Świątek momentami tylko rozkładała ręce. Celt przewidział, co się wydarzy
Iga Świątek w meczu pierwszej rundy Australian Open czasem rozkładała bezradnie ręce po świetnych zagraniach Kateriny Siniakovej, ale drugiej z rzędu “czeskiej tragedii” w tym turnieju nie zaliczyła. Wygrała 6:3, 6:4. Wiceliderka rankingu WTA przetrwała napór światowej “jedynki” w deblu, która zagrała w swoim stylu, czyli va banque. – Trzeba przetrwać. Myślę, że w pewnym…
Iga Świątek w meczu pierwszej rundy Australian Open czasem rozkładała bezradnie ręce po świetnych zagraniach Kateriny Siniakovej, ale drugiej z rzędu “czeskiej tragedii” w tym turnieju nie zaliczyła. Wygrała 6:3, 6:4. Wiceliderka rankingu WTA przetrwała napór światowej “jedynki” w deblu, która zagrała w swoim stylu, czyli va banque.
– Trzeba przetrwać. Myślę, że w pewnym momencie Katerina Siniakova pomoże i zacznie się mylić – przewidywał w pierwszym secie komentujący mecz Igi Świątek w Eurosporcie Dawid Celt. Słowa kapitana reprezentacji Polski w Pucharze Billie Jean King dość szybko miały potwierdzenie w wydarzeniach na korcie – zaraz potem 50. w światowym rankingu Czeszka rzeczywiście zaczęła się coraz częściej mylić, ale do końca grała na pełnym ryzyku. Polka przetrwała i może szykować się do spotkania drugiej rundy ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą.
Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. “To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane”
Dziewięć tytułów wielkoszlemowych, w tym dwa triumfy w Australian Open (2022, 2023) oraz cztery razy z rzędu kończenie sezonu na pierwszym miejscu na światowej liście – to po krótce dokonania Siniakovej. Na szczęście, dla Świątek i polskich kibiców, w deblu. W singlu 28-letnia Czeszka w Wielkim Szlemie dotarła maksymalnie do 1/8 finału, a w Melbourne nigdy nie przeszła drugiej rundy. Teraz, za sprawą 23-letniej Polki, nie dotarła nawet do niej. Ale zgodnie z przewidywaniami łatwą przeprawą nie była.
Świątek tegoroczny występ w Australian Open rozpoczęła na John Cain Arena, trzecim co do wielkości korcie kompleksu w Melbourne Park. Przed nią w poniedziałek zmierzyli się tam rozstawiony z numerem 11. Stefanos Tsitsipas i będący 41. rakietą globu Alex Michelsen. I doszło do sporej niespodzianki. 20-letni Amerykanin wyeliminował Greka, finalistę tego turnieju wielkoszlemowego sprzed dwóch lat. Polka nie pozwoliła, by i jej spotkanie zakończyło się zaskakującym rozstrzygnięciem. Choć czujność była konieczna, bo ofiarą sensacyjnego wyniku była w Melbourne rok temu, gdy w trzeciej rundzie przegrała z inną Czeszką – Lindą Noskovą.
Teraz Polka po raz pierwszy od 2022 roku w Australian Open gra bez numeru jeden przy swoim nazwisku, który w ostatnich latach trochę jej ciążył. Dobrym sygnałem w przypadku startu podopiecznej Wima Fissette’a był też wcześniejszy występ w United Cup, w którym była bezsprzecznie liderką polskiej drużyny.
– Grałam już trochę emocjonujących meczów, które czasem były wręcz za długie. Przerobiłam trudne momenty, łatwe momenty i sytuacje, w których musiałam przycisnąć. Uważam, że to świetne przygotowanie do pierwszego turnieju wielkoszlemowego – opowiadała dziennikarzom Świątek przed rozpoczęciem rywalizacji w Melbourne.
23-latka była liderką polskiej drużyny w bardzo intensywnym turnieju Można było mieć pewne obawy, bo w finałowym spotkaniu z Amerykanką Coco Gauff wyraźnie we znaki dawało jej się zmęczenie. W poniedziałek jednak widać było, że odpoczęła i paliwa jej nie brakuje.
Początkowo Siniakova utrzymywała poziom Polki i tenisistki wygrywały swoje gemy, a przy okazji prezentowały świetny tenis na wysokim poziomie.
– Początek przerasta moje oczekiwania – oceniał komentator Marek Furjan.
Pierwszy słabszy moment Siniakovej nastąpił w szóstym gemie i Świątek zaliczyła przełamanie, ale rywalka zaraz potem odpowiedziała tym samym. Polka dołożyła kolejnego “breaka” i opanowała sytuację, a po chwili dopełniła dzieła i wygrała pierwszą partię.
Mylił się jednak ten, kto myślał, że Czeszka nie podejmie już walki. W drugiej partii nie przejęła się stanem 0:2, a potem do końca posyłała tenisowe strzały i zabójcze returny. Nieraz jeszcze sprawiała kłopoty faworytce, ale ta – po raz kolejny zachowała spokój i przetrwała.