37 lat od rekordowego finału Steffi Graf. Świątek coraz bliżej legendy, ale wyzwanie czeka ją dopiero teraz
– Bardzo mi przykro, że to się stało tak szybko – mówiła ze współczuciem Steffi Graf po finałowym meczu Roland Garros w 1988 roku. Jej przeciwniczka, Natasza Zwieriewa, była wstrząśnięta. – Nie było mnie w tym meczu – mówiła ze łzami w oczach. Spotkanie trwało zaledwie 32 minuty i do dziś pozostaje najszybszym finałem w historii French Open. Mija właśnie 37 lat od tamtego meczu, a wyczyn Niemki wciąż pozostaje nieosiągalny – choć w ubiegłym roku bardzo bliska jego powtórzenia była Iga Świątek.
W tym roku Polka jest już w ćwierćfinale turnieju. Pokonała Elinę Switolinę 6:1, 7:5 i w czwartek zmierzy się z Aryną Sabalenką – liderką światowego rankingu. Zapowiada się pasjonujące i bardzo wyrównane starcie. Świątek to czterokrotna mistrzyni Roland Garros (2020, 2022, 2023, 2024), ale ten sezon nie jest dla niej łatwy – przez słabsze wyniki spadła w rankingu WTA na piąte miejsce. Sabalenka natomiast, docierając do półfinału, wyrównała swój najlepszy rezultat w Paryżu i marzy o czymś więcej. Eksperci nie bez podstaw dają jej spore szanse w starciu z Polką.
Gdy Świątek gra jak w transie
Równo rok temu, 4 czerwca 2024 roku, w Paryżu znów wspominano legendarny finał z 1988 roku. Stało się tak za sprawą Igi Świątek, która w czwartej rundzie zmiażdżyła Anastasiję Potapową 6:0, 6:0 w zaledwie 40 minut. – Niewiele można zrobić przeciwko Idze, gdy płonie takim ogniem – mówiła Alizé Lim, była tenisistka i ekspertka Eurosportu. To był drugi najkrótszy mecz w historii Roland Garros – krótszy był tylko finał Graf ze Zwieriewą.
Mecz z 1988 roku oficjalnie trwał 34 minuty, choć niektóre źródła podają, że rzeczywista gra toczyła się jedynie przez 32 minuty – uwzględniając przerwę spowodowaną deszczem. Dla 17-letniej Zwieriewej, która sensacyjnie pokonała wcześniej Martinę Navratilovą i dotarła do finału jako mistrzyni świata juniorek, ten mecz był traumatycznym doświadczeniem. Nie zabrała głosu podczas ceremonii, a na konferencji prasowej nie kryła łez. – Mentalnie nie wyszłam na ten mecz – przyznała później.
Trudno się dziwić, gdy spojrzy się na to, w jakiej formie była wtedy Graf:
6:0, 6:4 z Guerree
6:1, 6:0 z Reis
6:0, 6:1 ze Sloane
6:1, 6:3 z Tauziat
6:0, 6:1 z Fulco
6:3, 7:6 z Sabatini
Jedynie Gabriela Sabatini zdołała wtedy uniknąć seta przegranego do zera lub jednego gema. Graf była już wtedy gwiazdą światowego formatu – miała na koncie tytuły z Roland Garros 1987 i Australian Open 1988, a między nimi zagrała w finałach Wimbledonu i US Open. Od 1987 do 1990 roku wystąpiła w aż 13 wielkoszlemowych finałach z rzędu, wygrywając osiem z nich.
Rok 1988 był dla niej absolutnie wyjątkowy – zdobyła tzw. Złotego Wielkiego Szlema, czyli wygrała wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe oraz złoto olimpijskie w Seulu.
Świątek też bije rekordy, ale inne
Wspomniany mecz z Potapową, wygrany przez Igę 6:0, 6:0, był pokazem absolutnej dominacji. Rosjanka zdołała zdobyć tylko 10 punktów – mniej niż Zwieriewa w 1988 roku, która ugrała 13. To rekord Roland Garros w erze Open. Takiego wyniku nie udało się osiągnąć ani Serenie Williams, ani Marii Szarapowej, ani Justine Henin.
Choć Świątek nie wygrała jeszcze finału 6:0, 6:0, jak Graf, to już zdołała przebić ją pod względem jednej statystyki – absolutnej dominacji punktowej. A to też pokazuje jej potencjał i poziom, do którego niewiele zawodniczek w historii się zbliżyło.
Sabalenka na drodze do piątego tytułu?
Teraz przed Igą prawdziwe wyzwanie. Aryna Sabalenka to przeciwniczka, która już nieraz dała jej trudne lekcje. Obie zawodniczki znają się doskonale, a ich mecze to często fizyczne i mentalne bitwy. Półfinał Roland Garros 2025 zapowiada się jako jedna z największych rywalizacji tego sezonu.
Czy Świątek zbliży się do piątego triumfu w Paryżu i zrobi kolejny krok w stronę historii, którą pisała Steffi Graf? A może to Sabalenka sięgnie po swoje pierwsze zwycięstwo na paryskiej mączce? Jedno jest pewne – tenisowy świat znów wstrzyma oddech.