Koniec samowolki Radosława Piesiewicza. Nowe wieści, te liczby naprawdę szokują
Nawet 100 tys. zł miesięcznie zarabiał Radosław Piesiewicz w Polskim Komitecie Olimpijskim, o czym dziennikarze Onetu poinformowali we wtorek jako pierwsi. PKOl nie odpowiedział na pytania w tej sprawie, dotarliśmy jednak do informacji, że zarząd w ostatnich dniach uchwalił zupełnie inne zasady wynagradzania prezesa od nowego roku. Wszystko odbyło się na tym samym spotkaniu, na…
Nawet 100 tys. zł miesięcznie zarabiał Radosław Piesiewicz w Polskim Komitecie Olimpijskim, o czym dziennikarze Onetu poinformowali we wtorek jako pierwsi. PKOl nie odpowiedział na pytania w tej sprawie, dotarliśmy jednak do informacji, że zarząd w ostatnich dniach uchwalił zupełnie inne zasady wynagradzania prezesa od nowego roku. Wszystko odbyło się na tym samym spotkaniu, na którym rekomendowano Andrzeja Dudę na polskiego członka MKOl. Wynagrodzenie Piesiewicza w 2025 r. ma wynosić… pięć średnich krajowych brutto. Ale to nie koniec pytań.
Zarobki Radosława Piesiewicza stanowiły najpilniej strzeżoną tajemnicę w PKOl. Nigdy nie były przedmiotem dyskusji zarządu, nawet zastępcy prezesa nie widzieli dokumentu, który je regulował. Po olimpijskiej burzy – we wrześniu 2024 r. – Piesiewicz przedstawił w końcu, poprzez skarbnika, wysokość swojej pensji.
Czytaj też: Andrzej Duda ma problem. Dostaliśmy szokującą odpowiedź z MKOl
Miała wynosić netto średnio 48,3 tys. zł w 2023 r. i 35,5 tys. zł w 2024 r. Zwolennicy prezesa triumfowali, wytykając Sławomirowi Nitrasowi kłamstwa, bo przecież mówił w rozlicznych wywiadach, że Piesiewicz z kasy PKOl pobiera 100 tys. zł. Minister sportu i turystyki odpowiadał, że wszystko wykażą prowadzone w olimpijskim centrum kontrole. Ale pierwszy był Kamil Dziubka z Onetu, który ustalił, że pensja Piesiewicza faktycznie wynosiła w niektórych miesiącach 100 tys. zł, a umowa prezesa co kilka miesięcy była aneksowana, by zmieniać wynagrodzenie.
Radosław Piesiewicz wiedział, że krąg się zacieśnia. Z jednej strony pytania od dziennikarzy, z drugiej kontrole. W trakcie jeden z nich – prowadzonej przez miasto stołeczne Warszawa – Rafał Trzaskowski upomniał i wezwał PKOl do usunięcia nieprawidłowości. Dotyczyły one m.in. braku ustalenia warunków zatrudnienia prezesa oraz polityki finansowej. Mówiąc prostym językiem – prezydium zarządu nie znało dokumentów, a aneksy Piesiewicza sygnowali tylko jego najbardziej zaufani ludzie: jeden z wiceprezesów, skarbnik, sekretarz generalny.
Nowy ład w PKOl. Uchwalony na tym samym zarządzie, co kandydat do MKOl Andrzej Duda
W czwartek prezes spotkał się z zarządem na spotkaniu, z którego do mediów wyciekła przede wszystkim kontrowersja związana z przegłosowaniem prezydenta Andrzeja Dudy na polskiego kandydata do członkostwa w MKOl. Sprawa wyciągnięta przez Piesiewicza z zaskoczenia, poza oficjalną agendą. W niej najistotniejszym punktem było bowiem przegłosowanie dokumentu, który w końcu ureguluje zarobki prezesa i członków prezydium.
Do tych informacji dostać było się bardzo trudno, bo prawie połowa zarządu na spotkanie nie dotarła, a protokół z niego nie został jeszcze rozesłany. Jedna z obecnych na sali osób zdradziła nam jednak szczegóły “nowego ładu finansowego” w PKOl.
