Abramowicz aż wyskoczyła po tym, co zrobiła Świątek. Zamarliśmy
Iga Świątek przełamuje niemoc w tie-breakach i awansuje do czwartej rundy turnieju WTA 1000 w Miami Mecz Igi Świątek z Elise Mertens w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Miami dostarczył kibicom wielu emocji. Choć ostatecznie Polka wygrała 7:6, 6:1, to pierwsza partia spotkania mogła budzić niepokój. Świątek, pomimo dwukrotnego wypracowania znaczącej przewagi, pozwoliła Belgijce…
Iga Świątek przełamuje niemoc w tie-breakach i awansuje do czwartej rundy turnieju WTA 1000 w Miami
Mecz Igi Świątek z Elise Mertens w trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Miami dostarczył kibicom wielu emocji. Choć ostatecznie Polka wygrała 7:6, 6:1, to pierwsza partia spotkania mogła budzić niepokój. Świątek, pomimo dwukrotnego wypracowania znaczącej przewagi, pozwoliła Belgijce na wyrównanie stanu gry, a losy seta musiały rozstrzygnąć się w tie-breaku. To właśnie ten moment był jednym z kluczowych punktów rywalizacji – zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym.
Duchy przeszłości i przełamanie złej passy
Tie-breaki w tym sezonie nie były mocną stroną Igi Świątek. Przed spotkaniem z Mertens Polka wygrała zaledwie jeden z pięciu rozegranych w tym roku. Ostatni raz udało jej się to 4 stycznia w United Cup przeciwko Jelenie Rybakinie (7-6, 7-5). Kolejne rozstrzygnięcia w tej formie gry były jednak dla niej wyjątkowo bolesne.
Najświeższym przykładem była porażka 1-7 z Mirrą Andriejewą w półfinale Indian Wells, która z pewnością odbiła się na jej pewności siebie. Jeszcze wcześniej, w lutym, w Dosze, podobny wynik 1-7 padł w jej starciu z Lindą Noskovą. A najbardziej dotkliwy tie-break Świątek rozegrała w styczniowym Australian Open, gdzie w półfinale przeciwko Madison Keys przegrała decydującą rozgrywkę 8-10, choć chwilę wcześniej miała meczbola, który mógł zakończyć spotkanie bez konieczności rozgrywania tie-breaka.
Nic więc dziwnego, że gdy w meczu z Mertens ponownie przyszło jej walczyć w tie-breaku, ci, którzy śledzą jej tegoroczne statystyki, mogli odczuwać niepokój. Świątek rozpoczęła jednak decydującą rozgrywkę z pełną mobilizacją, nie dając rywalce większych szans. Zwyciężyła pewnie 7-2, a moment, w którym posłała ostatnie zwycięskie uderzenie, wywołał żywiołową reakcję jej psycholog Darii Abramowicz, która z entuzjazmem wstała z miejsca i zaczęła bić brawo.
Początek meczu pełen turbulencji
Chociaż końcowy wynik 7:6, 6:1 może sugerować pewne zwycięstwo liderki światowego rankingu, to pierwsza partia spotkania pokazała, że Iga Świątek nie była w swojej najlepszej dyspozycji. Polka rozpoczęła obiecująco, wychodząc na prowadzenie 2:0, ale chwilę później pozwoliła Mertens na wyrównanie. Następnie znów wypracowała solidną przewagę – 5:2 – lecz Belgijka zdołała doprowadzić do stanu 5:5.
Problemem Świątek były niewymuszone błędy oraz słabsza skuteczność pierwszego serwisu. Momentami można było odnieść wrażenie, że brakuje jej energii. Na szczęście w najważniejszym momencie, jakim był tie-break, zdołała się odpowiednio zmobilizować, a zwycięstwo w tej rozgrywce dodało jej pewności siebie.
Dominacja w drugim secie
Po wygraniu pierwszej partii Świątek wyraźnie odetchnęła i zaczęła grać swój najlepszy tenis. Drugi set był już całkowicie pod jej kontrolą. Szybko objęła prowadzenie 4:0, a Mertens nie była w stanie znaleźć sposobu na odwrócenie losów meczu. Ostatecznie Iga zakończyła spotkanie wynikiem 7:6, 6:1, pokazując, że mimo problemów w pierwszej partii potrafi przejąć inicjatywę i zdecydowanie dominować w grze.
Oceny i wnioski na przyszłość
Choć wynik meczu może sugerować pewne zwycięstwo, eksperci zauważyli, że forma Świątek wciąż nie jest na najwyższym poziomie. Komentator Canal+ Bartosz Ignacik, oceniając występ Polki w trakcie drugiego seta, zauważył:
“Mocno nieswoja jest Iga, jej przygotowanie fizyczne dzisiaj to tak na piątkę, może szóstkę w skali dziesięciopunktowej.”
Wydaje się jednak, że największą wartością wyniesioną z tego meczu jest właśnie ten wygrany tie-break. Po kilku miesiącach przegranych kluczowych rozstrzygnięć w tej formie gry, Świątek wreszcie odniosła psychologicznie ważne zwycięstwo. To może być przełomowy moment w jej sezonie.
Trudne wyzwanie w czwartej rundzie
Teraz przed Igą Świątek kolejne wyzwanie – mecz z Eliną Switoliną. Ukrainka to wymagająca przeciwniczka, niezwykle inteligentna i sprytna zawodniczka, która w Miami prezentuje się bardzo dobrze. W poprzednich rundach pokonała Belindę Bencić i Karolinę Muchovą, co pokazuje, że jest w dobrej formie.
Polka ma z nią korzystny bilans meczów (2:1), ale na pewno pamięta ich ostatnie starcie na Wimbledonie w 2023 roku, kiedy to Switolina pokonała ją w ćwierćfinale. Aby tym razem odnieść zwycięstwo, Świątek będzie musiała zaprezentować lepszy poziom gry niż przeciwko Mertens, zwłaszcza pod względem stabilności i skuteczności serwisu.
Jeśli jednak wygrany tie-break rzeczywiście dodał jej pewności siebie i pozwolił przełamać pewien psychologiczny impas, to możemy liczyć na znacznie lepszy występ Polki w kolejnej rundzie. Przed nią trudne zadanie, ale ten mecz pokazał, że nawet gdy nie jest w optymalnej formie, potrafi znaleźć sposób na zwycięstwo. A to cecha wielkich mistrzyń.