Nieprawdopodobny mecz Bayernu. Dwa gole w 2. minucie. A potem kanonada
Bayern Monachium ostatnio grał w kratkę, co nie najlepiej wróżyło przed ligowym spotkaniem z RB Lipsk. Zaczęło się ono niewiarygodnie, po niespełna dwóch minutach było 1:1. Ale później Bawarczycy wrzucili wyższy bieg, odzierając przeciwników z marzeń o zdobyciu choćby punktu. Ostatecznie w całym spotkaniu padło aż sześć bramek, a szczególnie efektowna była ta zdobyta z…
Bayern Monachium ostatnio grał w kratkę, co nie najlepiej wróżyło przed ligowym spotkaniem z RB Lipsk. Zaczęło się ono niewiarygodnie, po niespełna dwóch minutach było 1:1. Ale później Bawarczycy wrzucili wyższy bieg, odzierając przeciwników z marzeń o zdobyciu choćby punktu. Ostatecznie w całym spotkaniu padło aż sześć bramek, a szczególnie efektowna była ta zdobyta z dystansu przez Joshuę Kimmicha.
Dwa zwycięstwa, remis, dwie porażki – z takim bilansem pięciu ostatnich spotkań Bayern Monachium przystępował do ligowego meczu przeciwko RB Lipsk, czwartej drużynie w tabeli Bundesligi. I od samego początku wiele się działo.
Piorunujący początek meczu Bayern Monachium – RB Lipsk. 102 sekundy i dwa gole!
Bawarczycy założyli wysoki pressing, przez co rywale się pogubili. W końcu piłka trafiła do Michaela Olise, który wystawił ją Jamalowi Musiali. Ten z najbliższej odległości się nie pomylił i po 28 sekundach gospodarze prowadzili. Choć niedługo.
Około minutę później Lois Openda sprytnym przepuszczeniem futbolówki zgubił Kima Min-jae i ruszył prawym skrzydłem w kierunku bramki Daniela Peretza. W końcu podał do Benjamina Sesko, który przymierzył w kierunku dalszego słupka. W efekcie po 102 sekundach było 1:1.
Na kolejną bramkę trzeba było czekać do 25. minuty. Wówczas Konrad Laimer rozegrał dwójkową akcję z Olise i strzałem z powietrza trafił pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Petera Gulacsiego. Po chwili Austriak, który spędził w Lipsku pięć lat, nie krył wielkiej radości z gola strzelonego byłemu zespołowi.
Jeszcze przed przerwą monachijczycy zadali kolejny mocny cios rywalom. Joshua Kimmich uwolnił się spod opieki i, będąc kilkadziesiąt metrów od bramki, przyjął podanie Musiali, a następnie huknął nie do obrony na 3:1. Taki też był wynik do przerwy.
Bayern Monachium zgniótł RB Lipsk. Dwa gole w trzy minuty
W drugiej części Bayern dalej przeważał, ale czy to Sane, czy Harry Kane nie potrafili pokonać Gulacsiego. A katastrofalnie zachował się w 72. minucie Olise, który po dograniu od wspomnianego Sane stał tuż przed pustą bramką, lecz skiksował.
Trzy minuty później niemiecki skrzydłowy już nie szukał lepiej ustawionych kolegów i postanowił sam wykończyć akcję. Była to świetna decyzja, gdyż trafił między nogami bramkarza Lipska i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. A kilka minut później Kimimich dograł do Alphonso Daviesa i zrobiło się 5:1. – Lipsk absolutnie na łopatkach – podsumował komentator Viaplay Sport. Mimo kolejnych prób Bayern nie zdobył już kolejnych bramek.
15. kolejka Bundesligi: Bayern Monachium – RB Lipsk 5:1
gole: Jamal Musiala 1′, Konrad Laimer 25′, Joshua Kimmich 36′, Leroy Sane 75′, Alphonso Davies 78′ – Benjamin Sesko 2′
Po tym spotkaniu Bayern Monachium ma 36 pkt i prowadzi w tabeli Bundesligi, natomiast RB Lipsk z 27 pkt nadal jest czwarty. Oba zespoły wrócą do gry po przerwie zimowej – monachijczycy zagrają z Borussią Moenchengladbach (11 stycznia), a lipszczanie z Werderem Brema (12 stycznia).
Nieprawdopodobny mecz Bayernu. Dwa gole w 2. minucie. A potem kanonada
Bayern Monachium, jeden z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich na świecie, nie raz potrafił zaskoczyć swoich kibiców i przeciwników na boisku. Jednak w meczu, który miał miejsce w ostatnią sobotę, niemiecki gigant pokazał, że potrafi zaskoczyć nawet tych, którzy spodziewali się wspaniałego widowiska. Dwa gole w pierwszych dwóch minutach spotkania, a potem prawdziwa kanonada, której skutkiem była pewna wygrana. Był to mecz, który nie tylko zapewnił kolejne trzy punkty do tabeli Bundesligi, ale także pokazał, że Bayern wciąż potrafi błyszczeć na tle najlepszych.
