Kuriozalne słowa prosto z Rosji. Pada: to nasz człowiek!
— To nasz człowiek — wypalił o Novaku Djokoviciu Szamil Tarpiszczew, były rosyjski tenisista i członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W rozmowie z portalem sport-express.ru Tarpiszczew pochwalił władze ATP i WTA, bo to jedne z niewielu “profesjonalnych” organizacji, które dopuściły Rosjan do gry. Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie rosyjski sport w znakomitej większości został wykluczony. Sportowcy…
— To nasz człowiek — wypalił o Novaku Djokoviciu Szamil Tarpiszczew, były rosyjski tenisista i członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W rozmowie z portalem sport-express.ru Tarpiszczew pochwalił władze ATP i WTA, bo to jedne z niewielu “profesjonalnych” organizacji, które dopuściły Rosjan do gry.
Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie rosyjski sport w znakomitej większości został wykluczony. Sportowcy z kraju Władimira Putina przeważnie nie mogli startować poza terenem Rosji. Wyjątkiem od początku był tenis, w którym Rosjanie bez przeszkód rywalizują.
Część z zawodników głośno sprzeciwia się agresji Rosji w Ukrainie, a inni swoimi gestami pokazują odwrotne stanowisko. W 2022 r. organizatorzy Wimbledonu jako jedyni wykluczyli możliwość udziału Rosjan i Białorusinów w turnieju. Spotkała ich za to kara i rok później mimo podobnych zamiarów musieli zmienić decyzję.
Tarpiszczew o neutralnych Rosjanach. Putin pozwolił
W pierwszej połowie 2024 r. o sportowcach reprezentujących kraje agresorów ponownie zrobiło się głośno za sprawą igrzysk olimpijskich. Ostatecznie w paryskiej imprezie udział wzięli Rosjanie i Białorusini, którzy o medale walczyli pod neutralną flagą.
— Nasz prezydent powiedział, że wybór należy do naszych sportowców. Udział w olimpiadzie nie jest spontaniczną decyzją. Nie można odbierać takiej szansy sportowcom, którzy poświęcili się tej sprawie. Gdziekolwiek występujemy, wszyscy wiedzą, że jesteśmy Rosjanami! — wypalił Szamil Tarpiszczew, były tenisista i członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
— Musimy uczestniczyć w zawodach wszędzie, gdzie tylko możemy. Od tego zależy los każdego z naszych sportowców. Bez rywalizacji sportowiec się nie rozwija — dodaje i wspomina, że Rosjanie muszą powracać do tylu międzynarodowych federacji, do ilu tylko można, a przełom ma nastąpić w styczniu i w lutym.
— Chcę podkreślić, że w tenisie, dzięki profesjonalnym organizacjom, przede wszystkim ATP i WTA te kwestie zostały rozwiązane. Udział w turniejach jest dozwolony wyłącznie na podstawie rankingu. Ta forma jest obiektywna i poprawna. Wimbledon, który nie pozwolił grać naszym tenisistom, został ukarany grzywną, a sportowcy stanęli po naszej stronie — mówi Tarpiszczew. Tu trzeba podkreślić, że Rosjanin mija się z prawdą, bo część z tenisistów opowiadała się przeciwko umożliwieniu Rosjanom i Białorusinom gry w Wimbledonie.
Djoković? “Miał kontuzję, ale to nasz człowiek”
Tarpiszczew został zapytany również o stosunek Djokovicia do Rosjan i o mecz Serbów z Rosjanami, na który Djoković miał nie przylecieć przez kontuzję.
— Miał kontuzję, ale to nasz facet! Pamiętam, że kiedy grał przeciwko nam w Pucharze Davisa, powiedziałem do niego: Wiesz, kim ty będziesz? Staniesz się bohaterem narodowym, a nawet prezydentem Serbii! Poszedłem do jego szatni, żeby mu pogratulować — podskoczył na mój widok, wziął rakietę i napisał: “za braterstwo z Rosją”. Dał mi ją, a potem ja oddałem ją do muzeum — opowiedział Rosjanin i dodał, że podczas Wimbledonu Djoković grał z nimi w piłkę nożną.
— Na Wimbledonie cały czas grał z nami w piłkę nożną. Stał na bramie, a ja krzyknąłem: “wybiją ci za to wszystkie palce!”
Kuriozalne słowa prosto z Rosji. Pada: to nasz człowiek!
W ostatnich miesiącach obserwujemy nie tylko intensyfikację wydarzeń geopolitycznych na arenie międzynarodowej, ale także coraz częstsze wypowiedzi, które wprawiają w zdumienie. Wśród nich pojawiają się słowa, które w swoim kontekście budzą nie tylko zaskoczenie, ale i niepokój. Jednym z takich przykładów jest zdanie wypowiedziane przez rosyjskiego przedstawiciela, które padło jak grom z jasnego nieba: “to nasz człowiek!”. Takie stwierdzenie, wypowiedziane w kontekście współpracy międzynarodowej, może budzić szereg pytań. W artykule spróbujemy przyjrzeć się, co stoi za tymi słowami, w jaki sposób są one interpretowane i jakie mają znaczenie w szerszym kontekście polityki międzynarodowej.
Kontekst geopolityczny i konfrontacja Rosji z Zachodem
Rosja, od momentu rozpoczęcia agresji na Ukrainę w 2014 roku i jej eskalacji w 2022 roku, znajduje się w centrum międzynarodowych napięć. Zachód, w tym Unia Europejska i Stany Zjednoczone, nałożyły na Moskwę szereg sankcji, a także podjęły próbę izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. W odpowiedzi Kreml stara się odbudować swoje wpływy, szukając nowych sojuszników w różnych częściach świata, w tym w Azji, Afryce, a także w krajach Bliskiego Wschodu.
