13 godzin w trzy dni na korcie. Maja Chwalińska z tytułem WTA. Rekord kariery
Maja Chwalińska – pracowity tydzień w Antalyi zakończony triumfem w deblu Ponad trzy i pół godziny na korcie w czwartek, ponad pięć godzin w piątek i kolejne ponad cztery w sobotę – Maja Chwalińska była w ostatnich dniach jedną z najbardziej zapracowanych polskich tenisistek. W turnieju Megasaray Hotels Open w Antalyi, zaliczanym do cyklu WTA…
Maja Chwalińska – pracowity tydzień w Antalyi zakończony triumfem w deblu
Ponad trzy i pół godziny na korcie w czwartek, ponad pięć godzin w piątek i kolejne ponad cztery w sobotę – Maja Chwalińska była w ostatnich dniach jedną z najbardziej zapracowanych polskich tenisistek. W turnieju Megasaray Hotels Open w Antalyi, zaliczanym do cyklu WTA 125, imponowała zarówno w grze pojedynczej, jak i w deblu. Jej znakomita seria została jednak przerwana w sobotę, kiedy po niezwykle zaciętym meczu przegrała w półfinale singla z Hiszpanką Leyre Romero Gormaz. Polka nie opuściła jednak tureckich kortów bez trofeum – kilka godzin później mogła już cieszyć się ze zwycięstwa w turnieju deblowym, który rozgrywała u boku Czeszki Anastasii Detiuc.
Powrót na mączkę pomógł Chwalińskiej
Chwalińska przyjechała do Turcji po kilku nie do końca udanych występach w turniejach halowych, jednak można było przypuszczać, że zmiana nawierzchni przyniesie jej korzyść. W Antalyi tenisistki rywalizowały na kortach ziemnych, a to właśnie na mączce Polka prezentuje się najlepiej. Świetnie pokazała to pod koniec zeszłego roku, gdy podczas tournee po Ameryce Południowej zanotowała fantastyczną serię – wygrała turniej WTA 125 w singlu, a do tego dołożyła dwa tytuły w grze podwójnej. Jej bilans tamtych występów to aż 12 zwycięstw w 13 meczach, a jedyną porażkę poniosła w pierwszej rundzie w Buenos Aires, przegrywając z Darją Semenistają.
W Antalyi Chwalińska kontynuowała tę dobrą passę, wygrywając sześć spotkań z rzędu. Dzięki temu w sobotę stanęła przed szansą awansu do finału singla oraz zdobycia mistrzowskiego tytułu w deblu. Nie było to jednak łatwe zadanie, ponieważ od samego początku turnieju Polka musiała mierzyć się z dużym wysiłkiem fizycznym – już w czwartek i piątek rozgrywała po dwa mecze dziennie. Szczególnie wymagający był piątek, gdy na korcie spędziła łącznie ponad pięć godzin i trzynaście minut.
Zabrakło sił i szczęścia – porażka w półfinale singla
W sobotnim półfinale gry pojedynczej rywalką Polki była 22-letnia Hiszpanka Leyre Romero Gormaz, która jeszcze nigdy wcześniej nie wygrała turnieju rangi WTA Challenger w singlu. Ich pojedynek okazał się niezwykle wyrównany i trwał ponad 2,5 godziny, obfitując w zwroty akcji.
Chwalińska znakomicie rozpoczęła mecz, wygrywając pierwszego seta 6:4. Kluczowy moment tej partii nastąpił w dziewiątym gemie – Polka prowadziła 5:3 i miała piłkę setową, którą wywalczyła po efektownym, lecz ryzykownym dropshocie. Romero Gormaz próbowała narzucać swój styl gry, często atakując i zmuszając Polkę do biegania po całym korcie, ale popełniała również błędy. W kolejnym gemie miała nawet dwie okazje na przełamanie i wyrównanie wyniku na 5:5, jednak Chwalińska wygrała cztery kolejne akcje i zamknęła seta na swoją korzyść.
W drugiej partii 23-letnia Polka również miała przewagę. Prowadziła już 3:2 z przełamaniem, lecz w tym momencie coś się zacięło – przegrała cztery kolejne gemy i straciła seta 3:6. Można było zauważyć, że ma coraz większe problemy fizyczne po wyczerpujących meczach poprzednich dni.
Kryzys przedłużył się na początek trzeciego seta, w którym Romero Gormaz szybko objęła prowadzenie 2:0. Chwalińska jednak jeszcze raz pokazała swój charakter – podniosła się i wygrała trzy kolejne gemy, wracając do gry. Mecz pozostawał niezwykle zacięty do samego końca. Przy stanie 5:4 i 30-30 Polka posłała piłkę tuż przy linii, na którą Hiszpanka nie zdążyła zareagować. Sędzia liniowy wywołał jednak aut, a po sprawdzeniu śladu arbiter główny przyznał punkt Romero Gormaz. W następnej akcji Chwalińska popełniła błąd, który zakończył spotkanie.
Mimo porażki Polka może być zadowolona ze swojej gry. Dzięki udanym występom poprawiła swoją pozycję w rankingu WTA i obecnie plasuje się na 119. miejscu – to jej najlepszy wynik w karierze. Kolejne notowanie, które zostanie opublikowane 31 marca, może być jeszcze lepsze, ponieważ w przyszłym tygodniu Chwalińska ponownie wystąpi w kolejnym turnieju WTA 125 w Antalyi.
Sukces w deblu – Chwalińska i Detiuc z tytułem
Po wyczerpującym półfinale singla Polka nie miała dużo czasu na odpoczynek – już dwie godziny później przystąpiła do finału gry podwójnej, w którym jej partnerką była Czeszka Anastasia Detiuc. Naprzeciwko nich stanęły dwie inne czeskie tenisistki: Jesika Malečková i Miriam Škoch.
Co ciekawe, Malečková była wcześniej partnerką deblową Chwalińskiej – razem triumfowały w trzech turniejach ITF, w tym w jednym właśnie w Turcji. Tym razem jednak stanęły po przeciwnych stronach siatki, a mecz finałowy również miał bardzo wyrównany przebieg i rozstrzygnął się dopiero w super tie-breaku.
Pierwszego seta lepiej rozpoczęły Chwalińska i Detiuc, wychodząc na prowadzenie 2:0. Rywalki szybko jednak odrobiły straty, a przełomowy okazał się dziewiąty gem, w którym Czeszki zdobyły kluczowe przełamanie i chwilę później zamknęły seta wynikiem 6:4.
Druga partia zaczęła się znakomicie dla Chwalińskiej i Detiuc – prowadziły już 5:0, ale potem zaczęły mieć kłopoty. Przegrały trzy kolejne gemy, a w dziesiątym obroniły dwa break pointy, zanim w końcu wykorzystały piątą piłkę setową i wyrównały stan meczu na 6:3.
W decydującym super tie-breaku Polka i Czeszka szybko przejęły inicjatywę – po pierwszym punkcie zdobytym przez rywalki wygrały aż dziewięć kolejnych akcji, ostatecznie zwyciężając 10-2.
Dzięki temu triumfowi Chwalińska awansowała na 111. miejsce w rankingu deblowym WTA, co również jest jej najlepszym wynikiem w karierze. Jeśli zdecyduje się na kolejny występ w grze podwójnej, może jeszcze bardziej poprawić swoją lokatę – a nawet po raz pierwszy znaleźć się w TOP 100.