Skip to content

Breaking News

For all the latest news!!

Menu
  • About Us
  • Contact Us
  • Disclaimer
  • Privacy Policy
Menu

Nie tylko Świątek, wspaniała seria przyjaciółki trwa. 15. zwycięstwo z rzędu

Posted on March 20, 2025

Poprzedni sezon Maja Chwalińska, nie licząc występu w rodzimych finałach Superligi, kończyła dwoma turniejami WTA 125 w Buenos Aires i Florianopolis. W pierwszym z nich przegrała na dzień dobry z Darją Semenistają, ale później zdobyła – wspólnie z Katarzyną Kawą – tytuł w deblu. A w Brazylii był największy sukces w życiu i tytuł w singlu, a do tego jeszcze drugi – w deblu, tym razem z Laurą Pigossi. Do Polski wróciła z dorobkiem kolejnych 12 zwycięstw na mączce z rzędu – pięciu singlowych i siedmiu deblowych.

Na kolejne turnieje na tej nawierzchni 23-latka musiała czekać aż do teraz. Sezon zaczęła w Australii, zagrała dwa spotkania w mikście w United Cup, później przeszła przez kwalifikacje Australian Open. Po powrocie do Europy wpadła jednak w dołek, nie udało się nic wielkiego zdziałać w WTA 250 w Klużu-Napoce, podobnie było w zawodach ITF. Zmieniła więc plany, nie poleciała do Meksyku i USA, wybrała trzy turnieje WTA 125 w Antalyi, tydzień po tygodniu. Po nich pojawi się w Radomiu, jest w składzie polskiej reprezentacji na turniej Billie Jean King Cup.

WTA 125 Antalya. Maja Chwalińska kontra Maria Lourdes Carle. Stawką ćwierćfinał

W Antalyi Chwalińska już we wtorek odniosła swoje pierwsze zwycięstwo deblowe – wspólnie z Czeszką Anastasią Detiuc awansowały do ćwierćfinału. O półfinał zagrają jeszcze w czwartek.

W środę Polka zaczęła też rywalizację indywidualną, uporała się z Kazaszką Zariną Diyas, niegdyś 31. na liście WTA – pokonała ją 6:3, 6:1. Tyle że prawdziwe wyzwanie przyszło w czwartek rano – spotkanie z Marią Lourdes Carle, Argentynką rozstawioną tu z piątką, a notowaną na 97. miejscu na świecie. No i co ważne: specjalistką od kortów ziemnych. Rok temu w Madrycie ograła m.in. Emmę Raducanu i Weronikę Kudiermietową, dotarła od trzeciej rundy.

Maja Chwalińska/IMAGO/Norina Toenges/Imago Sport and News

A Polka w całej swojej kaierze tylko dwukrotnie wygrywała mecze z zawodniczkami z najlepszej setki: kiedyś w swoim najlepszym Wimbledonie z Kateriną Siniakovą, no i w grudniu we Florianopolis z Mayar Sherif. Tam zresztą mogła grać o tytuł z Carle, ale Argentynka przegrała swój półfinał z Yleną In-Albion.

Turecka Riwiera jest pewnie w wielu polskich domach wyobrażana jako świetne miejsce na urlop, pełne słońca, ciepła i luksusowych hoteli. Dzisiejsza pogoda była jednak zaprzeczeniem tego: zimno, ledwie 9 stopni Celsjusza, gdy zaczynały spotkanie, a odczuwalna temperatura – jeszcze o trzy stopnie niższa. No i porywisty wiatr, którego prędkość dochodziła do 60 km/godz. Nic więc dziwnego, że obie walczyły bardziej z tymi warunkami niż ze sobą. I stąd było tak wiele zwrotów akcji.

Kapitalna seria Mai Chwalińskiej a kortach ziemnych trwa dalej. Rozstawiona rywalka pokonana. 7:6, 6:4

Carle głośno krzyczała przy każdym odbiciu piłki, dużo biegała i starała się zaskakiwać Polkę slajsami. A to akurat Chwalińskiej odpowiadało, Argentynka zaczęła więc nieco mieszać w swojej grze. Z wiatrem też radziła sobie doskonale, ale do tego dwukrotnie przełamała faworytkę. Prowadziła 5:1, serwowała, miała piłkę setową. I wtedy stanęła. Carle cierpliwie przebijała piłkę środkiem, coraz częściej używała topspinów. A Maja straciła cierpliwość. Przegrała jednego gema, drugiego, trzeciego. A później czwartego i piątego. Z sytuacji komfortowej zrobiło się nagle 5:6, w porywistym wietrze teraz to Argentynka serwowała po seta.

Polka odzyskała wiarę w kluczowym momencie. Przy równowadze to jej dopisało szczęście, wygrała dwie akcje, doprowadziła do tie-breaka. A w nim była już wyraźnie lepsza, wygrała go 7-2, teraz to Carle nie wytrzymywała napięcia.

Maria Lourdes Carle/EMMANUEL DUNAND / AFP

Warunki do gry były fatalne, ale mecz toczył się dalej, sędzia go nie przerwał. Chwalińska, ubrana w długie leginsy i bluzę z długim rękawem, zaczęła drugą partię znakomicie, przełamała Argentynkę. Za chwilę jednak tę przewagę straciła, co gorsza, kończąc gema podwójnym błędem serwisowym. Wkrótce było zaś już 1:3.

To jednak zapowiadało tylko kolejne emocje, bo i Maja znalazła sposób na takie warunki: grała trochę ostrożniej, z większą rotacją. Wyrównała, później zyskała kolejnego breaka, przy stanie 5:4 serwowała po awans. Tyle że serwis z takim wiatrem wcale atutem nie było. Przy stanie 15-30 Polka defensywą zapracowała w dwóch kolejnych akcjach na punkty, dostała piłkę meczową. I wykorzystała ją, po autowym zagraniu Carle.

Maja Chwalińska: Zabrakło sił.

Related

Leave a Reply Cancel reply

You must be logged in to post a comment.

Recent Posts

  • Mecz już się skończył, gdy trener Serbek tak nazwał polskie siatkarki
  • 79 lat i koniec. Polski klub znika z mapy. Jest wniosek o upadłość
  • Świątek poznała pierwszą rywalkę w Bad Homburg. To była nr 1 na świecie
  • Blamaż reprezentacji kobiet z 15-letnimi chłopcami. Chcieli to ukryć
  • Phil Mickelson Drops Emphatic 5-Word Reaction to Keegan Bradley’s Win

Recent Comments

No comments to show.
©2025 Breaking News | Design: Newspaperly WordPress Theme
Menu
  • About Us
  • Contact Us
  • Disclaimer
  • Privacy Policy