Apoloniusz Tajner odpowiada na oskarżenia Radosława Piesiewicza. Rzuca kwotami
— To nieprawda. Otwieram drogę do takich pytań, nie mam z tym problemu — mówi Apoloniusz Tajner, który odpowiada na zaczepki Radosława Piesiewicza. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego stwierdził w poniedziałek na antenie Polsatu, że Tajner jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego zarobił 900 tys. zł. — Po przekroczeniu progu podatkowego zostawało mi na rękę 14 tys….
— To nieprawda. Otwieram drogę do takich pytań, nie mam z tym problemu — mówi Apoloniusz Tajner, który odpowiada na zaczepki Radosława Piesiewicza. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego stwierdził w poniedziałek na antenie Polsatu, że Tajner jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego zarobił 900 tys. zł. — Po przekroczeniu progu podatkowego zostawało mi na rękę 14 tys. 600 zł — mówi wprost były trener Adama Małysza, który tłumaczy, skąd Radosław Piesiewicz wziął kwotę 900 tys. zł.
Apoloniusz Tajner odpowiada na słowa Radosława Piesiewicza, który w poniedziałek w Polsacie stwierdził, że Tajner, gdy był prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, zarabiał 900 tys. zł.
Według Tajnera wspomniane 900 tys. zł miał wymyślić jeden z dziennikarzy, a Radosław Piesiewicz się tym posłużył
Poseł z list KO ocenia też ponad rok pracy w sejmie i wylicza, co już udało się zrealizować ministerstwu sportu. Tajner mówi też wprost: rasowym politykiem nigdy nie będę
Były trener polskiej kadry skoczków ocenił też bieżący sezon w wykonaniu Biało-Czerwonych i… ma dla kibiców bardzo dobre wieści!
Od kilku miesięcy jednym z głównych tematów w polskiej polityce sportowej są m.in. zarobki Radosława Piesiewicza, który nie ujawnia, ile dokładnie zarabia w Polskim Komitecie Olimpijskim. Według ministra sportu Sławomira Nitrasa zarobki Piesiewicza mają sięgać 100 tys. zł miesięcznie. We wspomnianej rozmowie prezes PKOl-u twierdził: w 2023 r. zarobiłem 380 tys. zł, w ubiegłym roku 426 tys. zł. W tym roku to będzie też około 300 tys. zł. To jest prawda — zadeklarował. Przy okazji odbił piłeczkę, wspominając o Apoloniuszu Tajnerze.
— Żałuję, że panu Sławomirowi Nitrasowi nie przeszkadza, że Apoloniusz Tajner, kolega z sejmowej ławy, zarabia w związku narciarskim 900 tys. zł. Ja mu nie bronię, ale dlaczego to jest transparentne, ale jak Radosław Piesiewicz zarabia na umowie o pracę, to jest już nietransparentne — mówił oburzony Radosław Piesiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Polsacie.
Apoloniusz Tajner, były wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl), odniósł się krytycznie do działań prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza, zwracając uwagę na kwestie etyczne i finansowe. Tajner wyraził swoje zażenowanie promowaniem się Piesiewicza na krzykliwych billboardach i w magazynach przed igrzyskami olimpijskimi, uznając, że nie jest to odpowiednia przestrzeń dla prezesa PKOl.
W kontekście wynagrodzenia, Tajner podkreślił, że w historii PKOl funkcje prezesa były pełnione społecznie, bez wynagrodzenia. Zwrócił uwagę na doniesienia o zarobkach Piesiewicza sięgających około 100 tys. zł miesięcznie, co uznał za skandaliczne. Sam Piesiewicz zaprzeczył tym informacjom, twierdząc, że jego wynagrodzenie wynosi 35 tys. zł miesięcznie.
Tajner skrytykował również praktyki PKOl polegające na pośredniczeniu w umowach sponsorskich między spółkami Skarbu Państwa a związkami sportowymi, z których PKOl miał potrącać prowizje dla siebie. Uznał to za nieetyczne i sprzeczne z dotychczasowymi standardami.
Minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, również zabrał głos w tej sprawie, informując, że kontrole wykazały nieprawidłowości w ustalaniu wynagrodzenia prezesa PKOl. Stwierdził, że Piesiewicz musi zwrócić wszystkie pobrane z PKOl pieniądze, co ma wynosić ponad 1,4 mln zł.
Piesiewicz stanowczo zaprzeczył oskarżeniom, twierdząc, że są one bezpodstawne i inspirowane działaniami ministra Nitrasa.
