6:0! Nokaut w hicie Australian Open. Iga Świątek dała rywalce lekcję tenisa
Ci kibice, którzy liczyli na wyrównany, emocjonujący mecz pełen emocji, mogli czuć się rozczarowani. Na korcie była dziś bowiem tylko jedna dominatorka. Iga Świątek nie dała najmniejszych szans Emmie Raducanu, wygrywając 6:1, 6:0. Obejrzeliśmy koncert gry wiceliderki rankingu, która bez najmniejszych przeszkód awansowała do czwartej rundy Australian Open. Fani, którzy nie widzieli tego meczu, mogą…
Ci kibice, którzy liczyli na wyrównany, emocjonujący mecz pełen emocji, mogli czuć się rozczarowani. Na korcie była dziś bowiem tylko jedna dominatorka. Iga Świątek nie dała najmniejszych szans Emmie Raducanu, wygrywając 6:1, 6:0. Obejrzeliśmy koncert gry wiceliderki rankingu, która bez najmniejszych przeszkód awansowała do czwartej rundy Australian Open. Fani, którzy nie widzieli tego meczu, mogą teraz tylko żałować!
Emma Raducanu przystąpiła do meczu z Igą Świątek w przyzwoitej formie. Ale Polka była dziś w zasadzie bezwzględna. To był show
W każdym kolejnym gemie Polka nakładała na rywalkę ogromną presję. I tylko raz pozwoliła jej na utrzymanie serwisu
Po fantastycznej grze Świątek jest już w czwartej rundzie Australian Open. I znów będzie wielką faworytką
Trybuny kortu centralnego imienia Roda Lavera zapełniły się w znakomitej większości i trudno się temu dziwić. Już na start siódmego dnia zmagań Australian Open przyszło nam obejrzeć absolutny hit z udziałem dwóch mistrzyń wielkoszlemowych. I choć to Iga Świątek była zdecydowaną faworytką, również ze względu na swoje wcześniejsze starcia z Emmą Raducanu, dla Polki nadszedł pierwszy z trudnych testów w Melbourne.
Brytyjka straciła ostatnie lata ze względu na serię kontuzji, które uniemożliwiały jej regularną grę o najwyższą stawkę. Sensacyjna triumfatorka US Open z 2021 r. w ciągu ostatnich trzech lat nie potrafiła nawiązać do swojego wyczynu z Nowego Jorku. Ale w Australii radzi sobie co najmniej przyzwoicie, a wcześniej w imponującym stylu ograła najpierw rozstawioną Jekaterinę Aleksandrową, a potem Amandę Anisimovą.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Wielki hit na korcie centralnym. I show jednej gwiazdy!
To miał być show i pierwsze poważne przetarcie przed decydującymi meczami Australian Open dla wiceliderki rankingu. Świątek od dawna nie wyglądała tak przekonująco na samym początku wielkoszlemowej rywalizacji, ale trzeba przy tym przyznać, że w początkowych rundach drabinka układała się po jej myśli. Poprzez zwycięstwo nad Raducanu Polka miała szansę wyrównać wyczyn Aryny Sabalenki, która znalazła się w czwartej rundzie już wczoraj.
Przypomnijmy, że obie panie toczą korespondencyjny bój o pierwsze miejsce w rankingu WTA. Jeżeli Sabalenka odpadnie przed półfinałem turnieju, na pewno ustąpi pozycji liderki Polce, jednak jeśli znajdzie się w najlepszej czwórce, to Świątek będzie musiała zajść co najmniej o rundę dalej, by wrócić na szczyt. Dziś jednak liczył się tylko mecz z Emmą Raducanu.
Już drugi gem spotkania pokazał, że to wcale nie musi być łatwy mecz dla Igi Świątek. Polka zanotowała serię zdobytych punktów, a gdy przyszło do break pointów, Emma Raducanu odgryzła się w fantastyczny sposób, posyłając efektownego drop shota. Brytyjka w efektownym stylu utrzymała podanie, ale nie ulegało wątpliwości, że na początku meczu to faworytka miała zdecydowaną przewagę, jeśli chodzi o inicjatywę na korcie.
Ale wiceliderka rankingu nie zamierzała zniechęcać się po niewykorzystanej pierwszej szansie i już przy kolejnej szansie zadała Raducanu cios, odbierając jej serwis. Rywalce nie pomagał serwis stojący na dość niskim poziomie. Już na samym początku popełniła też dwa błędy ustawienia stóp. Co ważne, im dłużej trwały wymiany, tym pewność siebie Świątek wydawała się rosnąć.
Zobacz także: Wielka forma “nowej” polskiej tenisistki! Kolejna rywalka rozbita
W tej sytuacji Raducanu powinna skracać wymiany, ale… nie pomagał jej wspomniany serwis. W konsekwencji każdy jej gem serwisowy stawał się walką o przetrwanie. Nasza tenisistka returnowała świetnie i zgarniała kolejne punkty. Jeszcze jedno przełamanie stało się faktem, powiększając i tak już imponującą przewagę.
31 minut i deklasacja. Pokaz siły Igi Świątek
Przy takiej różnicy klas na korcie pierwszy set nie mógł trwać długo. Iga Świątek wygrała go w pół godziny z małym okładem. 31 minut gry dało Polce prowadzenie 6:1, które było w pełni zasłużone. Faworytka całej dolnej części drabinka spisywała się fenomenalnie i w pełni zasłużenie wysoko wygrała pierwszą partię. Wychodziło jej w zasadzie wszystko.
Druga partia rozpoczęła się nieco inaczej niż pierwsza. Tym razem przyszło nam obejrzeć niezwykle wyrównanego gema, który mógł przynieść prowadzenie obu tenisistkom. Znów jednak to Iga Świątek zakończyła go wreszcie przełamaniem, które mogło okazać się kluczowe dla losów awansu do czwartej rundy Australian Open. Gem przegrany przy własnym serwisie w takim momencie mógł zadziałać bardzo niekorzystnie na dalsze nadzieje Raducanu.
Tak też się stało, choć mistrzyni US Open z 2021 r. miała jeszcze szansę wrócić do rywalizacji w kolejnym gemie. Świątek utrzymała podanie, a następnie jeszcze raz zmusiła swoją przeciwniczkę do serii pomyłek, ponownie przełamując jej serwis. W tym momencie tylko cud mógłby uratować Raducanu. Przy stanie 6:1, 3:0 wyglądała na zupełnie rozbitą.
Zobacz również: Tuż przed meczem nagłe upomnienie dla Igi Świątek. Sędzia była stanowcza
Co godne pochwały, Idze Świątek wciąż było mało. Ona nie robiła sobie wiele ze znacznej przewagi, lecz chciała robić wszystko, by jak najszybciej zamknąć ten mecz. Przy okazji popisywała się też niezwykle efektownymi zagraniami po całej szerokości kortu. Polka trafiała prosto w linie, w zasadzie nie popełniając niewymuszonych błędów. Po niektórych jej zagraniach Raducanu mogła tak naprawdę tylko przyklasnąć.
W takich okolicznościach, przy tak wspaniałej grze Igi Świątek, Emma Raducanu nie mogła już mieć nadziei. W dokładnie 70 minut Polka awansowała do czwartej rundy Australian Open i już czeka na swoją rywalkę. Będzie nią albo Jacqueline Cristian, albo Eva Lys. W obu przypadkach nasza tenisistka będzie zdecydowaną faworytką!
Iga Świątek — Emma Raducanu 6:1, 6:0