Nieprawdopodobna klęska Collins. Było już 3:0 i nagle stało się to!
To koniec deblowej rywalizacji podczas Australian Open dla Danielle Collins. Kontrowersyjna Amerykanka wraz ze swoją rodaczką polskiego pochodzenia Desirae Krawczyk były blisko sprawienia dużej niespodzianki i wyeliminowania rozstawionej z nr 2 pary Gabriela Dabrowski – Erin Routliffe, wygrały nawet pierwszego seta oraz miały ogromną przewagę w trzecim. Jednak faworytki pokazały klasę i wróciły z dalekiej…
To koniec deblowej rywalizacji podczas Australian Open dla Danielle Collins. Kontrowersyjna Amerykanka wraz ze swoją rodaczką polskiego pochodzenia Desirae Krawczyk były blisko sprawienia dużej niespodzianki i wyeliminowania rozstawionej z nr 2 pary Gabriela Dabrowski – Erin Routliffe, wygrały nawet pierwszego seta oraz miały ogromną przewagę w trzecim. Jednak faworytki pokazały klasę i wróciły z dalekiej podróży, pokonując amerykański duet 4:6, 6:4, 6:3.
Choć rok 2025 ledwo dotarł do połowy stycznia, to o Danielle Collins głośno było już nieraz. Problem w tym, że z niezbyt dobrych powodów. Doświadczona Amerykanka najpierw chamsko potraktowała Igę Świątek podczas United Cup, czym potem jeszcze chwaliła się w mediach społecznościowych. Zdjęcie jej lekceważącej miny podczas przywitania z Polką nadal figuruje na jej Instagramie jako profilowe. Z kolei już podczas samego Australian Open Collins zirytowała fanów dziwnym wywiadem po zwycięstwie singlowym z Darią Snigur. Stwierdziła wówczas, że cieszy się, iż udało jej się nie zasnąć, bo normalnie o tej porze jest już w łóżku.
Zobacz wideo Kaja Ziomek-Nogal czwarta w wielobojowych mistrzostwach Europy! “Jestem coraz bardziej nakręcona”
Collins “dba” o emocje nie tylko w singlu
Trudno się zatem z 31-latką nudzić, choć niekoniecznie w dobrym tego określenia znaczeniu. Collins podczas Australian Open zgłosiła się nie tylko do singla, ale także do rywalizacji deblowej. Połączyła w niej siły z rodaczką Desirae Krawczyk (jej ojciec jest Polakiem). To właśnie w parze z nią wygrała swój jedyny deblowy tytuł rangi WTA (w 2023 roku w Charleston), a także dotarła do półfinału Roland Garros 2022. Faworytkami jednak zdecydowanie nie były, bo naprzeciwko nich stanęła rozstawiona z nr 2 para Gabriela Dabrowski – Erin Routliffe, czyli ubiegłoroczne półfinalistki, triumfatorki US Open 2023.
Zaczęło się jednak dość sensacyjnie, bo od wygranego seta w wykonaniu amerykańskiej pary. Collins i Krawczyk dały się przełamać na 3:1, jednak od tej pory to one rozdawały karty w partii otwarcia. Nie dość, że szybko odrobiły stratę, to jeszcze same wywalczyły przewagę. Przewagę, której w przeciwieństwie do rywalek nie zmarnowały i zwyciężyły 6:4.
Faworytki odwiedziły piekło. Collins i Krawczyk wypuściły wielką szansę
Drugi set długo również był wyrównany i można się było zastanawiać, czy nie będziemy czasami zaraz świadkami dużej niespodzianki. Wojnę nerwów w tej partii wygrały jednak Nowozelandka i Kanadyjka. Przełamały Amerykanki w najlepszym możliwym dla siebie momencie, bo przy stanie 5:4, co wydłużyło mecz do trzeciego seta.
W nim wydawało się, że Collins i Krawczyk jednak wyrzucą z turnieju wielkie faworytki. Prowadziły już 3:0, mając przy tym przewagę aż dwóch przełamań. Nic nie wskazywało na to, by Dabrowski oraz Routliffe miały się jeszcze pozbierać. Jednak tak właśnie się stało. Kanadyjsko-nowozelandzka para wygrała sześć kolejnych gemów z rzędu. Gra Amerykanek rozsypała się w mgnieniu oka, a gdy się przebudziły, było już za późno.
Ubiegłoroczne półfinalistki wygrały 4:6, 6:4, 6:3 i mogą z ulgą wyczekiwać na kolejną rundę. Collins oraz Krawczyk z kolei kończą z poczuciem zmarnowanej ogromnej szansy. Przed Collins jeszcze oczywiście ciąg dalszy rywalizacji singlowej. W drugiej rundzie zmierzy się z Australijką Destanee Aiavą.