Magdalena Fręch olśniewa w Paryżu! Pokonała Ons Jabeur i zachwyciła Tomasza Wiktorowskiego
Magdalena Fręch rozpoczęła swój udział w Roland Garros 2025 w imponującym stylu, pokonując byłą wiceliderkę rankingu WTA Ons Jabeur 7:6(4), 6:0! Łodzianka zagrała jeden z najlepszych meczów w karierze, imponując nie tylko skutecznością, ale także odwagą i ofensywnym stylem. Jej występ wywołał entuzjastyczne reakcje komentatorów – w tym Tomasza Wiktorowskiego, byłego trenera Igi Świątek.
– To był forhend w stylu Igi Świątek, grany z wyskokiem, nad głową. Odważnie, brawo! – zachwycał się Wiktorowski, komentując spotkanie w Eurosporcie.
Pasjonujący pierwszy set i pokaz charakteru
Już pierwszy set był tenisowym widowiskiem na najwyższym poziomie. Trwał 76 minut i obfitował w dramatyczne zwroty akcji. W jednym z gemów rozegrano aż 24 punkty – tyle, ile czasem potrzeba do rozegrania całego seta! Fręch obroniła piłkę setową przy stanie 3:5, doprowadziła do tie-breaka i tam nie zmarnowała szansy – wygrała 7:4, pokazując klasę i opanowanie.
– Właśnie tak trzeba walczyć w Wielkim Szlemie – komentował z uznaniem Wiktorowski. Fręch udowodniła, że nawet po słabszym początku sezonu potrafi wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.
Przed meczem nikt nie stawiał na Fręch
Magda Fręch przyjechała do Paryża z kiepskim bilansem – wygrała tylko sześć z dziewiętnastu meczów w sezonie. – Statystyki nie są po jej stronie, ale to nowy turniej i nowa historia – mówił przed meczem Wiktorowski. Miał rację – Polka zagrała z wielką determinacją i konsekwencją. Pomogła jej też nierówna dyspozycja Jabeur, która przed startem Roland Garros nie wygrała jeszcze żadnego meczu na kortach ziemnych w tym sezonie.
Co ciekawe, Fręch mimo słabszego sezonu miała na swoim koncie trzy wygrane na mączce: w Stuttgarcie z Sarą Errani, w Madrycie z Jessicą Bouzas Maneiro oraz w Rzymie z Wiktorią Azarenką.
Fręch dominowała, Jabeur bezradna
Już na początku spotkania można było poczuć intensywność tej rywalizacji. Drugi gem meczu trwał aż 12 minut – rozegrano w nim 24 punkty i aż dziewięć razy dochodziło do równowagi. Choć Fręch nie wykorzystała dwóch breakpointów, pokazała, że zamierza walczyć o każdy punkt. Potem nastąpiła seria przełamań – zawodniczki raz po raz odbierały sobie serwis, a mecz trzymał w napięciu.
W końcówce seta to Fręch wykazała się większą odpornością psychiczną. Obroniła piłkę setową przy 3:5, a następnie odrobiła stratę przełamania przy stanie 4:5, 0:30. Właśnie wtedy zagrała znakomity forhend z wyskoku – ten, którym zachwycał się Wiktorowski.
Tie-break również dostarczył emocji. Polka przegrywała 0:2, 2:3 i 3:4, ale nie pękła. Wygrała cztery kolejne punkty i cały set 7:6(4). To był cios, po którym Jabeur się już nie podniosła.
Drugi set to demonstracja siły Polki
Druga partia miała zupełnie inny przebieg – była jednostronna. Fręch zdominowała rywalkę, która sprawiała wrażenie zrezygnowanej. Po 20 minutach Polka prowadziła już 4:0, a cały set wygrała bez straty gema – 6:0.
To było trzecie starcie Magdy Fręch z Ons Jabeur i pierwsze zwycięskie. Dzięki temu sukcesowi łodzianka awansowała do drugiej rundy Roland Garros, wyrównując swoje najlepsze wyniki z 2018 i 2023 roku.
Kolejna rywalka to nowy test
W drugiej rundzie Magdalenę Fręch czeka jeszcze trudniejsze zadanie – zmierzy się z Marketą Vondrousovą, mistrzynią Wimbledonu 2023 i finalistką Roland Garros 2019. Ale po takim meczu jak z Jabeur Polka może patrzeć w przyszłość z większym optymizmem.
Jedno jest pewne – Fręch pokazała, że potrafi grać tenis nie tylko skuteczny, ale i widowiskowy. Jeśli utrzyma poziom z pierwszej rundy, może jeszcze sporo zdziałać w tegorocznym Roland Garros.