Nikt wyżej w tym roku nie pokonał Świątek. Teraz “jedynka” sama została rozbita
Jekaterina Aleksandrowa jest jedną z zaledwie dziewięciu tenisistek, które w tym roku ograły Igę Świątek. Dokonała tego w Miami, gdy Polka była w świetnej formie, tuż po zwycięstwie w Indian Wells. Rosjanka powinna teraz szykować się do kolejnego sezonu, tymczasem wystąpiła o specjalną dziką kartę do turnieju WTA 125 w Limoges, ostatniego takiego w tym…
Jekaterina Aleksandrowa jest jedną z zaledwie dziewięciu tenisistek, które w tym roku ograły Igę Świątek. Dokonała tego w Miami, gdy Polka była w świetnej formie, tuż po zwycięstwie w Indian Wells. Rosjanka powinna teraz szykować się do kolejnego sezonu, tymczasem wystąpiła o specjalną dziką kartę do turnieju WTA 125 w Limoges, ostatniego takiego w tym roku. I skompromitowała się w starciu z notowaną o blisko 150 miejsc niżej Tamarą Korpatsch, przegrała 46, 5:7. Nie ma sensownych powodów na uzasadnienie decyzji o starcie w tym turnieju.
Linda Noskova w Australian Open, Anna Kalinska w Dubaju i Jekaterina Aleksandrowa w Miami – tylko te trzy zawodniczki były w stanie pokonać Igę Świątek w pierwszej części sezonu, gdy zmagania odbywały się na kortach twardych. Później na mączce doszła jeszcze Jelena Rybakina – i już mieliśmy połowę roku. Łącznie Iga przegrała dziewięć spotkań, jednak tylko w starciach z Aleksandrową, Aryną Sabalenką (Cincinnati) i Jessicą Pegulą (US Open) ugrała ledwie sześć gemów. – Jestem zawiedziona, bo myślałam, że tutaj, w Miami, będę grała lepiej – mówiła wtedy Polka.
30-letnia już Rosjanka to bowiem zawodniczka z szeroko rozumianej światowej czołówki. Gdy wpadnie w trans, potrafi ograć każdą rywalkę. Na początku kwietni awansowała net na 15. miejsce w rankingu, najwyższe w karierze. Teraz jest 28., nie ma szans, by straciła rozstawienie przed losowaniem Australian Open. Punkty za tegoroczny półfinał WTA 500 w Adelajdzie wypadną z jej dorobku dopiero w dniu startu zmagań w Melbourne.Po co więc był jej ten start w Limoges?
WTA 125 w Limoges. Zaskakująca decyzja o starcie Jekateriny Aleksandrowej. I również szybkie pożegnanieWe Francji odbywa się bowiem ostatni tegoroczny turniej z kalendarza WTA – w Limoges, na kortach twardych, pod dachem. Zarazem to impreza rangi 125, czyli często niedostępna dla zawodniczek z czołówki. Aby wystąpić w Nowej Akwitanii, Rosjanka musiała więc poprosić o dziką kartę, bo jest poza czołową dwudziestką listy. Gdyby w niej wciąż pozostawała, nie miałaby szans na grę.
Dostała więc dziką kartę, podobnie jak np. w październiku Emma Navarro, gdy decydowała się równie pozbawiony sensu występ w WTA 125 w Hongkongu. I Rosjanka poległa z kretesem.
W pierwszej rundzie wpadła na 172. na świecie Tamarę Korpatsch. Nie wydawało się możliwe, by Niemka była w stanie tu w ogóle nawiązać walkę z Aleksandrową. Pod dachem, na twardym korcie – siła Rosjanki miała tu mieć kluczowe znaczenie. Dwa lata temu w Madrycie lepsza była Aleksandrowa, tym razem los z niej zadrwił.Wielka wpadka zawodniczki, która w Miami pewnie ograła Igę Świątek. Niemka Tamara Korpatsch górąZawodniczka aspirująca do bycia w światowej czołówce, tegoroczna pogromczyni Rybakiny, Świątek czy Peguli, popełniała masę błędów. Osiem podwójnych błędów serwisowych w całym spotkaniu, sześć w drugim secie – i to w kluczowych momentach. No i fatalna skuteczność po drugim podaniu – to dało przykry dla niej efekt. Korpatsch wywalczyła breaka w czwartym gemie, Aleksandrowa odrobiła tę stratę, doprowadzając do 4:5. I gdy zagrywała po remis, po przedłużenie szans, wszystko przepadło. Niemce wystarczyła jedna piłka setowa, by objąć prowadzenie.
