Stefanos Tsitsipas na zakręcie kariery. Ivanisević: „Nigdy nie widziałem kogoś tak nieprzygotowanego do gry”
Stefanos Tsitsipas przeżywa obecnie jeden z najtrudniejszych momentów w swojej karierze. Grecki tenisista nie tylko zawodzi na korcie, ale także mierzy się z problemami zdrowotnymi i osobistymi. Trener zawodnika, legendarny Goran Ivanisević, nie gryzł się w język, otwarcie krytykując swojego podopiecznego. – Nigdy nie widziałem zawodnika mniej przygotowanego do gry – przyznał.
Kryzys Greka coraz bardziej widoczny
Mówiąc, że ostatnie miesiące nie należą do udanych w wykonaniu Stefanosa Tsitsipasa, to jak nie powiedzieć nic. Były finalista Australian Open i Roland Garros odpadł już w pierwszej rundzie Wimbledonu, ustępując miejsca 108. zawodnikowi rankingu ATP – Valentinowi Royerowi. Mecz zakończył się kreczem z powodu kontuzji pleców, które już wcześniej doskwierały Grekowi w turnieju w Halle. Tam również nie zdołał przejść dalej niż do 1/8 finału, ulegając Alexowi Michelsenowi.
Goran Ivanisević nie owija w bawełnę
Trener Tsitsipasa, Goran Ivanisević, otwarcie mówi o swoim rozczarowaniu. – Ciągle słyszę obietnice, ale nie widać żadnej poprawy. To szokujące. Nawet mając przewlekłą kontuzję kolana, czuję się dziś lepiej przygotowany niż on. To naprawdę przerażające – stwierdził były opiekun Novaka Djokovicia. Mimo wszystko Ivanisević wierzy, że jego podopieczny może wrócić na szczyt, o ile uporządkuje sprawy poza kortem. – Stefanos ma za dużo talentu, by znajdować się poza pierwszą dziesiątką – dodał.
Ivanisević dołączył do sztabu Tsitsipasa pod koniec maja z misją odbudowy formy tenisisty. Grek jednak wciąż zawodzi – w tym roku odpadł już w pierwszej rundzie Australian Open i drugiej Roland Garros. Poprzedni sezon zakończył zaledwie na drugiej rundzie Wimbledonu i pierwszej US Open. Na tle wcześniejszych osiągnięć to zdecydowanie regres.
Jasny punkt w Dubaju, ale to za mało
Jedyne światełko w tunelu pojawiło się w lutym, gdy Tsitsipas po niemal roku bez tytułu triumfował w Dubaju w turnieju rangi ATP 500, pokonując w finale Felixa Augera-Aliassime’a. Od tego czasu jednak nie potrafił wygrać dwóch meczów z rzędu. Ostatni ćwierćfinał osiągnął w kwietniu w Barcelonie.
– Czuję, że potrzebuję nie tylko jednej wygranej, ale całego udanego turnieju, by odbudować swoją pozycję. Życie w top 5 lub top 10 nie jest wygodne. Trzeba codziennie udowadniać, że zasługuje się na miejsce w elicie – przyznał sam Tsitsipas. Dodał też, że jego priorytetem nie są obecnie tytuły wielkoszlemowe. – Chcę najpierw skupić się na mniejszych celach – powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Problemy nie tylko sportowe
Jak zauważył Ivanisević, największym problemem jego podopiecznego wcale nie musi być sam tenis. Oprócz dolegliwości pleców, w kuluarach coraz częściej mówi się o trudnościach w życiu prywatnym zawodnika. W ostatnich miesiącach Tsitsipas chętnie dzielił się w mediach społecznościowych zdjęciami z Paulą Badosą. Według hiszpańskiej prasy para się jednak rozstała. – To po prostu się wydarzyło. Oboje przegrali w pierwszej rundzie Wimbledonu i wszystko się posypało – podał dziennik „Hola”, powołując się na bliskie źródła.
Badosa również zmaga się z problemami. Wycofuje się z turniejów z powodu kontuzji, a gdy już gra, odpada na wczesnym etapie. Obecnie utrzymuje się w czołówce WTA dzięki punktom z początku sezonu, ale wkrótce może to się zmienić – Hiszpanka ogłosiła bowiem kolejną przerwę z powodu kontuzji biodra.
Stracone pokolenie?
Cztery lata temu Tsitsipas był trzecią rakietą świata. Czterokrotnie docierał do półfinału Australian Open. W tamtym czasie jedynymi lepszymi od niego byli Rafael Nadal i Novak Djoković. Dziś 27-latek znajduje się poza czołową 25 rankingu ATP. I nie jest w tym osamotniony. Jego rówieśnicy także nie spełniają oczekiwań.
Andriej Rublow co prawda wrócił do top 10, ale jego forma pozostawia wiele do życzenia. Współpraca z Maratem Safinem jak dotąd nie przynosi efektów. Danił Miedwiediew spadł na 14. miejsce. Najlepiej radzi sobie Alexander Zverev, obecnie trzeci w rankingu, ale nawet on odpadł w pierwszej rundzie tegorocznego Wimbledonu i regularnie przegrywa z takimi zawodnikami jak Jannik Sinner, Carlos Alcaraz czy Novak Djoković.
„Pokolenie przegrywów”?
Jak trafnie podsumował komentator Eurosportu Karol Stopa, dzisiejsi 27–30-latkowie mogą uchodzić za „pokolenie przegrywów”. – Niby wiele mocnych nazwisk, ale tylko dwa tytuły wielkoszlemowe: Miedwiediew w US Open 2021 i Thiem w US Open 2020 – zauważył. Tymczasem starsze pokolenie (z Djokoviciem, Nadalem i Federerem) zdobyło łącznie aż 80 tytułów tej rangi. Młodsze pokolenie, reprezentowane przez Alcaraza i Sinnera, już może pochwalić się dziewięcioma triumfami.
Tsitsipas i jego rówieśnicy przez lata nie potrafili przebić się przez dominację „Wielkiej Trójki”. Teraz natomiast przegrywają z młodszymi, głodnymi sukcesów gwiazdami. Pytanie, które dziś zadaje sobie wielu kibiców: czy dla Greka nie jest już za późno na wielki powrót?