W nerwach, ale ze zwycięstwem. Polska pokonała Turcję w Lidze Narodów
Nikola Grbić niemal rzucał się na parkiet ze złości, a Mateusz Poręba z frustracji huknął w piłkę tak mocno, że ta prawie pękła. Choć reprezentacja Polski wygrała z Turcją 3:0 (28:26, 25:23, 25:21), emocji i nerwów w meczu nie brakowało. Na szczęście końcowy wynik był zgodny z oczekiwaniami – to trzecie zwycięstwo Biało-Czerwonych w Lidze Narodów i komplet punktów po turnieju w chińskim Xi’an.
Początek spotkania z ostatnią drużyną ubiegłorocznej edycji Ligi Narodów był jednak daleki od ideału. Polacy popełniali proste błędy – brak komunikacji, nieporozumienia, niewykorzystane ataki środkiem oraz słaba skuteczność w ofensywie Aleksieja Nasewicza sprawiały, że Turcy przez niemal cały pierwszy set prowadzili. Zabrakło agresji na zagrywce, a gra w trudnych momentach zupełnie się sypała.
Grbić długo trzymał nerwy na wodzy
Selekcjoner nie reagował gwałtownie, nawet gdy wynik był niepokojący (11:14, 13:16). Nie sięgnął po sprawdzonych zawodników – Artura Szalpuka czy Kewina Sasaka – którzy błyszczeli w poprzednich meczach. Długo przyglądał się temu, jak drużyna męczy się w ataku i gubi w ustawieniach. Dopiero w końcówce pierwszego seta Polacy zdołali wyjść na prowadzenie, m.in. dzięki asowi serwisowemu Rafała Szymury. Mimo ogromnej nerwowości, w tym komiczno-dramatycznej sytuacji, gdy Czunkiewicz z opóźnieniem podbił piłkę, trafiając w klatkę Poręby, udało się zakończyć seta po błędzie serwisowym Turków i asie Gierżota.
Nasewicz spada z huśtawki, ale wstaje na nowo
Drugi set rozpoczął się podobnie – walka punkt za punkt i kolejne niepewne momenty w polskim zespole. Po serii nieudanych ataków Nasewicz został zmieniony przez Sasaka, który dał impuls drużynie i pozwolił na wyjście na prowadzenie. Niestety, przewaga szybko stopniała – znów pojawiły się błędy i nierówna gra. Grbić znów wpadł w złość, gdy prowadząc 23:19, zamiast spokojnie domknąć seta, Polacy dopuścili rywali do stanu 24:23. Dopiero atak Szymona Jakubiszaka zakończył tę nerwową partię.
Druga szansa wykorzystana – powrót Nasewicza
W trzecim secie trener zdecydował się dać drugą szansę Nasewiczowi – i ten ją wykorzystał. Najpierw ustabilizował grę w ataku, a potem dwukrotnie zaserwował asa, dając Polsce prowadzenie 13:9. Tym razem przewaga nie została roztrwoniona. Turcy zaczęli popełniać coraz więcej błędów, zwłaszcza w polu zagrywki, i nie byli już w stanie nawiązać walki. Polacy kontrolowali przebieg gry do samego końca i zakończyli mecz zwycięstwem 3:0.
Trzecie zwycięstwo, ale nie bez znaków zapytania
Po trzech spotkaniach w Xi’an Polacy mają komplet punktów, jednak mecz z Turcją pokazał, że nawet z teoretycznie najsłabszym rywalem można mieć poważne kłopoty. Skład powołany na ten turniej to mieszanka debiutantów i zawodników z drugiego planu – bez żadnego z wicemistrzów olimpijskich z Paryża. O ile w meczach z Holandią i Japonią nie było to wyczuwalne, tak z Turcją chwilami brakowało na boisku lidera z prawdziwego zdarzenia.
W niedzielę Biało-Czerwonych czeka ostatnie starcie w Xi’an – z Serbią. Początek meczu o godzinie 13:00 czasu polskiego. Transmisja w Polsacie, relacja tekstowa na żywo w Sport.pl.