Afera przed meczem z Maltą. Czterech kadrowiczów wyrzuconych
Afera na Okęciu i skandal na Malcie – kulisy meczu eliminacyjnego z 1980 roku Historia polskiej piłki nożnej zna wiele dramatycznych i kontrowersyjnych momentów, ale niewiele z nich może się równać z wydarzeniami, które miały miejsce w grudniu 1980 roku. To, co zaczęło się jako pozornie rutynowa podróż na mecz eliminacyjny mistrzostw świata przeciwko Malcie,…
Afera na Okęciu i skandal na Malcie – kulisy meczu eliminacyjnego z 1980 roku
Historia polskiej piłki nożnej zna wiele dramatycznych i kontrowersyjnych momentów, ale niewiele z nich może się równać z wydarzeniami, które miały miejsce w grudniu 1980 roku. To, co zaczęło się jako pozornie rutynowa podróż na mecz eliminacyjny mistrzostw świata przeciwko Malcie, szybko przerodziło się w skandal, który odbił się szerokim echem w całym kraju. Nie chodziło jednak o samo spotkanie piłkarskie, ale o wydarzenia na warszawskim lotnisku Okęcie, które zapoczątkowały jedną z największych afer w historii polskiego futbolu.
—
Incydent na Okęciu – początek kryzysu
Na początku grudnia 1980 roku reprezentacja Polski miała wyruszyć na Maltę, by rozegrać swój pierwszy mecz w eliminacjach do mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 roku. Zanim jednak drużyna miała stanąć do rywalizacji, zaplanowano krótkie zgrupowanie we Włoszech, gdzie zawodnicy mieli przygotować się do spotkania.
W dniu wylotu, gdy piłkarze pojawili się na lotnisku, doszło do sytuacji, która wstrząsnęła opinią publiczną. Bramkarz reprezentacji, Józef Młynarczyk, był w stanie wskazującym na spożycie alkoholu i ledwo trzymał się na nogach. Widok chwiejącego się zawodnika w towarzystwie kolegów wywołał konsternację sztabu szkoleniowego i działaczy PZPN.
Selekcjoner reprezentacji, Ryszard Kulesza, podjął decyzję: Młynarczyk nie poleci z drużyną do Rzymu. Wydawało się, że sprawa została zamknięta, jednak w obronie bramkarza stanęło kilku kluczowych piłkarzy kadry – przede wszystkim Zbigniew Boniek, Ryszard Terlecki i Władysław Żmuda. Jak później wspominał Boniek, zawodnicy postawili sprawę jasno: albo drużyna leci w pełnym składzie, albo nikt nie wsiądzie do samolotu.
Pod wpływem nacisków Kulesza ostatecznie zgodził się na obecność Młynarczyka w samolocie, ale ta decyzja miała daleko idące konsekwencje. Nie tylko osłabiła jego pozycję jako selekcjonera, ale także wpłynęła na przyszłość całej drużyny.
—
Afery nie dało się ukryć
Gdyby na lotnisku obecni byli tylko piłkarze, sztab szkoleniowy i działacze, być może całe zdarzenie udałoby się zamieść pod dywan. Niestety dla buntowników, na miejscu znajdowali się również dziennikarze Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Kamery zarejestrowały chaotyczną scenę, w której zataczający się Młynarczyk próbował iść w kierunku odprawy, a Boniek wołał do niego: „Józiu, no chodź, co jest?”.
Materiał szybko trafił do mediów, a w kraju rozpętała się burza. W tamtych czasach sport – zwłaszcza piłka nożna – był ściśle kontrolowany przez władze komunistyczne. Ówczesny prezes PZPN, generał Marian Ryba, były naczelny prokurator wojskowy, zareagował błyskawicznie. Na jego polecenie Młynarczyk, Boniek, Terlecki i Żmuda mieli natychmiast wrócić do Polski.
