Fatalne wieści dla Szczęsnego po meczu Barcy z BVB. “Nie ma co”
Choć FC Barcelona dominowała przez większość starcia z Borussią Dortmund, to stosunkowo często pozwalała niemieckiemu rywalowi na stworzenie groźnej akcji. Wtedy musiał się wykazywać Inaki Pena. Hiszpan wciąż buduje swoją pozycję u kibiców “Blaugrany”, ale w tym sezonie nie zawodzi w dużych meczach. Popisał się w jednej sytuacji niebywałym refleksem. Udowadnia zatem, że jego umiejętności…
Choć FC Barcelona dominowała przez większość starcia z Borussią Dortmund, to stosunkowo często pozwalała niemieckiemu rywalowi na stworzenie groźnej akcji. Wtedy musiał się wykazywać Inaki Pena. Hiszpan wciąż buduje swoją pozycję u kibiców “Blaugrany”, ale w tym sezonie nie zawodzi w dużych meczach. Popisał się w jednej sytuacji niebywałym refleksem. Udowadnia zatem, że jego umiejętności rosną, co jest wystarczającym powodem do tego, by utrzymać go w pierwszym składzie.
Wciąż można uważać, że Wojciech Szczęsny powinien wskoczyć za Inakiego Penę i dałby od razu większą pewność FC Barcelonie w tyłach. Ale Hansi Flick nie chce schodzić z obranej drogi i ma zamiar zbudować wychowanka “Blaugrany” i zrobić z niego bramkarza przynajmniej na klasę europejską. 25-latek coraz częściej jest zmuszany do pracy i uczciwie trzeba przyznać, że całkiem dobrze się spisuje.
Zobacz wideo Złota Piłka dla Lewandowskiego czy Yamala? Żelazny: On nie ma szans
Pena nie daje powodów, by odsunąć go od wyjściowego składu
Część kibiców FC Barcelony, szczególnie w Polsce, tylko liczy na jakiś poważny błąd Inakiego Peni, który zmusi Hansiego Flicka do refleksji i zmiany w bramce w pierwszym składzie. Wojciech Szczęsny czeka na swoją szansę w barwach “Dumy Katalonii” ponad dwa miesiące i doczekać się nie może. Coraz więcej wskazuje na to, że Niemiec postawi na niego głównie w Pucharze Króla.
A Pena nie daje na razie Flickowi powodów do tego, by odstawić go na boczny tor. W meczach z niewygodnymi, wymagającymi rywalami, także tymi z najwyższej półki potrafi bronić w trudnych sytuacjach, a nawet podtrzymuje Barcelonę przy życiu, jak ostatnio w lidze z Betisem. W spotkaniu z Borussią Dortmund także się popisywał w tego typu sytuacjach. Abstrahując od tego, że ostatecznie sędzia odgwizdał sześć razy spalonego przy akcjach BVB.
Dzisiaj puszcza się grę i sygnalizuje się ofsajd z maksymalnym opóźnieniem. Z takiego rozwiązania nie jest zadowolony Flick, bo uważa, że dodatkowy sprint to niepotrzebna utrata sił jego zawodników. Ale dla Peni to okazja na wykazanie się, że utrzymuje koncentrację przez dosłownie cały mecz. To był jeden z jego słabszych elementów gry kilka miesięcy temu. Nie zachowywał należytej czujności, gdy rywal szarżował z szybką akcją lub piłka nagle znalazła się kilka metrów od bramki Barcelony. W Dortmundzie pokazał, jak mocno nad tym popracował.
40. minuta pierwszej połowy, BVB w natarciu. Dośrodkowanie z lewej strony spada na głowę wbiegającego Serhou Guirassy’ego. Alejandro Balde nie ma szans wygrać z nim pojedynku. Gwinejczyk oddaje strzał, będąc cztery metry od bramki. A Pena to obronił w genialny sposób! W takich sytuacjach bramkarz musi pokazać koncentrację, odpowiednią mentalność, spryt, refleks, instynkt golkipera. I w tej sytuacji u Peni wszystko to było na właściwym miejscu. To była parada na najwyższym poziomie, zdecydowanie najlepsza środowego wieczoru. Pal licho, że był tu ofsajd, więc interwencja nie została zaliczona do statystyk. Ważne, że Pena zachował się tak, jak trzeba, więc to kolejny bodziec do rozwoju.
Zatrzymywał też Marcela Sabitzera i innych, przejmował dośrodkowania, mądrze piąstkował i uruchamiał kontrataki. Warto dodać, że od jego interwencji zaczęła się kontra na 3:2. Mimo dwóch wpuszczonych goli może być z siebie zadowolony.
Pena wciąż ma nad czym pracować
Pena lubi duże mecze, jego własne fundamenty są coraz mocniejsze. Ale to nie znaczy, że nagle jest bramkarzem kompletnym i nie musi nad niczym pracować. Oczywiście, że ma nad czym. Wciąż sporym mankamentem w jego grze są wyjścia z bramki – niepewne, dość ryzykowne, podnosi wtedy ciśnienie. Kiedy padła bramka dla Dortmundu na 2:2, był zmuszony do takiego wyjścia, ale brakowało w nim odwagi, pewności siebie, pazerności. Faktem jest, że obrona powinna lepiej rozegrać piłkę. Jednak nie można się oprzeć przekonaniu, że gdyby Pena miał więcej jakości, to miałby większe szanse na uratowanie Barcelony w tej sytuacji.
Pena wyczuwa rywali przy rzutach karnych. Przy golu kontaktowym Guirassy’ego rzucił się we właściwą stronę. Ale wciąż nie jest na tym poziomie, by dać tutaj coś ekstra. W teorii strzały mierzone w boczną siatkę są nie do obrony, tylko nieliczni byliby w stanie je zatrzymać.
Na pewno obecność Wojciecha Szczęsnego pozwala mu się rozwijać. Widać, że czerpie z jego doświadczenia na treningach, staje się lepszy z każdym tygodniem. My, jako Polacy, możemy czuć się rozczarowani tym, że Szczęsny nie gra. Ale nie możemy być zaskoczeni, bo Pena daje Flickowi argumenty, by na niego stawiać. Pracuje systematycznie na swoją pozycję w zespole, a osiąganie oczekiwanych efektów działa na niego motywująco, mobilizująco. Zatem nie ma co wylewać hektolitrów jadu w internecie w kierunku Hiszpana. Dzisiaj zasługuje na bycie bramkarzem numer jeden w Barcelonie.