41 tys. zł. Tyle zarobi według nowych zasad prezes PKOl Radosław Piesiewicz
Na zarządzie uchwalono, że łączne pensje członków prezydium nie mogą przekroczyć ośmiu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw brutto. Pięć takich średnich krajowych to ma być wynagrodzenie prezesa, a pozostałe trzy będą dla urzędujących członków prezydium. Przypomnijmy, że jak ustalił Onet, pensje w ramach prezydium oprócz Piesiewicza pobierali Henryk Olszewski i Marian Kmita.
Jak wynika z danych GUS średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w trzecim kwartale 2024 r. wynosiło 8 269,13 zł. Miesięczna wypłata dla Radosława Piesiewicz, obliczona za pomocą tych danych, to 41 345,65 zł.
Nowy dokument PKOl zamierza przedstawić organom kontrolnym jako odpowiedź na upomnienie. W zarządzie nie ma jednak jasności, czy to załatwia sprawę. Niektórzy uważają, że – wobec braku transparentnej polityki finansowej od kwietnia 2023 r. – Piesiewicz może być zmuszony, by zwrócić całą pobraną wcześniej “górkę”. A to będą setki tysięcy złotych.
Koniec samowolki Radosława Piesiewicza. Nowe wieści, te liczby naprawdę szokują
Radosław Piesiewicz, jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w polskim świecie sportu i polityki, po raz kolejny znalazł się w centrum uwagi. Po latach pełnych kontrowersji, zawirowań oraz niejednoznacznych decyzji, pojawiły się nowe informacje, które mają ogromne znaczenie zarówno dla jego kariery, jak i dla opinii publicznej. Co wydarzyło się, że “samowolka” Piesiewicza ma wreszcie swoje zakończenie? Jakie liczby, które ujawniono w najnowszym śledztwie, mogą zszokować i zmienić postrzeganą dotąd historię tej postaci?
Radosław Piesiewicz – kim jest?
Zanim przejdziemy do szczegółów, warto przypomnieć, kim jest Radosław Piesiewicz. Mężczyzna, którego nazwisko od lat przewija się w kontekście zarówno polityki, jak i sportu, szczególnie koszykówki. Piesiewicz przez wiele lat pełnił funkcje w Polskim Związku Koszykówki (PZKosz) i był związany z rozwojem tej dyscypliny w Polsce. Jednak jego działalność wykraczała poza ramy sportu – miał również duży wpływ na decyzje w zakresie polityki, finansów i organizacji. Szerokie kontakty i niejednoznaczne decyzje budowały wizerunek osoby, której działania wzbudzały zarówno uznanie, jak i krytykę.
Co oznacza “samowolka” Piesiewicza?
„Samowolka” to termin, który w przypadku Radosława Piesiewicza pojawiał się regularnie, zwłaszcza w kontekście jego decyzji, które zdawały się być podejmowane bez konsultacji z innymi członkami struktur czy bez poszanowania obowiązujących norm. Często zarzucano mu, że podejmuje kluczowe decyzje na własną rękę, bez uwzględnienia interesów innych osób czy organizacji. Choć z jednej strony budziło to wrażenie skuteczności i determinacji, z drugiej strony pojawiały się liczne oskarżenia o brak przejrzystości i autorytarne zarządzanie.
Często można było usłyszeć głosy, że Piesiewicz działał na zasadzie “własnych reguł gry”, niekiedy łamiąc zasady etyki i transparentności. Działania te w końcu doczekały się reakcji ze strony instytucji i środowisk, które wcześniej były bierne lub zbyt łagodne w swoich ocenach.
Nowe wieści – co naprawdę się stało?
