Akcja jak Realu Madryt i błysk Ewy Pajor! Brawo, Polsko!
Najpierw bramkowa akcja przypominająca tę Realu Madryt z meczu z Manchesterem City, a później błysk Ewy Pajor i gol Adriany Achcińskiej. Kobieca reprezentacja Polski odnalazła się w roli faworyta i świetnie rozpoczęła najważniejszy rok w swojej historii, pokonując Irlandię Północną 2:0 w pierwszym meczu Ligi Narodów. Gdy reprezentantki Polski widziały się ostatnim razem, zabawa w…
Najpierw bramkowa akcja przypominająca tę Realu Madryt z meczu z Manchesterem City, a później błysk Ewy Pajor i gol Adriany Achcińskiej. Kobieca reprezentacja Polski odnalazła się w roli faworyta i świetnie rozpoczęła najważniejszy rok w swojej historii, pokonując Irlandię Północną 2:0 w pierwszym meczu Ligi Narodów.
Gdy reprezentantki Polski widziały się ostatnim razem, zabawa w Wiedniu skończyła się nad ranem, a parę godzin później na lotnisku witał je prezes PZPN z bukietem kwiatów. Dokonały wtedy rzeczy historycznej – pierwszy raz awansowały na mistrzostwa Europy, pokonując Austrię w finałowym dwumeczu baraży (1:0, 1:0). Kobiece Euro zawsze było imprezą, na której bawił się Zachód i Skandynawia, reszta dopchać się nie mogła, nie przystawała do towarzystwa, tylko raz – w 2009 r. – niemal wyjątkowo, po części dzięki szczęśliwemu losowaniu w barażach, wdarły się na ten bal Ukrainki. Teraz, po szesnastu latach, powtórzyły to Polki.
Zobacz wideo Szokujące powołanie do reprezentacji Polski?! “Gdzie miałby grać?”
I właśnie teraz wkroczyły w ostatni etap przygotowań. One trwają już od dawna, przynajmniej od trzech lat, czyli od początku pracy Niny Patalon. Jej główną misją od początku było wywalczenie awansu na Euro i przebudowanie reprezentacji. Do tej pory powołała aż 64 piłkarki, 50 sprawdziła w meczu, 21 pozwoliła zadebiutować. Kluczowy był poprzedni rok – przede wszystkim zakończył się awansem, ale wcześniej Polki odebrały sześć surowych lekcji w najsilniejszej dywizji Ligi Narodów, w której przegrały wszystkie mecze z Niemkami, Islandkami i Austriaczkami. Bolało, niepokoiło, chwilami kazało zwątpić, ale miało rozwijać. Baraże były pierwszym testem, ile z tych lekcji faktycznie udało się wynieść. W dwóch najważniejszych meczach Polki zagrały twardo, bardzo szczelnie, wreszcie zachowały czyste konta, a i okazji do strzelenia goli miały znacznie więcej niż dwie wykorzystane.
2025 rok będzie inny. Awans na Euro ma być paliwem do rozwoju całej dyscypliny – do przyciągnięcia uwagi i zainteresowania kibiców, mediów i sponsorów. Selekcjonerka po wywalczeniu awansu dostała 2,5 tys. wiadomości z gratulacjami, kolejka do wywiadów z Ewą Pajor z tygodnia na tydzień jest dłuższa. Do Euro Polki będą więc grały również o to, by ta energia i dobre nastroje nie uleciały. Po spadku do dywizji B Ligi Narodów, będą faworytkami w każdym spotkaniu. Są najwyżej sklasyfikowaną drużyną w rankingu FIFA – zajmują 28. miejsce, a Irlandia Północna, Rumunia, Bośnia i Hercegowina kolejno 44., 48. i 63. Od wyników tych meczów będzie zależało, z kim będą rywalizować w eliminacjach mistrzostw świata w 2027 roku.
Akcja jak Realu Madryt i błysk Ewy Pajor! Polska zasłużyła na zwycięstwo
I tę rankingową różnicę było widać już w pierwszym meczu z Irlandią Północną. Reprezentantki Polski przez pierwsze dziesięć minut grały nerwowo i niedokładnie, ale później rozpoczęły swój koncert. Przełomem była akcja zakończona nieuznanym golem Nadii Krezyman. Rozprowadził ją kluczowy dla polskiej ofensywy duet: Ewa Pajor – Natalia Padilla-Bidas. Albańska sędzia Emanuela Rusta po drodze dopatrzyła się jednak faulu Eweliny Kamczyk na bramkarce Jacqueline Burns. Bezpodstawnie, niesłusznie, bez sensu. Jeśli już, to wychodząca z bramki Burnes wpadła na Polkę. Może to wyzwoliło w polskich piłkarkach złość? Może zmotywowało je do pójścia po swoje? W każdym razie kolejne minuty były znakomite – pole karne Irlandii Północnej zaczęło być zasypywane dośrodkowaniami, groźnie główkowała Pajor, kolejny strzał oddała Krezyman. Aż wreszcie – w 17. minucie Oliwia Woś ze środka obrony przerzuciła piłkę pod pole karne rywalek, a jako pierwsza dopadła do niej Ewelina Kamczyk i bez przyjęcia, przerzuciła ją nad bramkarką. Akcja ta żywo przypominała tę Realu Madryt ze środowego meczu z Manchesterem City, gdy po podaniu Raula Asencio gola strzelił Kylian Mbappe.