Ekstremalny początek spotkania
Mecz Bayernu Monachium z drużyną VfB Stuttgart, który odbył się w ramach 16. kolejki niemieckiej Bundesligi, zaskoczył zarówno kibiców, jak i ekspertów. Gdyby ktoś przed spotkaniem powiedział, że Bayern zdobędzie dwa gole w pierwszych dwóch minutach, wielu uznałoby to za czysty fantazję. Jednak drużyna Juliana Nagelsmanna szybko pokazała, że ma zamiar stworzyć coś wyjątkowego.
Pierwsza akcja miała miejsce już w 1. minucie. Po błyskawicznym wznowieniu gry z środka boiska Bayern ruszył do ataku. Piłka szybko trafiła do Jamala Musiali, który z precyzją i pewnością siebie zagrał do Thomasa Müllera. Ten nie zastanawiał się ani chwili, posyłając futbolówkę w kierunku bramki Stuttgartu. Choć bramkarz gości, Fabian Bredlow, zdołał wyciągnąć ręce, piłka i tak wpadła do siatki. To była błyskawiczna akcja, która wywołała prawdziwą euforię na Allianz Arenie.
Zaledwie minutę później Bayern powtórzył swój wyczyn. Tym razem to Serge Gnabry znalazł się w idealnej sytuacji. Po fantastycznym podaniu od Leon Goretzki, Gnabry przejął piłkę, minął obrońcę Stuttgartu i uderzył na bramkę. Bredlow nie miał żadnych szans na obronę. W ciągu zaledwie 120 sekund Bayern prowadził 2:0, co zaskoczyło nie tylko gości, ale i cały piłkarski świat.
Dominacja na boisku
Po tak szalonym początku meczu trudno było uwierzyć, że coś może jeszcze bardziej zaskoczyć kibiców. Jednak to, co wydarzyło się później, było już tylko potwierdzeniem dominacji Bayernu w tym spotkaniu. Stuttgart, mimo prób reagowania, nie potrafił znaleźć sposobu na zatrzymanie drużyny Nagelsmanna. Bayern po zdobyciu dwóch goli jeszcze bardziej przyspieszył grę, nie pozwalając rywalowi na spokojne rozegranie piłki.
W 15. minucie spotkania Robert Lewandowski, który w tym sezonie jest w kapitalnej formie, podwyższył prowadzenie na 3:0. Polak, nie pierwszy raz w swojej karierze, pokazał, że jest jednym z najlepszych napastników na świecie. Świetnie wykorzystał podanie od Joshua Kimmicha, z precyzją uderzając w róg bramki. Bredlow znów musiał skapitulować.
Bayern nie zwalniał tempa. Każda akcja, każda wymiana piłki wydawała się być zagraniem mistrzów. Gospodarze byli wszędzie na boisku, skutecznie odbierając piłkę i nie pozwalając Stuttgartowi na jakiekolwiek zagrożenie pod własną bramką. W połowie pierwszej części meczu Bayern kontrolował wynik, ale to, co działo się w drugiej połowie, stało się prawdziwym pokazem siły i jakości drużyny z Monachium.
Kanonada w drugiej połowie
Po zmianie stron Bayern nie zwolnił. Gra była nadal szybka i płynna, a Stuttgart coraz bardziej bezradny. Już w 50. minucie meczu Leroy Sané, który od dłuższego czasu znajduje się w świetnej formie, podwyższył prowadzenie na 4:0. Sané, znany ze swojej prędkości i zwinności, z łatwością minął obrońców rywala i pewnie skierował piłkę do bramki.
W 62. minucie na listę strzelców wpisał się także Joshua Kimmich, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po dośrodkowaniu Musiali. Kimmich nie dał szans Bredlowi i strzelił gola na 5:0. To nie był koniec. Bayern, czując krew, dążył do kolejnych bramek.
W 75. minucie kolejną bramkę dołożył Serge Gnabry, który doskonale wykończył akcję wyprowadzoną przez Lewandowskiego i Müllera. W tym momencie wynik brzmiał już 6:0, a na boisku nie było widać żadnej reakcji ze strony gości. Stuttgart, choć starał się, nie miał już szans na odwrócenie losów meczu.
Koniec meczu i oceny
W końcowych minutach Bayern wyraźnie zadowalał się utrzymaniem wyniku, choć szansa na kolejnego gola wciąż była realna. Ostateczny wynik 6:0 potwierdził, że drużyna Nagelsmanna jest w świetnej formie i nie zamierza oddać liderowania w Bundeslidze bez walki.
Mecz ten, oprócz błyskawicznych bramek i pięknych akcji, pokazał również kolejną wielką wartość drużyny z Monachium – zgranie. Piłkarze Bayernu działali jak maszyna, a każda ich akcja była precyzyjnie zaplanowana i wykonana. To zwycięstwo stało się potwierdzeniem ich dominacji w niemieckiej piłce i znowu postawiło ich na czołowej pozycji w tabeli.
Podsumowanie
Bayern Monachium rozegrał jeden z najbardziej spektakularnych meczów w historii Bundesligi, pokonując VfB Stuttgart 6:0. Dwa gole w pierwszych dwóch minutach, a potem prawdziwa kanonada, którą trudno było przewidzieć. Drużyna Juliana Nagelsmanna pokazała pełnię swojego potencjału, zachwycając kibiców zarówno w Monachium, jak i na całym świecie. Z takim tempem i formą Bayern na pewno będzie nadal jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa Niemiec, a może i triumfu w Lidze Mistrzów.