W Białorusi histeria. Wszystko przez Świątek. “Współczuję Polakom reżimu”
“Klasyczne podwójne standardy, które doprowadzają do mdłości. Podobnie jak fakt, że prawda na Zachodzie jest ‘prawdziwa’ tylko wtedy, gdy jest wygodna” – tak sprawę zawieszenia Igi Świątek skomentował białoruski publicysta, który wciąż nie może zrozumieć, że sprawa Polki jest zupełnie inna niż Kamiły Walijewej. “Hipokrytyczne zawieszenie i sankcje wielokrotnie okazywały się katastrofalne w skutkach dla…
“Klasyczne podwójne standardy, które doprowadzają do mdłości. Podobnie jak fakt, że prawda na Zachodzie jest ‘prawdziwa’ tylko wtedy, gdy jest wygodna” – tak sprawę zawieszenia Igi Świątek skomentował białoruski publicysta, który wciąż nie może zrozumieć, że sprawa Polki jest zupełnie inna niż Kamiły Walijewej.
“Hipokrytyczne zawieszenie i sankcje wielokrotnie okazywały się katastrofalne w skutkach dla ruchu olimpijskiego, lecz niektóre kraje nadal przekraczają granicę i łamią zasady uczciwej rywalizacji” – takimi słowami zaczyna się tekst na białoruskim portalu news.by autorstwa Andrieja Kozłowa, który uderza w Polaków oraz Igę Świątek.
Autor tekstu na siłę chce zarzucić Zachodowi hipokryzję, zestawiając przypadki pozytywnych testów dopingowych Świątek oraz Kamiły Walijewej. O przypadku Polki dowiedzieliśmy się pod koniec listopada. W badaniu przeprowadzonym 12 sierpnia podczas turnieju w Cincinnati w organizmie ówczesnej liderki rankingu WTA wykryto trimetazydynę – na szczęście dla Świątek: o bardzo niskim stężeniu.
Miesiąc później rozpoczęło się postępowanie, w trakcie którego tenisistka udowodniła, że przyjęła środek całkowicie nieświadomie, przez co jej zawieszenie potrwało raptem miesiąc. Cała sprawa została zamknięta 28 listopada. To też był prawdziwy powód dwumiesięcznej nieobecności Polki na światowych kortach po zakończeniu US Open. Postępowanie było objęte klauzulą poufności.
Zakazana u sportowców trimetazydyna dostała się do organizmu Świątek za sprawą zanieczyszczonego leku z melatoniną, który tenisistka zażyła podczas problemów ze snem z uwagi na zmiany stref czasowych.
Białoruski dziennikarz uderzył w Świątek i Polaków
Przypomnijmy, że trimetazydynę wykryto też w organizmie Walijewej. Rosjanka wpadła 9 lutego 2022 r. zaraz po występie na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, będąc częścią dopingowego systemu w swoim kraju.
29 stycznia 2024 r. Walijewą uznano za winną naruszenia zasad antydopingowych i ogłoszono jej czteroletnie zawieszenie do 25 grudnia 2025 r. Wszystkie jej osiągnięcia od 25 grudnia 2021 r. zostały anulowane. Walijewa została zdyskwalifikowana w zawodach IO 2022 (przez co reprezentacja Rosji straciła złoty medal w zawodach drużynowych), mistrzostwach Europy 2022 (straciła tytuł mistrzyni Europy) i mistrzostwach Rosji 2021/22 (straciła tytuł mistrzyni Rosji seniorów).
Chociaż przypadki Świątek i Walijewej są skrajnie różne, to Rosjanie i Białorusini chętnie je ze sobą zestawiają. Tak jak zrobił to Kozłow. “Współczuję Polakom reżimu, pod jakim znaleźli się i oni, i ich sport. Ale nawet on ma swoich patronów. Bo jak inaczej wytłumaczyć ten przypadek?” – pytał autor stronniczego tekstu.
