Wolny odpalił w Titisee-Neustadt! O wygranej zadecydowało 0,4 punktu
Jakub Wolny był dziś najlepszym polskim skoczkiem w Titisee-Neustadt. Walczył o czołowe lokaty i zanotował najlepszy występ w tym sezonie spośród wszystkich naszych reprezentantów. Mieliśmy niebywały poziom zawodów, obfitujący w skoki w okolicach rozmiaru skoczni, a nawet dalej. Ostatecznie triumfatorem został Pius Paschke, który minimalnie wyprzedził Michaela Hayboecka. Po tym, co widzieliśmy w kwalifikacjach, mieliśmy…
Jakub Wolny był dziś najlepszym polskim skoczkiem w Titisee-Neustadt. Walczył o czołowe lokaty i zanotował najlepszy występ w tym sezonie spośród wszystkich naszych reprezentantów. Mieliśmy niebywały poziom zawodów, obfitujący w skoki w okolicach rozmiaru skoczni, a nawet dalej. Ostatecznie triumfatorem został Pius Paschke, który minimalnie wyprzedził Michaela Hayboecka.
Po tym, co widzieliśmy w kwalifikacjach, mieliśmy nadzieję, że w konkursie także zobaczymy dalekie skoki. Trochę przyszło nam na nie czekać, ale było warto, bo dostaliśmy prawdziwe skokowe show.
Wolny odpalił rakietę
Pierwsza część zawodów to była przede wszystkim walka o odległość. Osiągnięcie 130 metrów wydawało się praktycznie niemożliwe. Ta sztuka udała się jedynie Jewhenowi Marusiakowi. Skoczył aż 137,5 metra i mógł się liczyć w walce o dobre punkty.
Prawdziwe skakanie zaczęło się od występu Jakuba Wolnego. Dał popis w kwalifikacjach, był przez jakiś czas liderem, ukończył je w pierwszej dziesiątce. A w pierwszej serii konkursu wszedł na dużo wyższy poziom, skacząc aż 138,5 metra. Dało mu to finalnie siódme miejsce po pierwszej serii.
Bardzo daleko skoczył także Aleksander Zniszczoł, po 137, 5 metra. Jednak dało mu to dopiero 17. miejsce po pierwszej serii. Ale to nie znaczy, że nie miał szans na walkę o dużo wyższą pozycję, stawka była bardzo mocno zbita, różnice między poszczególnymi zawodnikami liczyły dziesiąte części punktu.
W trzeciej serii znalazł się też Kamil Stoch, który skoczył 132 metry. Był na 23. miejscu, ale mógł zaatakować w drugiej serii. Niestety, z konkursem pożegnał się Dawid Kubacki, który skoczył po prostu słabo. Odległość 124,5 metra dała mu 41. miejsce. Pechowcem był Paweł Wąsek. Skoczył 125,5 metra, ale miał problemy w locie. Dostał podmuch z tyłu skoczni, stracił panowanie nad nartami i spadł. Mimo to zmierzono mu korzystny wiatr. Skończył na 36. miejscu.
Najlepszy po pierwszej serii był Michael Hayboeck. Przeskoczył absolutnie wszystko i wszystkich, skacząc aż 145 metrów. Drugi był Pius Paschke. Wylądował kilka metrów dalej, ale miał mniej odjętych punktów za wiatr. Lider Pucharu Świata tracił do Austriaka zaledwie 0,3 pkt.
Kosmiczne skoki, Wolny nie zawiódł
W drugiej serii wiatr nieco bardziej dyktował warunki. Część zawodników na tym traciła, jak np. Kamil Stoch (127 metrów) i Aleksander Zniszczoł (129 metrów). Obaj polscy skoczkowie mieli problemy w locie i nie byli w stanie wyciągnąć tych skoków. Pokrzywdzony był też Timi Zajc, którego nagle wgniotło w zeskok i uzyskał zaledwie 119,5 metra.
W drugiej serii odpalili za to Halvor Egner Granerud (139,5 m), Andreas Wellinger, Ryoyu Kobayashi (obaj po 136 m.), a także Marusiak, który skoczył aż 139 metrów. Ukrainiec był największą niespodzianką tego konkursu. Ale prawdziwe show dali Jan Hoerl i Manuel Fettner. Zaatakowali czołówkę po skokach na odległości odpowiednio 143 i 145 metrów.
Przed skokami czołowej dziesiątki zdecydowanie poprawiły się warunki. Z korzystnego wiatru skorzystał Wolny, który oddał w drugiej serii najdłuższy swój skok dzisiaj, skacząc aż 140,5 metra. To mu zapewniło miejsce w czołowej dziesiątce na koniec konkursu.
Ścisła czołówka konkursu dała prawdziwy pokaz dalekiego skakania w Titisee-Neustadt. Samych siebie przeszli Anże Lanisek (142,5 m) i Kristoffer Eriksen Sundal (140 m). Norweg jest pierwszym skoczkiem spoza krajów niemieckojęzycznych w tym sezonie, który stanął na podium Pucharu Świata.