Słowa „to nasz człowiek!” mogą odnosić się do jednej z osób, które Rosja stara się pozyskać na swoją stronę. W kontekście współczesnych międzynarodowych relacji, szczególnie w krajach, które nie są częścią Zachodu, Moskwa stara się znaleźć sojuszników, którzy będą w stanie wspierać ją w obliczu międzynarodowej presji. Takie osoby mogą stanowić kluczowe ogniwa w budowaniu alternatywnych ośrodków władzy, a także w wykorzystywaniu sytuacji kryzysowych do własnych korzyści. Wypowiedź, którą przytoczyliśmy, może być zatem wyrazem pochwały lub uznania dla osoby, która z powodzeniem realizuje cele rosyjskiej polityki zagranicznej.
Rosja i jej sojusznicy
Szukając w historii Rosji takich wypowiedzi, zauważymy, że takie zwroty często pojawiają się w kontekście działań związanych z szerzeniem wpływów. Zimna wojna, a później jej następstwa, były czasem, w którym „ludzie Moskwy” byli obecni na wielu frontach międzynarodowych – od krajów Bliskiego Wschodu, przez Amerykę Łacińską, aż po Afrykę. Rosja tradycyjnie wspierała reżimy, które były w konflikcie z Zachodem lub które w jakiś sposób miały interes w budowaniu alternatywnego układu sił. Często te osoby były postrzegane jako „swoi” przez Kreml, bo były gotowe realizować jego polityczne cele, nawet kosztem demokratycznych wartości.
Jednakże, w kontekście współczesnym, powyższe słowa mogą wskazywać na coś bardziej subtelnego. W dzisiejszym świecie międzynarodowe relacje nie są już tak jednoznaczne, a pojęcie „naszego człowieka” wcale nie musi oznaczać bezpośredniego poparcia autorytarnych reżimów czy również pełnej identyfikacji ideologicznej. Często chodzi tu o pragmatyzm, który zakłada wykorzystanie każdej okazji do zdobycia władzy, wpływów, czy choćby materiału politycznego.
Przykłady współczesnych „naszych ludzi”
Kiedy Rosja mówi o „naszym człowieku”, nie można nie wspomnieć o postaciach politycznych, które w ostatnich latach były otwarcie wspierane przez Moskwę. Przykładem może być Białoruś i prezydent Aleksandr Łukaszenka. Po brutalnym stłumieniu protestów po wyborach prezydenckich w 2020 roku, Łukaszenka stał się jednym z najbliższych sojuszników Władimira Putina. Choć jego reżim budził kontrowersje na całym świecie, Rosja nie tylko go popierała, ale wręcz traktowała jako ważnego sojusznika w regionie. W tym kontekście słowa “to nasz człowiek!” mogłyby odnosić się do Łukaszenki, który stanowił część rosyjskiej strategii zwiększania swojej dominacji na wschodniej flance Europy.
Z drugiej strony, Rosja stara się również znaleźć sprzymierzeńców w krajach, które nie mają formalnych sojuszy z Zachodem, takich jak w Azji Centralnej, w rejonie Kaukazu, a także w niektórych państwach Afryki. Państwa takie jak Syria, Iran czy Wenezuela stały się istotnymi elementami w rosyjskiej układance geopolitycznej. Dla Kremla wspieranie takich reżimów jest sposobem na osłabienie wpływów Zachodu, a także na zabezpieczenie własnych interesów energetycznych i militarnych.
Wypowiedź „to nasz człowiek!” w kontekście dezinformacji
Oczywiście, nie można zapominać o roli, jaką dezinformacja odgrywa w współczesnej polityce. Rosja od lat stosuje szeroko zakrojoną kampanię informacyjną, której celem jest wpływanie na opinię publiczną w innych krajach. Często nazywa się to „wojną informacyjną”, w której jednym z narzędzi jest manipulowanie narracjami o sojusznikach, rywalach i wrogach. W tym kontekście wypowiedź „to nasz człowiek!” może mieć na celu wzmacnianie przekonania, że dana osoba jest wiarygodnym sojusznikiem, podczas gdy w rzeczywistości pełni rolę narzędzia wykorzystywanego do realizacji rosyjskich interesów.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć?
Wydaje się, że wypowiedź „to nasz człowiek!” nie jest przypadkowa. To wyraz przemyślanej polityki, której celem jest podkreślenie roli i znaczenia sojuszników Rosji, zarówno w regionie, jak i na arenie międzynarodowej. Jest to również sygnał, że Rosja ma swoich ludzi w różnych miejscach na świecie, którzy są gotowi działać na korzyść Kremla. Wszelkie takie słowa muszą być traktowane z ostrożnością, zwłaszcza w kontekście obecnych napięć międzynarodowych, gdzie każda wypowiedź może mieć poważne konsekwencje polityczne.
Rosja, choć izolowana na wielu frontach, wciąż potrafi znajdować luki w międzynarodowym systemie, w których może rozwinąć swoje wpływy. Słowa „to nasz człowiek!” są świadectwem tej strategii, ale również ostrzeżeniem przed przyszłymi wydarzeniami, które mogą wynikać z tej polityki.
Ostatecznie, jakiekolwiek działania podejmowane przez Rosję, w tym używanie tego typu języka, mogą prowadzić do dalszych napięć na arenie międzynarodowej, a także wywołać reakcje ze strony innych państw, które nie zgadzają się na tę formę polityki. Dla przyszłości świata kluczowe będzie monitorowanie, kto stoi za tymi słowami i jakie są konsekwencje tego „naszego człowieka” w polityce globalnej.