“Była światowa numer jeden z Polski, Iga Świątek, stosowała doping, a mianowicie trimetazydynę, która pobudza serce. I gdyby ten tytuł zastosować do białoruskiego lub rosyjskiego tenisisty, naszemu sportowcowi wymierzono by nierealny wyrok. Znalazłby się kolejny Grigorij Rodczenkow, a sprawie towarzyszyłyby jakieś sankcje, zawieszenia i inne drobne sztuczki, które praktykowane są na ‘wolnym’ Zachodzie. Ale w tym przypadku wszystko jest w porządku! Igę Świątek ukarano miesięczną dyskwalifikacją” – dodał.
“Dla porównania rosyjska łyżwiarka figurowa Kamiła Waliewa została zdyskwalifikowana na cztery lata za tę samą trimetazydynę. Do dziś nie wiadomo, jak dostała się ona do jej organizmu. Porównajcie miesiąc zawieszenia do czterech lat. (…) Klasyczne podwójne standardy, które doprowadzają do mdłości. Podobnie jak fakt, że prawda na Zachodzie jest ‘prawdziwa’ tylko wtedy, gdy jest wygodna. Oto kolejny akt w nowoczesnym polskim stylu” – podsumowal Kozłow.
W Białorusi histeria. Wszystko przez Świątek. “Współczuję Polakom reżimu”
W ostatnich dniach temat Igi Świątek wywołał prawdziwą burzę na Białorusi. Polka, jedna z najlepszych tenisistek na świecie, nie tylko wzbudziła ogromne emocje w swoim kraju, ale także wśród sąsiadów – na Białorusi. I choć zwykle temat sportowy nie ma takiego wpływu na polityczne nastroje w regionie, historia Igi Świątek staje się czymś więcej niż tylko sukcesem na korcie. Z powodu jej ostatnich wypowiedzi, Białoruś stała się miejscem, gdzie jej osoba stała się symbolem nie tylko sukcesu sportowego, ale także strefy ideologicznych napięć, które narastają w regionie.
Iga Świątek na czołówkach
Iga Świątek, 23-letnia tenisistka, od kilku lat jest czołową postacią światowego tenisa. W 2020 roku zdobyła swoje pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo, wygrywając French Open. Od tego momentu jej kariera nabrała tempa, a jej dominacja na korcie tenisowym stała się niekwestionowana. Jednak to nie tylko jej osiągnięcia sportowe wzbudzają emocje. Świątek, poza byciem profesjonalną sportowcem, angażuje się także w sprawy społeczne, co czyni ją jeszcze bardziej rozpoznawalną postacią.
Po zwycięstwach na największych imprezach tenisowych, Świątek staje się głosem pokolenia, które walczy o równouprawnienie, prawa człowieka, a także o wolność polityczną. W swoich wypowiedziach, zarówno na temat sportu, jak i wydarzeń społeczno-politycznych, często odnosi się do aktualnych spraw, które mają wpływ na życie ludzi na całym świecie. Niezwykle ważne dla Świątek są kwestie wolności słowa, równości i solidarności z tymi, którzy walczą o swoje prawa. Te poglądy sprawiają, że jej osoba niejednokrotnie budzi kontrowersje, zwłaszcza w reżimach autorytarnych.
Białoruś – temat niejednoznaczny
Ostatnia sytuacja, która wywołała histerię na Białorusi, związana jest z wypowiedzią Świątek na temat reżimu Łukaszenki. W wywiadzie dla jednej z polskich telewizji, pytana o sytuację polityczną w regionie, Iga Świątek stwierdziła, że współczuje Polakom żyjącym w reżimie, podkreślając, jak ciężkie są dla nich czasy, biorąc pod uwagę sposób, w jaki działają władze. Wypowiedź, choć nieco ogólnikowa, w jej tonie była wymierzona w autorytarne władze Białorusi, które od lat podlegają surowym represjom politycznym.
Dla Białorusinów, a szczególnie tych, którzy żyją pod kontrolą reżimu Aleksandra Łukaszenki, słowa Świątek były niczym iskra, która odpaliła ogromny pożar. Chociaż Polka nie wymieniła bezpośrednio Białorusi w swojej wypowiedzi, to poddanie krytyce autorytarnych reżimów i sytuacji politycznej w Polsce, szczególnie w kontekście sytuacji na Białorusi, zostało odebrane jako atak na władzę Łukaszenki. Iga Świątek, nie będąc osobą polityczną, znalazła się w samym centrum kontrowersyjnego debaty, która nie dotyczyła już tylko jej kariery, ale również szerszego kontekstu politycznego.
