Wąsek to most! Dzięki niemu polskie skoki nie utoną. Co za sukces!
– Nie do końca wiedziałem, co się dzieje – powiedział szczerze Paweł Wąsek po dekoracji w Lahti. Tak, polski skoczek wreszcie stanął na podium Pucharu Świata! Wydawało się, że tej zimy to już niemożliwe, a jednak Wąsek tego dokonał, zajmując trzecie miejsce w Lahti. Brawo! Nowy lider polskiej kadry pokazał, że może być mostem, po…
– Nie do końca wiedziałem, co się dzieje – powiedział szczerze Paweł Wąsek po dekoracji w Lahti. Tak, polski skoczek wreszcie stanął na podium Pucharu Świata! Wydawało się, że tej zimy to już niemożliwe, a jednak Wąsek tego dokonał, zajmując trzecie miejsce w Lahti. Brawo! Nowy lider polskiej kadry pokazał, że może być mostem, po którym polskie skoki przejdą przez gorsze lata i nie utoną.
Adam Małysz zostawał tam mistrzem i wicemistrzem świata. W 2001 roku zdobywał w ten sposób dla Polski pierwsze medale narciarskich MŚ od 23 lat. Odkąd Józef Łuszczek również tam, w Lahti, wybiegał dla siebie i dla ojczyzny złoto i brąz. Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot wywalczyli tam jedyne w historii polskiego narciarstwa drużynowe mistrzostwo (w 2017 roku). W Pucharze Świata na podium wskakiwali tam i wszyscy wymienieni, i jeszcze Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Stefan Hula, Andrzej Stękała, a nawet dużo słabiej kojarzeni przez kibiców Tomasz Byrt i Krzysztof Miętus.
Paweł Wąsek już też smakował tam bycia w top 3 – po drużynówce dwa lata temu. A wspomniany Zniszczoł rok temu indywidualnie właśnie tam stanął na podium Pucharu Świata pierwszy raz w karierze. Tamten jego sukces był w pewnym sensie uratowaniem zimy dla polskich skoków. Teraz dokładnie to samo zrobił Wąsek.
Lahti to polskie miasto!
Niech ktoś spróbuje powiedzieć, że Lahti nie jest dla naszych skoków miejscem wyjątkowym, jedynym takim na całej mapie światowych skoków. Otóż tak powiedzieć się po prostu nie da!
Paweł Wąsek był tej zimy ósmy w Turnieju Czterech Skoczni oraz dziesiąty i jedenasty na mistrzostwach świata. W pojedynczych konkursach Pucharu Świata zbliżał się do podium. Był piąty w Innsbrucku, ósmy w Bischofshofen, piąty w Zakopanem, czwarty na lotach w Oberstdorfie. I wydawało się, że na tym się skończy. W lutym i w marcu Wąsek skakał trochę gorzej. Aż przyszło to nasze, polskie, Lahti i nagle zrobił to, na co się już nie zanosiło.
Polacy w Lahti zaczęli fatalnie. Wąsek wszystko odmienił
Jeszcze pół godziny przed sobotnim konkursem na Salpausselce Wąsek był dziesiąty w kwalifikacjach. Wydawało się, że to jest jego miejsce. Nie robiliśmy sobie żadnych nadziei. Więcej – byliśmy przybici po tym, jak w kwalifikacjach fatalnie spisali się Jakub Wolny (51. miejsce) i Zniszczoł (57.).
Ich odpadnięcie zdawało się zwiastować kolejny ponury dzień polskich skoków tej zimy. A teraz wreszcie naprawdę mamy się z czego cieszyć!
Wąsek błysnął już w pierwszej serii. Po skoku na 127 metrów był trzeci, tylko za Anże Laniskiem i Stefanem Kraftem. W rundzie finałowej podium zaatakował Manuel Fettner, który w połowie konkursu był czwarty i tracił do Polaka zaledwie 1,1 pkt. Utytułowany i doświadczony 40-latek skoczył 127 metrów i odrobił do Wąska pół punktu. Nasz niespełna 26-latek odpowiedział skokiem na 27,5 metra. Obronił się. Kapitalnie wytrzymał presję! A dopiero pierwszy raz w życiu bronił miejsca na podium.
Wąsek nie wiedział, co się dzieje. Musi zostać mostem
– Nie do końca wiedziałem, co się dzieje – śmiał się później w rozmowie z Eurosportem, gdy został poproszony o powrót myślami do tej chwili, w której czekał na wyniki. Reporter Eurosportu Kacper Merk dopytywał, dlaczego Wąsek drży. – To z emocji, nie jest mi zimno – szczerze odpowiedział skoczek.
Razem z Wąskiem na jego końcową notę czekali koledzy z kadry. Ta kadra wreszcie miała moment radości. Przez cztery miesiące od listopada tydzień w tydzień a czasem nawet częściej drużyna prowadzona przez Thomasa Thurnbichlera zawodziła. Wąsek jako jedyny dawał nadzieję na cokolwiek. Myśleliśmy, że raczej już nie na ten sezon, tylko na przyszłość.
Kamil Stoch, w sobotę w Lahti skończył na 31. miejscu, ma prawie 38 lat. Piotr Żyła 38 lat skończył w styczniu i wciąż nie widać lepszych od niego o tyle, żeby nie pojechał za tydzień do Planicy na finał sezonu. Dawid Kubacki to 35-latek, który w sobotę zapunktował jako jedyny Polak obok Wąska – był 23.
Krótko mówiąc: poza Wąskiem nie mamy dziś nikogo, na kim moglibyśmy oprzeć nadzieje na przeczekanie tego czasu, gdy starzy mistrzowie w końcu odejdą, a zdolna młodzież dorośnie na tyle, żeby startować w Pucharze Świata. Świetnie, że Wąsek właśnie pokazał, że może być mocnym mostem. To dzięki niemu polskie skoki muszą jakość przejść przez gorsze lata i nie utonąć.
Po trzecim miejscu w Lahti Wąsek awansował na 15. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Ma już 568 punktów, a to jest aż trzy razy więcej niż w jego dotychczas najlepszym sezonie – w 2023 roku kończył zimę z dorobkiem 190 pucharowych punktów.
Wąsek rośnie, Wąsek nabiera mocy. Dobrze, bo za rok, w sezonie olimpijskim, to na nim będziemy chcieli złożyć wszystkie nasze skokowe oczekiwania. Rolę będzie miał bardzo trudną, ale może podoła. Lahti daje nadzieję. A to już coś po prawie dwóch generalnie beznadziejnych latach polskich skoków.