6:3, a później zwrot! Ależ mecz Chwalińskiej z gwiazdą. Ponad dwie godziny na korcie!
Maja Chwalińska postraszyła byłą trzecią rakietę świata! Świetny początek, ale zabrakło sił Maria Sakkari była kompletnie zaskoczona, gdy po zaledwie czterech gemach przegrywała 0:4 z rewelacyjnie grającą Mają Chwalińską. Polka rozpoczęła mecz w fenomenalnym stylu – pewna siebie, skuteczna przy własnym serwisie i bezlitosna przy podaniu rywalki. Wygrała pierwszego seta 6:3 i prowadziła już 2:1…
Maja Chwalińska postraszyła byłą trzecią rakietę świata! Świetny początek, ale zabrakło sił
Maria Sakkari była kompletnie zaskoczona, gdy po zaledwie czterech gemach przegrywała 0:4 z rewelacyjnie grającą Mają Chwalińską. Polka rozpoczęła mecz w fenomenalnym stylu – pewna siebie, skuteczna przy własnym serwisie i bezlitosna przy podaniu rywalki. Wygrała pierwszego seta 6:3 i prowadziła już 2:1 z przełamaniem w drugiej partii. Jednak po zaciętym, ponad dwugodzinnym pojedynku, musiała uznać wyższość byłej trzeciej tenisistki świata. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3, 3:6, 1:6.
To kolejny występ Chwalińskiej, który pokazuje, że 23-latka potrafi nawiązać walkę z najlepszymi. Już wcześniej dała się we znaki Elinie Switolinie w meczu Billie Jean King Cup w Radomiu. Choć przegrała 4:6, 5:7, to była dla Ukrainki bardzo trudną rywalką. Po tamtym spotkaniu nie poszło jej jednak najlepiej – odpadła w pierwszej rundzie turnieju w Oeiras oraz w eliminacjach do turnieju w Madrycie. W Rzymie, na wolniejszej nawierzchni, przełamała złą passę, pokonując Juliję Starodubcewą 6:7(6), 7:5, 6:1.
We wtorkowym starciu z Sakkari Polka od początku grała znakomicie. Serwowała z dużą pewnością siebie, skutecznie returnowała i błyskawicznie przełamywała Greczynkę. Po czterech gemach prowadziła 4:0 i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do sensacyjnego zwycięstwa. Sakkari zdołała nieco się pozbierać i ugrała jeszcze trzy gemy, ale to Chwalińska wygrała premierową odsłonę 6:3.
Początek drugiego seta również układał się po myśli Polki. Choć Sakkari obroniła się w pierwszym gemie, to w trzecim została przełamana. Niestety Chwalińska nie utrzymała przewagi – szybko dała się przełamać na 2:2. Od tego momentu coraz lepiej zaczęła wyglądać fizycznie silniejsza Greczynka. Wykorzystała chwilową słabość Polki i odebrała jej podanie na 5:3, po czym zakończyła seta 6:3.
W decydującej partii Chwalińska jeszcze raz pokazała serce do walki, broniąc cztery break pointy w pierwszym gemie. Wygrała go, ale to był ostatni moment, w którym mogła nawiązać walkę. Z czasem zaczęło brakować jej sił, a Sakkari przejęła pełną kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Serwis Polki przestał działać tak skutecznie, a rywalka wykorzystywała każdą okazję do ataku. Chwalińska walczyła do końca, ale ostatecznie to bardziej doświadczona Sakkari zwyciężyła 6:1 i awansowała do głównej drabinki turnieju.
Mimo porażki, Maja Chwalińska może być dumna ze swojej postawy. Udowodniła, że ma potencjał, by mierzyć się z czołówką światowego tenisa. Jeśli tylko zdrowie jej pozwoli, jeszcze nie raz może sprawić niespodziankę.