Nim jednak opuścili zgrupowanie, cała drużyna zdążyła jeszcze spotkać się w Rzymie z papieżem Janem Pawłem II.
—
Mecz na Malcie – chaos i skandal na boisku
Mimo osłabienia kadry reprezentacja Polski 7 grudnia 1980 roku rozegrała historyczny, pierwszy mecz przeciwko Malcie na Gżira Stadium w ramach eliminacji mistrzostw świata. Już samo boisko było wyzwaniem – jego nawierzchnia nie była trawiasta, lecz żwirowa, co sprawiało, że gra była wyjątkowo trudna.
Pierwsza połowa spotkania nie poszła po myśli Polaków – mimo przewagi technicznej nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie maltańskiego bramkarza. Dopiero po przerwie udało się przejąć inicjatywę. Najpierw Włodzimierz Smolarek zdobył bramkę, a niedługo później Leszek Lipka podwyższył wynik na 2:0.
Wydawało się, że mecz zostanie dokończony bez większych problemów, ale sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Gdy Lipka strzelił gola, sędzia liniowy uniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego. Jednak arbiter główny, Dusan Maksimović, uznał bramkę. To rozwścieczyło maltańskich kibiców, którzy uznali, że zostali oszukani.
W 77. minucie rozpoczął się atak – z trybun poleciały kamienie, wymierzone najpierw w sędziego liniowego, a potem w polskich piłkarzy i ławkę rezerwowych. Jan Ciszewski, relacjonując mecz dla Telewizji Polskiej, opisywał dramatyczne sceny, w których polscy zawodnicy uciekali do szatni, próbując uniknąć uderzenia.
Piłkarze obu drużyn oraz sędziowie schronili się na środku boiska, gdzie zagrożenie było najmniejsze. Próbowano uspokoić kibiców – prezes maltańskiej federacji Giuseppe Mifsud Bonnici apelował, by zaprzestali zamieszek, argumentując, że jeśli FIFA zamknie stadion, Malta nie będzie miała gdzie rozgrywać meczów. Jednak tłum był nie do opanowania.
Po pół godzinie oczekiwania zawodnicy, jeden po drugim, ruszyli biegiem do szatni. Ostatni murawę opuścił sędzia główny.
—
Surowe konsekwencje dla polskich piłkarzy
Mimo zamieszek FIFA uznała mecz za rozegrany i utrzymała wynik 2:0 dla Polski. Stadion Gżira Stadium również nie został zamknięty – Malta rozegrała na nim kolejne spotkanie eliminacyjne przeciwko NRD, przegrywając 1:2.
Zupełnie inaczej sprawy potoczyły się dla polskich zawodników zamieszanych w aferę na Okęciu. PZPN potraktował ich wyjątkowo surowo:
Zbigniew Boniek i Ryszard Terlecki – roczna dyskwalifikacja
Władysław Żmuda i Józef Młynarczyk – zawieszenie na osiem miesięcy
Włodzimierz Smolarek – zawieszenie na dwa miesiące (w zawieszeniu na pół roku)
Dyskwalifikacja obejmowała nie tylko grę w reprezentacji, ale również w klubach.
Selekcjoner Ryszard Kulesza stracił posadę, gdyż zarzucano mu brak dyscypliny w drużynie i zbyt łagodną reakcję na lotnisku. Jego miejsce zajął Antoni Piechniczek, który wkrótce doprowadził reprezentację do trzeciego miejsca na mundialu w 1982 roku.
Dzięki nowemu selekcjonerowi kary części zawodników zostały skrócone – Żmuda wrócił do gry już w lutym 1981, Boniek i Młynarczyk w lipcu. Jedynie Terlecki, który nie chciał się podporządkować, wyjechał do Stanów Zjednoczonych.
Tak zakończyła się jedna z największych afer w historii polskiego futbolu – historia, która zaczęła się od jednego wieczoru na Okęciu, a skończyła na boisku zasypanym kamieniami na Malcie.