Fatalny start sezonu dla Kamila Stocha. Tego się nie spodziewaliśmy
Koszmarny początek sezonu dla Kamila Stocha. Polak nie awansował do drugiej serii w Lillehammer Nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpoczął się dla Kamila Stocha w najgorszy możliwy sposób. W pierwszym konkursie indywidualnym w Lillehammer nasz utytułowany skoczek nie zdołał awansować do drugiej serii. Po skoku na odległość 122 metrów Stoch zajął dopiero 35….
Koszmarny początek sezonu dla Kamila Stocha. Polak nie awansował do drugiej serii w Lillehammer
Nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich rozpoczął się dla Kamila Stocha w najgorszy możliwy sposób. W pierwszym konkursie indywidualnym w Lillehammer nasz utytułowany skoczek nie zdołał awansować do drugiej serii. Po skoku na odległość 122 metrów Stoch zajął dopiero 35. miejsce, co pozostawiło go poza gronem zawodników punktujących w zawodach. Po zakończeniu rywalizacji 37-latek otwarcie przyznał w rozmowie z Eurosportem, że nie czuł się swobodnie i zmagał się z napięciem, które utrudniało mu osiągnięcie lepszego wyniku.
— Brakowało mi luzu, swobody. To był główny problem, który uniemożliwił mi dobre skakanie — ocenił Stoch. — Są elementy, które wymagają nie tyle poprawy, ile “puszczenia” i zaufania sobie. Wierzę, że wtedy wszystko będzie wychodzić tak, jak powinno — dodał trzykrotny mistrz olimpijski.
Kamil Stoch na nowej drodze. Decyzja o indywidualnym treningu
Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku Kamil Stoch podjął przełomową decyzję w swojej karierze. Po długich miesiącach analiz ogłosił, że odłącza się od polskiej kadry narodowej i wybiera indywidualny tok przygotowań. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Szczawnicy zaprezentowano sztab, który miał wspierać Polaka w dążeniu do poprawy formy. W składzie zespołu znaleźli się m.in. były trener kadry narodowej Michal Dolezal, uznany szkoleniowiec Łukasz Kruczek, fizjoterapeuta Łukasz Gębala oraz serwisman Kacper Skrobot.
Decyzja ta była wynikiem rozczarowującego sezonu 2023/24, w którym Stoch tylko sporadycznie meldował się w pierwszej trzydziestce zawodów Pucharu Świata. W tamtym czasie wielokrotny medalista mistrzostw świata i dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli otwarcie mówił o swoich rozterkach związanych z kontynuowaniem kariery. Jednak zamiast odwiesić narty na kołek, postanowił walczyć o powrót do czołówki, pracując pod okiem indywidualnie dobranych trenerów.
— To była trudna decyzja, ale czułem, że potrzebuję zmiany, by móc jeszcze czerpać radość z tego, co robię — mówił wówczas Stoch.
Fatalny start w Lillehammer. Co poszło nie tak?
Niestety, początek nowego sezonu nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. W Lillehammer Stoch zakończył rywalizację już po pierwszej serii, uzyskując łączną notę, która okazała się o 4,6 punktu za niska, by awansować do finałowej “30”. Choć odległość 122 metrów nie należała do najkrótszych, Polakowi zabrakło jakości w pozostałych elementach, takich jak styl i warunki.
Po zawodach Stoch wprost przyznał, że główną przeszkodą była dla niego psychika. — Zmagałem się z napięciem całego ciała. Chciałbym, żeby każdy kolejny skok był coraz lepszy. Nad tym będę konsekwentnie pracował — zapewnił.
— Nie jest to łatwa sytuacja. Oczywiście, jest mi przykro, bo kończenie zawodów na pierwszej serii nigdy nie jest przyjemne. Ale to nie jest dla mnie pierwszy taki początek zimy — przypomniał zawodnik.
Stoch liczy na przełom
Kamil Stoch, choć wyraźnie rozczarowany, pozostaje jednak optymistą i wierzy, że nadchodzące tygodnie przyniosą przełom w jego skokach. — Czasami bywało tak, że przez pierwsze dwa, trzy weekendy sezonu się męczyłem, a potem nagle coś zaskakiwało. Znajdowaliśmy klucz do mojego skakania i wszystko wracało na właściwe tory. Wierzę, że tym razem będzie podobnie — podsumował.
Nadzieje na poprawę wyników Polaka pozostają więc wciąż żywe. Zarówno on sam, jak i jego sztab wiedzą, że sezon skoków to maraton, a nie sprint. Mimo trudnego początku Stoch wciąż ma czas na znalezienie swojej optymalnej formy, co może pozwolić mu wrócić na należne mu miejsce w światowej czołówce.