Choć główny turniej Wimbledonu jeszcze się nie rozpoczął, to emocji nie brakuje już teraz — trwają bowiem kwalifikacje, które wyłonią ostatnie uczestniczki tej prestiżowej imprezy. I dzieje się naprawdę sporo! W meczu pomiędzy Antonią Ruzić z Chorwacji a Australijką Emerson Jones kibice byli świadkami prawdziwego rollercoastera. To spotkanie przejdzie do historii eliminacji jako jedno z najbardziej kuriozalnych.
Wimbledon to nie tylko najbardziej prestiżowy, ale też najstarszy turniej tenisowy na świecie. Nic dziwnego, że co roku do eliminacji zgłaszają się dziesiątki zawodniczek i zawodników, dla których sama możliwość gry na kortach All England Club to ogromne wyróżnienie. W kwalifikacjach zazwyczaj pojawiają się młode talenty, tenisiści wracający po kontuzjach lub ci, którzy próbują odbudować swoją formę i ranking.
Antonia Ruzić – Emerson Jones. Mecz, jakiego dawno nie było
Największe gwiazdy tenisa, nawet jeśli spadną w rankingu, często otrzymują od organizatorów „dzikie karty” i nie muszą grać w eliminacjach. Dlatego też w kwalifikacjach rzadko oglądamy znane nazwiska. Tak też było i tym razem — Antonia Ruzić (22 lata) oraz Emerson Jones (16 lat) to nazwiska jeszcze mało rozpoznawalne dla szerszej publiczności. Chorwatka ma na koncie trzy wygrane mecze w turniejach wielkoszlemowych, a dla młodziutkiej Australijki to dopiero pierwszy sezon w zawodowym tourze.
Brak większego doświadczenia mógł mieć wpływ na to, jak rozpoczął się ten pojedynek. Jones wyszła na kort wyraźnie spięta i szybko przegrała pierwszego gema. Chwilę później nastąpiła jednak diametralna zmiana – Australijka zdominowała Ruzić i wygrała sześć kolejnych gemów, pewnie biorąc pierwszego seta. Wydawało się, że jest na prostej drodze do zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy eliminacji.
Tymczasem drugi set to był prawdziwy nokaut – w wykonaniu Ruzić. Chorwatka rozgromiła swoją rywalkę 6:0, a w końcówce seta Jones nie zdobyła nawet punktu w trzech ostatnich gemach! Australijka wydawała się kompletnie bezradna, a wszystko wskazywało na to, że już się nie podniesie.
Ale tenis – a szczególnie kobiecy – bywa nieprzewidywalny. Jones odzyskała rezon, odpowiedziała na dominację Ruzić równie mocno i… sama wygrała decydującego seta 6:0! To była prawdziwa sinusoida – najpierw pełna dominacja jednej zawodniczki, potem totalny zwrot akcji i dominacja drugiej, by wreszcie wszystko zakończyło się kolejnym zaskoczeniem.
Takie mecze to rzadkość, nawet w kobiecym tourze, gdzie zmienność gry jest stosunkowo większa. Antonia Ruzić i Emerson Jones stworzyły widowisko, które zapadnie w pamięć nie tylko im, ale i każdemu, kto je oglądał.