Walka o zwycięstwo toczyła się między Paschke a Hayboeckiem. Niemiec zaatakował skokiem na odległość 142 metrów. Austriak godnie odpowiedział, skacząc metr dalej. Ale miał mocniejszy wiatr, więc stracił za to więcej punktów. Sędziowie gorzej ocenili też jego skok. Hayboeck nie utrzymał zatem pierwszego miejsca, stracił do lidera PŚ zaledwie 0,4 pkt.
Jakub Wolny był dziś najlepszym polskim skoczkiem w Titisee-Neustadt. Walczył o czołowe lokaty i zanotował najlepszy występ w tym sezonie spośród wszystkich naszych reprezentantów. Mieliśmy niebywały poziom zawodów, obfitujący w skoki w okolicach rozmiaru skoczni, a nawet dalej. Ostatecznie triumfatorem został Pius Paschke, który minimalnie wyprzedził Michaela Hayboecka.
Po tym, co widzieliśmy w kwalifikacjach, mieliśmy nadzieję, że w konkursie także zobaczymy dalekie skoki. Trochę przyszło nam na nie czekać, ale było warto, bo dostaliśmy prawdziwe skokowe show.
Wolny odpalił rakietę
Pierwsza część zawodów to była przede wszystkim walka o odległość. Osiągnięcie 130 metrów wydawało się praktycznie niemożliwe. Ta sztuka udała się jedynie Jewhenowi Marusiakowi. Skoczył aż 137,5 metra i mógł się liczyć w walce o dobre punkty.
Prawdziwe skakanie zaczęło się od występu Jakuba Wolnego. Dał popis w kwalifikacjach, był przez jakiś czas liderem, ukończył je w pierwszej dziesiątce. A w pierwszej serii konkursu wszedł na dużo wyższy poziom, skacząc aż 138,5 metra. Dało mu to finalnie siódme miejsce po pierwszej serii.
Bardzo daleko skoczył także Aleksander Zniszczoł, po 137, 5 metra. Jednak dało mu to dopiero 17. miejsce po pierwszej serii. Ale to nie znaczy, że nie miał szans na walkę o dużo wyższą pozycję, stawka była bardzo mocno zbita, różnice między poszczególnymi zawodnikami liczyły dziesiąte części punktu.
W trzeciej serii znalazł się też Kamil Stoch, który skoczył 132 metry. Był na 23. miejscu, ale mógł zaatakować w drugiej serii. Niestety, z konkursem pożegnał się Dawid Kubacki, który skoczył po prostu słabo. Odległość 124,5 metra dała mu 41. miejsce. Pechowcem był Paweł Wąsek. Skoczył 125,5 metra, ale miał problemy w locie. Dostał podmuch z tyłu skoczni, stracił panowanie nad nartami i spadł. Mimo to zmierzono mu korzystny wiatr. Skończył na 36. miejscu.
Najlepszy po pierwszej serii był Michael Hayboeck. Przeskoczył absolutnie wszystko i wszystkich, skacząc aż 145 metrów. Drugi był Pius Paschke. Wylądował kilka metrów dalej, ale miał mniej odjętych punktów za wiatr. Lider Pucharu Świata tracił do Austriaka zaledwie 0,3 pkt.
Kosmiczne skoki, Wolny nie zawiódł
W drugiej serii wiatr nieco bardziej dyktował warunki. Część zawodników na tym traciła, jak np. Kamil Stoch (127 metrów) i Aleksander Zniszczoł (129 metrów). Obaj polscy skoczkowie mieli problemy w locie i nie byli w stanie wyciągnąć tych skoków. Pokrzywdzony był też Timi Zajc, którego nagle wgniotło w zeskok i uzyskał zaledwie 119,5 metra.
W drugiej serii odpalili za to Halvor Egner Granerud (139,5 m), Andreas Wellinger, Ryoyu Kobayashi (obaj po 136 m.), a także Marusiak, który skoczył aż 139 metrów. Ukrainiec był największą niespodzianką tego konkursu. Ale prawdziwe show dali Jan Hoerl i Manuel Fettner. Zaatakowali czołówkę po skokach na odległości odpowiednio 143 i 145 metrów.
Przed skokami czołowej dziesiątki zdecydowanie poprawiły się warunki. Z korzystnego wiatru skorzystał Wolny, który oddał w drugiej serii najdłuższy swój skok dzisiaj, skacząc aż 140,5 metra. To mu zapewniło miejsce w czołowej dziesiątce na koniec konkursu.
Ścisła czołówka konkursu dała prawdziwy pokaz dalekiego skakania w Titisee-Neustadt. Samych siebie przeszli Anże Lanisek (142,5 m) i Kristoffer Eriksen Sundal (140 m). Norweg jest pierwszym skoczkiem spoza krajów niemieckojęzycznych w tym sezonie, który stanął na podium Pucharu Świata.
Walka o zwycięstwo toczyła się między Paschke a Hayboeckiem. Niemiec zaatakował skokiem na odległość 142 metrów. Austriak godnie odpowiedział, skacząc metr dalej. Ale miał mocniejszy wiatr, więc stracił za to więcej punktów. Sędziowie gorzej ocenili też jego skok. Hayboeck nie utrzymał zatem pierwszego miejsca, stracił do lidera PŚ zaledwie 0,4 pkt.