W drugim secie było podobnie – Korpatsch przełamała Aleksandrową, ta za chwilę odpowiedziała jej tym samym. I szły na zasadzie gem za gem aż do stanu 4:4, gdy to jednak Aleksandrowa zdołała przerwać tę regułę. Wywalczyła breaka, prowadziła 5:4, wydawało się, że jej większe umiejętności wezmą górę. Prowadziła 15-0 by za moment… wygrać jedną z 13 ostatnich akcji w tym meczu. Bezradnie patrzyła w dół, gdy raz za razem trafiała w siatkę. Ostatnie dwa gemy przegrała do zera, całe spotkanie zaś – 4:6, 5:7.
Po raz ostatni 30-latka przegrała z tak nisko notowaną rywalką w kwietniu 2019 roku, uległa wtedy w Stuttgarcie Annie-Lenie Friedsam.Kolejny mecz Jekaterina Aleksandrowa zagra już w styczniu w Brisbane – zgłosiła się ta do turnieju WTA 500.
Nikt wyżej w tym roku nie pokonał Świątek. Teraz “jedynka” sama została rozbita
Rok 2024 miał być kolejnym, w którym Iga Świątek potwierdziłaby swoją dominację na światowych kortach. Polka od lat jest w czołówce tenisa, a jej pozycja na szczycie rankingu WTA nie była przypadkowa. Z imponującą formą na przełomie lat, Świątek nie miała sobie równych na wielu turniejach, nie tylko zdobywając kolejne tytuły, ale także udowadniając, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi, nawet gdy nie wszystko układa się po jej myśli. Mimo licznych trudności, Polka nie tylko nie oddała liderowania w światowym rankingu, ale również wykazała się niezwykłą odpornością psychiczną, która czyniła ją jedną z najbardziej niebezpiecznych zawodniczek na korcie.
Jednak, jak to bywa w sporcie, żaden sukces nie trwa wiecznie, a każda dominacja ma swój kres. Tylko kilka miesięcy po zapoczątkowaniu kolejnego roku pełnego nadziei, Iga Świątek zmierzyła się z przeciwnościami, które okazały się zbyt duże, by je przezwyciężyć. Choć jej pozycja “jedynki” wydawała się stabilna, nadchodzące wydarzenia sprawiły, że liderka rankingu została “rozbita”. Co takiego wydarzyło się, że Świątek, która do tej pory była niepokonana na wielu frontach, zaczęła tracić swoje dominujące miejsce na szczycie?
Początek roku – wysokie loty i pierwsze ciosy
Iga Świątek zaczęła 2024 rok w wysokiej formie. Zaledwie kilka tygodni po zakończeniu poprzedniego sezonu, w którym świętowała swoje triumfy na wielu turniejach, w tym Wimbledon, Polka kontynuowała swoją dominację. Na początku roku, jeszcze w turniejach przygotowawczych do wielkich imprez, prezentowała imponujący poziom gry, który wzbudzał nadzieje na kolejne tytuły i utrzymanie pierwszego miejsca w rankingu. Nie tylko jej technika, ale i zdolność do szybkiego dostosowywania się do różnych warunków na korcie były niekwestionowane.
Jednak w miarę jak rozgrywały się kolejne turnieje, zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki zmęczenia. Zwykle niepokonane uderzenia Świątek zaczęły nieznacznie tracić precyzję, a jej odporność fizyczna stała pod znakiem zapytania. Zaczęły się pojawiać kontuzje, które w sporcie najwyższej klasy zawsze stanowią ogromne zagrożenie dla formy zawodników. Przeciwniczki zaczęły dostrzegać luki w jej grze i – co najważniejsze – potrafiły skutecznie je wykorzystywać.
Konkurencja na najwyższym poziomie
Tenis kobiet w 2024 roku, podobnie jak w poprzednich latach, był bardzo wyrównany. Nowe zawodniczki, takie jak Emma Raducanu, Coco Gauff czy Aryna Sabalenka, stawały się coraz bardziej groźne na największych turniejach. Choć Iga Świątek, pod względem techniki, siły fizycznej i umiejętności psychicznych, pozostawała wciąż jednym z najlepszych graczy, konkurencja nie stała w miejscu. Każda z rywalek miała swój własny sposób na zdominowanie gry, a systematyczne podnoszenie poziomu przez kolejne tenisistki mogło stanowić dla Świątek wyzwanie, jakiego jeszcze nie doświadczyła.