Nie minęły trzy minuty, a świetną formę potwierdziła Pajor, która od momentu wywalczenia awansu na Euro strzeliła 13 goli i miała 4 asysty w 13 meczach FC Barcelony. W nowym klubie (latem odeszła z Wolfsburga) spotkała najwybitniejsze boiskowe artystki, piłkarki doskonałe technicznie. Grając z nimi, sama zaczęła robić postępy. I to przyjęcie piłki piętą, które pozwoliło jej minąć obrończynię i ruszyć w kierunku bramki, było tego dobitnym potwierdzeniem. Później była już nie do dogonienia. Tuż przed polem karnym dograła do Adriany Achcińskiej, która już w barażowych meczach z Austrią pokazywała, że coraz lepiej potrafi podłączać się ze środka pola do ofensywnych akcji. Zanim Achcińska oddała strzał, Pajor już trzymała ręce w górze. Chwilę się do tego uderzenia składała, wydawało się wręcz, że przegapiła najlepszy moment. W końcu jednak trafiła idealnie, tuż przy słupku. Do końca pierwszej połowy Polki nie oddały inicjatywy – znacznie dłużej utrzymywały się przy piłce, rzadko schodziły z połowy gościń i udowadniały, że są zespołem znacznie dojrzalszym. Ale nie przekładało się to na kolejne sytuacje bramkowe.
Po przerwie też nie było ich wiele. Polki wyraźnie zwolniły i nie atakowały już z taką zadziornością. Intensywność meczu spadła. Warto wyróżnić dwie akcje – najpierw groźny strzał po dośrodkowaniu Achcińskiej i zgraniu Krezyman oddała Pajor, ale Burnes zdołała go obronić, a później blisko strzelenia gola była Padilla-Bidas, która po znakomitym prostopadłym podaniu Dominiki Grabowskiej instynktownie trąciła piłkę. Trafiła jednak w bramkarkę. Chwilami dało się usłyszeć krzyk Niny Patalon: “Szybciej, szybciej, szybciej!”. I trudno było się z selekcjonerką nie zgodzić.
To cieszy po meczu Polek. O taki mecz chodziło
Mimo że druga połowa była znacznie mniej emocjonująca, to patrząc na całokształt, właśnie o taki mecz chodziło. Udało się dobrze rozpocząć najważniejszy w historii rok dla kobiecej piłki w Polsce, a piłkarki Niny Patalon nie tylko odnalazły się w roli faworytek, ale długimi fragmentami czuły się w niej bardzo swobodnie. Kontrolowały mecz i dyktowały tempo. Potrafiły długo utrzymywać się przy piłce i budować wielopodaniowe akcje, od czego mogły odwyknąć po ostatnim roku. Grały cierpliwie i spokojnie. Ale nie zatraciły przy tym swoich największych zalet. Gole (dwa uznane i jeden niesłusznie niezaliczony) strzelały przecież po kontratakach i szybkich akcjach. Długie podanie na wolne pole, które pozwoliło zdobyć pierwszą bramkę, reprezentacja Polski wykorzystuje już od wielu miesięcy – zazwyczaj jest ono adresowane na Pajor, ale tym razem odebrała je Kamczyk. Duet Pajor z Padillą-Bidas, który napędził większość ofensywnych akcji w poprzednim roku, w pierwszej połowie z Irlandią Północną również był aktywny. Achcińska kolejny raz pokazała, że sporo może dać kadrze nie tylko w obronie, ale też w ataku. Nieźle funkcjonował pressing kadry, na którym bardzo zależy Ninie Patalon. Na pochwałę zasługują też obie stoperki – Paulina Dudek oraz Oliwia Woś, które i zabezpieczyły bramkę, i pomogły w rozegraniu, i dobrze przewidywały pomysły rywalek.
Teraz tylko pracować nad utrzymaniem formy. Kolejny test już we wtorek. Rywalkami będą Rumunki, które niespodziewanie przegrały swój pierwszy mecz w Lidze Narodów z Bośnią i Hercegowiną aż 0:4.