32-letnia Gabriela Dabrowski robi absolutną furorę na Bliskim Wschodzie
Jej ojciec przeżył w latach 80. ubiegłego wieku katastrofę morską. Ta tragedia zmieniła jego życie. Teraz jego córka Gabriela Dabrowski robi furorę w Arabii Saudyjskiej. Gwiazdą jest jednak nie od dziś, bo w 2023 roku wygrała US Open. W Kanadzie jest znana. Oto historia fascynująca historia jej rodziny. Rodziny, która do dziś jest związana z…
Jej ojciec przeżył w latach 80. ubiegłego wieku katastrofę morską. Ta tragedia zmieniła jego życie. Teraz jego córka Gabriela Dabrowski robi furorę w Arabii Saudyjskiej. Gwiazdą jest jednak nie od dziś, bo w 2023 roku wygrała US Open. W Kanadzie jest znana. Oto historia fascynująca historia jej rodziny. Rodziny, która do dziś jest związana z Polską.
Gabriela Dabrowski w parze z Erin Routliffe w rankingu WTA Race zajęły drugą lokatę i do finału sezonu przystępują jako faworytki do zwycięstwa. Zaczęły znakomicie, pokonując parę Hao-Ching Chan/Weronika Kudermietowa 7:6(6), 6:4. Później nie było gorzej, bo duet wygrał dwa mecze i przez fazę grupową WTA Finals przeszedł jak burza.
Dabrowski to jedna z najlepszych kanadyjskich tenisistek ostatnich lat. W 2019 r. i 2024 r. była w finale Wimbledonu, a szczególnie udany był dla niej 2023 r. Wygrała wielkoszlemowy US Open oraz reprezentacyjne Billie Jean King Cup. W tym roku została brązową medalistką IO. Dwa lata temu burmistrz Ottawy ustanowił dzień 16 września dniem Gaby Dabrowski. Korty w Blossom Park noszą jej nazwisko. Nie ukrywa swojego pochodzenia.
Gabriela Dabrowski robi furorę w WTA Finals. “Lata spędzała w ojczyźnie ojca, Polsce”
“Nigdy nie ukrywałam, że jestem pół-Polką. Mój tata pochodzi z Polski. Trafił do Kanady w latach 80., ale ja zawsze jeździłam latem do Szczytna, gdzie do dziś — w pięknym miejscu na prowincji — mieszka moja babcia. Z powodu pandemii COVID-19 i podeszłego wieku babci nie byłam tam od kilku lat, żeby jej czegoś nie przywieźć ze świata. Ale naprawdę kocham to moje polskie dziedzictwo” — opowiadała w zeszłym roku w wywiadzie z Polską Agencją Prasową.
Tenisistka mocno kultywuje swoje rodzinne tradycje. Pamięta o swoich korzeniach. W Polsce często odwiedzała babcię, a obecnie nawet ma tutaj swoje mieszkanie.
“Pączki jemy zawsze – kiedy tylko jestem w domu. Tata idzie wtedy do polskiego sklepu i wraca ze świeżutko upieczonymi. Nie czekamy do tłustego czwartku. (śmiech) Jeśli chodzi o polskie tradycje, to przez ostatnie dwa lata święta Bożego Narodzenia spędzałam z moimi rodzicami chrzestnymi, którzy także są Polakami. Trenuję na Florydzie w kompleksie Saddlebrook w Wesley Chapel, a oni mieszkają niedaleko Sarasoty. Dlatego z tatą na gwiazdkę jechaliśmy do nich i celebrowaliśmy typowo polską Wigilię. Cieszę się, że tak mogło się stać, bo ze względu na karierę często musiałam rezygnować z wielu rodzinnych. uroczystości” — wspominała w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”. Dla WP Sportowe Fakty opowiadała natomiast, że uwielbia gorącą czekoladę na sopockim “Monciaku”.
“Gaby miała bardzo aktywne dzieciństwo… jej tata rzucił pracę, żeby zostać w domu i się nią opiekować. Lata spędzała głównie w ojczyźnie jej taty, Polsce, bawiąc się z kuzynami i ciesząc się cudowną polską wsią i kulturą. Zimy w Ottawie też były fajne… pamiętam, jak uczyłam Gaby jazdy na łyżwach na słynnym na cały świat Kanale Rideau. Wystartowała jak strzała… niecierpliwa, żeby dopracować tę nową umiejętność, ale robiła to tak szybko, jak tylko mogła! Cecha, która pojawiała się raz po raz, gdy dorastała i podejmowała nowe wyzwania” — wspominała matka tenisistki, Wanda, w portfolio na stronie gabrieladabrowski.ca.
Ojciec Gaby Dabrowski ledwo uszedł z życiem. Potem pomógł mu Jacek Gmoch
Niewiele brakowało, a tenisistka nie przyszłaby na świat. Jej ojciec był bowiem uczestnikiem katastrofy morskiej i ledwo uszedł z życiem. Żeglował na jachcie “Zew Morza”, który zatonął na wodach Morza Śródziemnego. 12 grudnia 1981 r. statek przechylił się na prawą burtę przez dużą falę. Cała załoga zdołała się uratować dzięki tratwom, ale przez kilkanaście godzin czekali na pomoc z francuskiego statku w zimnie oraz kompletnie przemoczeni lodowatą wodą.
“Do dziś zastanawiam się, jak to możliwe, że sztorm i zatonięcie jachtu, a także podróż tratwą w zimowych warunkach przeżyła cała załoga. Warunki były tak ekstremalne, że niedługo później jeden uczestnik wyprawy zmarł w wyniku zawału, a dwóch innych miało problemy natury psychicznej” — komentował Yurek dla WP Sportowe Fakty.
Po akcji ratowniczej mężczyzna trafił do Grecji. Tam, według jego relacji, pomoc zaoferował mu nawet trener Jacek Gmoch. Dabrowski podjął decyzję o rozpoczęciu nowego życia z dala od Polski i rozpoczętego w kraju stanu wojennego. Przez chwilę pracował w jednej z greckich restauracji, a następnie wyleciał do Kanady.