62 minuty i koniec. Demolka w meczu Aryny Sabalenki z 17-latką!
Zamiast ogromnych emocji doszło do deklasacji. Aryna Sabalenka zagrała tak, jakby pozazdrościła Idze Świątek zachwytów po meczu z Emmą Raducanu. I choć liderka rankingu nie popisywała się tak pięknymi zagraniami, to i tak udało jej się rozstrzygnąć losy awansu jeszcze szybciej niż Polce, bo w 62 minuty. Tym samym obrończyni tytułu rozbiła Mirrę Andriejewą 6:1,…
Zamiast ogromnych emocji doszło do deklasacji. Aryna Sabalenka zagrała tak, jakby pozazdrościła Idze Świątek zachwytów po meczu z Emmą Raducanu. I choć liderka rankingu nie popisywała się tak pięknymi zagraniami, to i tak udało jej się rozstrzygnąć losy awansu jeszcze szybciej niż Polce, bo w 62 minuty. Tym samym obrończyni tytułu rozbiła Mirrę Andriejewą 6:1, 6:2 i jako pierwsza awansowała do ćwierćfinału Australian Open. A tam czeka ją potężne wyzwanie!
Po bardzo trudnej przeprawie Aryny Sabalenki w trzeciej rundzie Australian Open przeciwko Clarze Tauson eksperci spodziewali się kolejnej szansy na kłopoty w starciu z Mirrą Andriejewą. 17-letnia Rosjanka pomimo sporych kłopotów uporała się z Magdaleną Fręch, dzięki czemu otrzymała szansę sprawienia wielkiej sensacji przeciwko obrończyni tytułu. I nie zamierzała jej zmarnować.
Musiała jednak pamiętać o tym, że Sabalenka to zawodniczka, która przegrała swój ostatni mecz w Melbourne jeszcze w… 2022 r. Białorusinka stała się prawdziwą dominatorką Australian Open i aby ją wyeliminować, potrzeba było więcej niż dobrej gry. A o to było bardzo trudno, o czym Andriejewa przekonała się już na samym początku spotkania.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
17-latka była zupełnie rozbita. Imponujący start Aryny Sabalenki
Pierwszy set nie potrwał jednak nawet pół godziny. Choć część widzów spodziewała się emocjonującej i wyrównanej rywalizacji, w pierwszej partii nie było o tym mowy. Choć 17-latka z Rosji utrzymała podanie w pierwszym gemie serwisowym, to potem była już zupełnie bezradna. A Sabalence wychodziło właściwie wszystko.
Przypominało to nieco piewszy set rywalizacji Igi Świątek z Emmą Raducanu sprzed kilkudziesięciu godzin. Andriejewa popełniała bardzo wiele złych decyzji, a faworytka spotkania boleśnie ją punktowała. W konsekwencji liderka rankingu WTA wygrała pierwszą partię 6:1 i znacząco przybliżyła się do półfinału Australian Open.
Zobacz także: Podpadła Idze Świątek. Żądała surowej kary dla Polki. Teraz się spotkają
Młoda nadzieja rosyjskiego tenisa musiała natychmiast poprawić poziom swojej gry, by Sabalenka nie uzyskała przewagi już na początku drugiego seta. To jednak absolutnie nie było łatwe, bo pierwsza rakieta świata zamykała wymiany bardzo szybko, rozgrywając ten mecz na swoich warunkach.
I właśnie dzięki temu na kolejne przełamanie nie musiała czekać długo. Sabalenka grała solidnie, ale Andriejewa wielokrotnie wyciągała do niej pomocną dłoń, myląc się w zaskakująco prostych sytuacjach. Zupełnie nie przypominała samej siebie choćby z meczu z Fręch, gdy to ona starała się prowadzić grę. Po dziesięciu gemach wyglądało to tak, jakby Rosjanka błyskawicznie pogodziła się z porażką.
Jedyna szansa nie została wykorzystana
Chwilę później pojawiła się jednak wreszcie okazja na to, by Andriejewa wróciła do gry. Przy stanie 3:2 i serwisie Sabalenki miała swoje break pointy na to, by wyrównać w drugim secie. Liderka zaczęła popełniać nieco więcej błędów i zrobiło się ciekawie, lecz ostatecznie powrót do kapitalnej dyspozycji serwisowej pozwolił Sabalence na utrzymanie swojej przewagi. Potrzebowała już tylko dwóch gemów.
Zobacz również: Rosjanin się doigrał. Potężna kara. Wywołał skandal na Australian Open
Rozwój wydarzeń najwyraźniej zadziałał na Andriejewą deprymująco. 17-latka nie była już w stanie się podnieść i została przełamana po raz kolejny, a chwilę później Aryna Sabalenka świętowała awans do ćwierćfinału turnieju po zwycięstwie 6:1, 6:2. Zajęło jej to 62 minuty, czyli o osiem mniej, niż w przypadku spotkania Świątek z Raducanu.
Teraz pierwsza rakieta świata zagra w ćwierćfinale ze zwyciężczynią starcia Donny Vekić z Anastazją Pawluczenkową. I na pewno będzie ciekawie, bo z każdą z nich Sabalenka ma ujemny bilans rozegranych spotkań. Tu można spodziewać się ogromnych emocji.