Reakcja Białoruskich mediów i społeczeństwa
Media białoruskie natychmiast zareagowały na słowa Świątek. Te najwięksi zwolennicy Łukaszenki szybko wykorzystali moment, by zaatakować Polkę i porównać ją do symbolu polskiego “anty-reżimu”. W artykułach pojawiły się liczne sugestie, jakoby Świątek nie wiedziała, o czym mówi, nie rozumiejąc specyfiki białoruskiego reżimu. Jej słowa były interpretowane jako wyraz bezmyślnego zaangażowania w polityczne sprawy, które w rzeczywistości są dla zwykłych obywateli zbyt skomplikowane, by rozumieć je w kontekście sportowym.
Na Białorusi, gdzie wolność słowa jest ograniczona, a autorytarny rząd nie toleruje krytyki, jakakolwiek wypowiedź uznana za nieprzychylną władzy Łukaszenki, może wywołać poważne konsekwencje. Władze nie tylko zareagowały na wypowiedź Świątek, ale również zaczęły ją wykorzystywać do własnej politycznej narracji. Opozycyjni dziennikarze i aktywiści w Białorusi zaczęli chwalić Świątek za jej odwagę, jednak dla reszty społeczeństwa jej słowa były traktowane jako coś, co może prowadzić do poważnych napięć międzynarodowych.
“Współczuję Polakom reżimu” – reakcje i konsekwencje
Określenie “współczuję Polakom reżimu”, choć może wydawać się subtelnym stwierdzeniem, dla Białorusinów stało się wyraźnym sygnałem sprzeciwu wobec działań Łukaszenki. Reżim w Mińsku uznał to za bezpośrednią krytykę swojego stylu rządzenia, co tylko zaostrzyło sytuację. Choć Świątek nie miała na celu uderzenia w Białoruś, to jej słowa zostały zinterpretowane przez część społeczeństwa jako wyraz poparcia dla opozycji i sprzeciwu wobec autorytarnego reżimu. Dla wielu Białorusinów, którzy zmagają się z codziennymi represjami i brakiem wolności, każda krytyka ich reżimu jest sygnałem nadziei, że sytuacja może się zmienić.
Warto zaznaczyć, że Świątek nie pierwszy raz włączała się w sprawy polityczne. Choć nie była bezpośrednio zaangażowana w walkę o wolność Białorusinów, jej słowa o wolności i równości zostały odczytane jako poparcie dla osób walczących o demokratyczne zmiany. Jej wspomnienie o reżimach politycznych i współczuciu dla ludzi żyjących w takich warunkach trafiło na podatny grunt wśród Białorusinów, którzy czują się zapomniani przez świat.
Białoruska reakcja w kontekście sportu
Interesujący jest także kontekst sportowy tego całego zamieszania. Sport, który w teorii powinien być wolny od polityki, w przypadku Białorusi i Polski staje się miejscem starć ideologicznych. Sportowcy, tacy jak Iga Świątek, stają się nie tylko ikonami swoich dyscyplin, ale także osobami, które swoimi poglądami mogą wywołać międzynarodowe napięcia. Choć Świątek nie miała zamiaru angażować się w politykę, jej słowa i gesty zostały odebrane w sposób, który tylko podkreślił polaryzację, jaka istnieje w regionie.
Podsumowanie
Histeria wywołana przez Iga Świątek na Białorusi pokazuje, jak bardzo polityka może przenikać do sfery sportu, szczególnie w kontekście autorytarnych reżimów. Dla Białorusinów jej wypowiedź stała się symbolicznym gestem sprzeciwu wobec władzy Łukaszenki, nawet jeśli sama Świątek nie miała takiego zamiaru. Wypowiedzi takie jak ta mogą wpływać na stosunki międzynarodowe, ale także na postrzeganie sportu, który dla wielu staje się platformą dla walki o wolność i równość.