Sabalenka, z potężnym serwisem i wszechstronną grą, była jednym z największych zagrożeń. Coco Gauff, z młodzieńczą energią i silnym backhandem, zaczynała zyskiwać coraz większą pewność siebie. W obliczu rosnącej presji ze strony rywalek, Iga musiała sięgnąć po wszystkie swoje atuty, by utrzymać pierwsze miejsce.
Świątek zostaje “rozbita”
W marcu 2024 roku, podczas jednego z najważniejszych turniejów przed Roland Garros, nastąpił moment przełomowy. Iga Świątek stanęła naprzeciwko Aryny Sabalenki w ćwierćfinale. Mimo początkowego prowadzenia Polki, Sabalenka rozwinęła swoją grę i zaczęła skutecznie kontrolować wymiany. Iga miała trudności z powrotem do rytmu, jej uderzenia były coraz mniej precyzyjne, a psychiczna presja, jaką stawiała na sobie, stała się coraz bardziej widoczna. W końcu Sabalenka wygrała w dwóch setach, co było wielkim zaskoczeniem. Dla Świątek, jak i jej kibiców, ten moment stał się jednym z najbardziej bolesnych w karierze. Choć nie była to jedyna porażka, jaką poniosła w 2024 roku, to była to ta, która miała najważniejsze konsekwencje: Świątek utraciła swoje miejsce na szczycie rankingu WTA.
Trudno było uwierzyć, że to właśnie ta porażka miała stać się symbolem końca pewnej ery. Świątek była tak silna przez tak wiele lat, że jej upadek na szczycie wydawał się niemożliwy. Rywalki, mimo ich talentu, nie potrafiły pokonać jej przez długi czas, a teraz, po tym przełomowym meczu, stało się jasne, że nic nie jest już pewne. Kolejne turnieje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, a inne zawodniczki zaczęły wykorzystywać słabsze strony Świątek, czego nie udawało się wcześniej.
Psychologia w sporcie
Zatracenie pozycji lidera rankingu nie było tylko wynikiem fizycznych trudności, ale także psychicznych. Wysokie oczekiwania wobec Świątek, zarówno ze strony mediów, kibiców, jak i samej zawodniczki, mogły zacząć stawać się zbyt obciążające. Pod ogromną presją, każda porażka stawała się jeszcze bardziej bolesna. A sportowcy, szczególnie ci na szczycie, często borykają się z tzw. “syndromem oszusta”, gdzie nie czują się w pełni zasługujący na swoje osiągnięcia, mimo że ciężko pracowali, by dojść do miejsca, w którym się znaleźli.
Iga Świątek w 2024 roku stanęła w obliczu kryzysu, który dotyka każdego sportowca na pewnym etapie kariery. Równocześnie rywalki, z coraz większą pewnością siebie, zaczęły ją wyprzedzać. Porażki na wysokim poziomie, zwłaszcza te z najlepszymi, zawsze mają większą wagę, a zmiany w rankingu WTA są natychmiastowe.
Co dalej dla Igi Świątek?
Po utracie pierwszego miejsca w rankingu WTA, pytanie, które teraz zadają sobie zarówno eksperci, jak i kibice, brzmi: co dalej? Będąc jednym z najlepszych sportowców na świecie, Świątek na pewno nie powiedziała ostatniego słowa. Jej talent, umiejętności i determinacja pozostają niezaprzeczalne, a każdy kryzys w karierze może stać się bodźcem do jeszcze większej pracy i poprawy. Wspierana przez swojego trenera, sztab medyczny i sztab psychologów, Świątek może wrócić do gry na najwyższym poziomie.
Może to być dla niej okazja do nauki, a także do przedefiniowania swojej roli w świecie tenisa. Rywalizowanie na najwyższym poziomie przez tak długi czas to wyzwanie, które w końcu musi zostać pokonane przez samych sportowców, którzy wciąż chcą więcej. Przed Igą Świątek wiele pracy, ale także kolejne szanse na odzyskanie swojej dominacji. Nikt nie może zapominać, że Iga Świątek to zawodniczka, która potrafi podnieść się po każdej porażce, co udowodniła już wielokrotnie w swojej karierze.