w WTA Finals. Zarówno Coco Gauff jak i Jessica Pegula długo nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu na szybkiej nawierzchni w Rijadzie, ale zdecydowanie lepiej radziła sobie z tym młodsza z Amerykanek. Potrzebowała raptem 76 minut, aby pokonać swoją rywalką, której dyspozycje dobitnie ocenił Dawid Celt.
W niedzielę rozpoczęła się rywalizacja w grupie pomarańczowej WTA Finals. W pierwszym meczu Iga Świątek pokonała Barborę Krejcikovą w trzech setach – 4:6, 7:5, 6:2 – wracają ze stanu 4:6, 0:3. Później na korcie centralnym w Rijadzie pojawiły się rywalki Polki: Coco Gauff – Jessica Pegula.
Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. “Jestem bardzo podekscytowana”
Demolka w pojedynku rywalek Świątek w WTA Finals
Nawierzchnia kortu centralnego w Rijadzie jest określana jako dość szybka, z czego obie Amerykanki doskonale korzystały, ustawiając grę serwisem. Niestety błędy – zwłaszcza niewymuszone – zdecydowanie dominowały nad winnerami, przez co to spotkanie nie zadowalało pod względem jakości.
Lepiej w obrazie takiego widowiska odnajdywała się Coco Gauff, która była stroną agresywniejszą przy pasywnej postawie starszej z Amerykanek. To Gauff dyktowała warunki, dzięki czemu zdobyła kluczowe przełamanie, które pozwoliło jej wygrać pierwszego seta 6:3 w 34 minuty. Ale brakowało temu pojedynkowi widowiskowości i emocjonujących momentów. Dość powiedzieć, że obie zawodniczki były na znacznym minusie w stosunku winnerów do niewymuszonych błędów. Pegula zagrała raptem dwa wygrywające uderzenia.
– Gauff jest dzisiaj lepsza w każdym elemencie. Szybsza, aktywniejsza. Pegula sama czuje, że nie gra dobrze – mówili komentatorzy Canal+ Sport po pierwszym gemie drugiego seta, który zakończył się przełamaniem na korzyść mistrzyni US Open z 2023 roku. Z kolei 30-latka z Buffalo była coraz bardziej zirytowana. W pewnym momencie rzuciła nawet rakietą z bezradności.
Pomocną dłoń wyciągnęła do niej rywalka, z którą się przyjaźni – razem długo tworzyły parę deblową. Mimo prowadzenia 40:0 w gemie serwisowym Gauff przegrała pięć punktów z rzędu, co skutkowało przełamaniem powrotnym. To mógł być punkt zwrotny tego spotkania. Wydawało się, że Pegula zaczyna się rozkręcać, ale kolejne spore błędy ponownie kosztowały ją utratę serwisu. W zasadzie odwdzięczyła się rywalce.
W mowie ciała Jessiki Peguli coraz bardziej było widać rezygnacje i pogodzenie się z porażką. Natomiast Coco Gauff sumiennie dążyła do zwycięstwa, grając po prostu dużo solidniej, mimo chwilowego kryzysu. Potrzebowała 76 minut, aby pokonać swoją rodaczkę 6:3, 6:2 i zostać liderką grupy pomarańczowej po pierwszym dniu rywalizacji. To zdecydowanie zasłużony wynik. “Jessica Pegula sprawia wrażenie zawodniczki która najchętniej udałaby się na wakacje” – napisał na portalu X Dawid Celt.
W następnym meczu we wtorek Coco Gauff o godz. 16:00 polskiego czasu zmierzy się z Igą Świątek. Natomiast Jessica Pegula z Barborą Krejcikovą. Będzie to bardzo ważny pojedynek dla obu przegranych z pierwszego spotkania.
Wyjątkowo jednostronne było drugie niedzielne starcie w grupie pomarańczowej w WTA Finals. Zarówno Coco Gauff jak i Jessica Pegula długo nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu na szybkiej nawierzchni w Rijadzie, ale zdecydowanie lepiej radziła sobie z tym młodsza z Amerykanek. Potrzebowała raptem 76 minut, aby pokonać swoją rywalką, której dyspozycje dobitnie ocenił Dawid Celt.
W niedzielę rozpoczęła się rywalizacja w grupie pomarańczowej WTA Finals. W pierwszym meczu Iga Świątek pokonała Barborę Krejcikovą w trzech setach – 4:6, 7:5, 6:2 – wracają ze stanu 4:6, 0:3. Później na korcie centralnym w Rijadzie pojawiły się rywalki Polki: Coco Gauff – Jessica Pegula.
Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. “Jestem bardzo podekscytowana”
Demolka w pojedynku rywalek Świątek w WTA Finals
Nawierzchnia kortu centralnego w Rijadzie jest określana jako dość szybka, z czego obie Amerykanki doskonale korzystały, ustawiając grę serwisem. Niestety błędy – zwłaszcza niewymuszone – zdecydowanie dominowały nad winnerami, przez co to spotkanie nie zadowalało pod względem jakości.
Lepiej w obrazie takiego widowiska odnajdywała się Coco Gauff, która była stroną agresywniejszą przy pasywnej postawie starszej z Amerykanek. To Gauff dyktowała warunki, dzięki czemu zdobyła kluczowe przełamanie, które pozwoliło jej wygrać pierwszego seta 6:3 w 34 minuty. Ale brakowało temu pojedynkowi widowiskowości i emocjonujących momentów. Dość powiedzieć, że obie zawodniczki były na znacznym minusie w stosunku winnerów do niewymuszonych błędów. Pegula zagrała raptem dwa wygrywające uderzenia.
– Gauff jest dzisiaj lepsza w każdym elemencie. Szybsza, aktywniejsza. Pegula sama czuje, że nie gra dobrze – mówili komentatorzy Canal+ Sport po pierwszym gemie drugiego seta, który zakończył się przełamaniem na korzyść mistrzyni US Open z 2023 roku. Z kolei 30-latka z Buffalo była coraz bardziej zirytowana. W pewnym momencie rzuciła nawet rakietą z bezradności.
Pomocną dłoń wyciągnęła do niej rywalka, z którą się przyjaźni – razem długo tworzyły parę deblową. Mimo prowadzenia 40:0 w gemie serwisowym Gauff przegrała pięć punktów z rzędu, co skutkowało przełamaniem powrotnym. To mógł być punkt zwrotny tego spotkania. Wydawało się, że Pegula zaczyna się rozkręcać, ale kolejne spore błędy ponownie kosztowały ją utratę serwisu. W zasadzie odwdzięczyła się rywalce.
W mowie ciała Jessiki Peguli coraz bardziej było widać rezygnacje i pogodzenie się z porażką. Natomiast Coco Gauff sumiennie dążyła do zwycięstwa, grając po prostu dużo solidniej, mimo chwilowego kryzysu. Potrzebowała 76 minut, aby pokonać swoją rodaczkę 6:3, 6:2 i zostać liderką grupy pomarańczowej po pierwszym dniu rywalizacji. To zdecydowanie zasłużony wynik. “Jessica Pegula sprawia wrażenie zawodniczki która najchętniej udałaby się na wakacje” – napisał na portalu X Dawid Celt.
W następnym meczu we wtorek Coco Gauff o godz. 16:00 polskiego czasu zmierzy się z Igą Świątek. Natomiast Jessica Pegula z Barborą Krejcikovą. Będzie to bardzo ważny pojedynek dla obu przegranych z pierwszego spotkania.