Z najnowszych informacji wynika, że Radosław Piesiewicz rzeczywiście zakończył swoją “samowolkę”, ale w sposób, który szokuje wielu obserwatorów. Jego decyzje, które dotąd budziły kontrowersje, zostały w końcu poddane rzetelnej weryfikacji. Zgodnie z raportem, który ujawniono, zespół audytowy przeprowadził szczegółowe śledztwo dotyczące działań Piesiewicza w ostatnich latach, szczególnie tych związanych z finansami oraz organizacją wydarzeń sportowych. Wyniki audytu okazały się szokujące.
Z raportu wynika, że Piesiewicz dokonywał wydatków, które nie były zgodne z wewnętrznymi procedurami. Wiązało się to z marnotrawstwem środków publicznych oraz brakiem odpowiednich dokumentów potwierdzających zasadność niektórych transakcji. Co gorsza, pojawiły się także informacje o tym, że niektóre z decyzji Piesiewicza były podejmowane na korzyść prywatnych firm, z którymi miał związki biznesowe. W tej sprawie zaczęły pojawiać się oskarżenia o nepotyzm i korupcję.
Te liczby naprawdę szokują
Jednym z najbardziej zaskakujących elementów raportu były liczby. Z dokumentów wynika, że w latach 2019-2023, Radosław Piesiewicz zatwierdził wydatki w wysokości niemal 100 milionów złotych na organizację imprez sportowych, z których część okazała się być nieudolnie zarządzana i niewłaściwie kontrolowana. Aż 40% tych funduszy zostało przeznaczone na działania, które w praktyce nie przyniosły żadnych oczekiwanych rezultatów. Wskazuje to na poważne braki w zarządzaniu finansami, które mogły mieć wpływ na jakość organizowanych wydarzeń oraz na wizerunek PZKosz.
Dodatkowo, w raporcie pojawiły się dane dotyczące kontraktów zawieranych przez Piesiewicza z firmami zewnętrznymi. Okazało się, że część z tych umów zawierała niejasne zapisy i prowizje, które miały na celu korzyści finansowe osób z nim związanych. Niektóre z tych firm nie miały żadnego doświadczenia w organizacji sportowych eventów, co stanowiło kolejny element w tej skomplikowanej układance.
Reakcje na ujawnione informacje
W obliczu tych faktów, Piesiewicz stanął w obliczu poważnych oskarżeń. Z dnia na dzień jego pozycja stała się nie do utrzymania. Związki sportowe, które do tej pory go wspierały, zaczęły podchodzić do jego osoby z rosnącą ostrożnością. W reakcji na ujawnione wyniki audytu, rozpoczęto procedurę wyjaśniającą w PZKosz oraz w innych instytucjach, w których Piesiewicz pełnił funkcje.
Warto jednak zauważyć, że Piesiewicz nie zniknął całkowicie z życia publicznego. Mimo ogromnej fali krytyki, zdołał znaleźć sojuszników, którzy podkreślają, że wiele jego decyzji miało na celu rozwój polskiej koszykówki. To skomplikowana sytuacja, w której niełatwo oddzielić kontrowersyjne aspekty działalności Piesiewicza od jego osiągnięć. Jedno jest pewne – jego pozycja w świecie polskiego sportu została poważnie zachwiana.
Przyszłość Piesiewicza
Co dalej z Radosławem Piesiewiczem? Jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Choć nadal posiada wielu zwolenników, którzy bronią jego działań, to jednak coraz trudniej będzie mu utrzymać się na stanowiskach, które zajmował dotychczas. Trudno również przewidzieć, jak zakończy się śledztwo oraz jakie będą ewentualne konsekwencje prawne. Możliwe, że sprawa trafi do prokuratury, a Piesiewicz stanie przed sądem. Z drugiej strony, jak to bywa w takich przypadkach, może znaleźć sposób, by wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
Radosław Piesiewicz to postać, która z pewnością na długo pozostanie w centrum zainteresowania mediów. Jego historia to przykład, jak skomplikowana może być granica między sukcesem a porażką, między osiągnięciami a kontrowersjami. Bez względu na to, jak zakończy się ta sprawa, jedno jest pewne: temat “samowolki” Piesiewicza będzie powracał jeszcze niejednokrotnie w dyskusjach o polskim sporcie i polityce.