Sprawa jest obecnie przedmiotem kontroli Krajowej Administracji Skarbowej oraz Najwyższej Izby Kontroli.
Apoloniusz Tajner, były wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl), odniósł się krytycznie do działań prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza, zwracając uwagę na kwestie etyczne i finansowe. Tajner wyraził swoje zażenowanie promowaniem się Piesiewicza na krzykliwych billboardach i w magazynach przed igrzyskami olimpijskimi, uznając, że nie jest to odpowiednia przestrzeń dla prezesa PKOl.
W kontekście wynagrodzenia, Tajner podkreślił, że w historii PKOl funkcje prezesa były pełnione społecznie, bez wynagrodzenia. Zwrócił uwagę na doniesienia o zarobkach Piesiewicza sięgających około 100 tys. zł miesięcznie, co uznał za skandaliczne. Sam Piesiewicz zaprzeczył tym informacjom, twierdząc, że jego wynagrodzenie wynosi 35 tys. zł miesięcznie.
Tajner skrytykował również praktyki PKOl polegające na pośredniczeniu w umowach sponsorskich między spółkami Skarbu Państwa a związkami sportowymi, z których PKOl miał potrącać prowizje dla siebie. Uznał to za nieetyczne i sprzeczne z dotychczasowymi standardami.
Minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, również zabrał głos w tej sprawie, informując, że kontrole wykazały nieprawidłowości w ustalaniu wynagrodzenia prezesa PKOl. Stwierdził, że Piesiewicz musi zwrócić wszystkie pobrane z PKOl pieniądze, co ma wynosić ponad 1,4 mln zł.
Piesiewicz stanowczo zaprzeczył oskarżeniom, twierdząc, że są one bezpodstawne i inspirowane działaniami ministra Nitrasa.
Sprawa jest obecnie przedmiotem kontroli Krajowej Administracji Skarbowej oraz Najwyższej Izby Kontroli.
— To nieprawda. Otwieram drogę do takich pytań, nie mam z tym problemu — mówi Apoloniusz Tajner, który odpowiada na zaczepki Radosława Piesiewicza. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego stwierdził w poniedziałek na antenie Polsatu, że Tajner jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego zarobił 900 tys. zł. — Po przekroczeniu progu podatkowego zostawało mi na rękę 14 tys. 600 zł — mówi wprost były trener Adama Małysza, który tłumaczy, skąd Radosław Piesiewicz wziął kwotę 900 tys. zł.
Apoloniusz Tajner odpowiada na słowa Radosława Piesiewicza, który w poniedziałek w Polsacie stwierdził, że Tajner, gdy był prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, zarabiał 900 tys. zł.
Według Tajnera wspomniane 900 tys. zł miał wymyślić jeden z dziennikarzy, a Radosław Piesiewicz się tym posłużył
Poseł z list KO ocenia też ponad rok pracy w sejmie i wylicza, co już udało się zrealizować ministerstwu sportu. Tajner mówi też wprost: rasowym politykiem nigdy nie będę
Były trener polskiej kadry skoczków ocenił też bieżący sezon w wykonaniu Biało-Czerwonych i… ma dla kibiców bardzo dobre wieści!
Od kilku miesięcy jednym z głównych tematów w polskiej polityce sportowej są m.in. zarobki Radosława Piesiewicza, który nie ujawnia, ile dokładnie zarabia w Polskim Komitecie Olimpijskim. Według ministra sportu Sławomira Nitrasa zarobki Piesiewicza mają sięgać 100 tys. zł miesięcznie. We wspomnianej rozmowie prezes PKOl-u twierdził: w 2023 r. zarobiłem 380 tys. zł, w ubiegłym roku 426 tys. zł. W tym roku to będzie też około 300 tys. zł. To jest prawda — zadeklarował. Przy okazji odbił piłeczkę, wspominając o Apoloniuszu Tajnerze.
— Żałuję, że panu Sławomirowi Nitrasowi nie przeszkadza, że Apoloniusz Tajner, kolega z sejmowej ławy, zarabia w związku narciarskim 900 tys. zł. Ja mu nie bronię, ale dlaczego to jest transparentne, ale jak Radosław Piesiewicz zarabia na umowie o pracę, to jest już nietransparentne — mówił oburzony Radosław Piesiewicz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Polsacie.
Apoloniusz Tajner, były wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl), odniósł się krytycznie do działań prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza, zwracając uwagę na kwestie etyczne i finansowe. Tajner wyraził swoje zażenowanie promowaniem się Piesiewicza na krzykliwych billboardach i w magazynach przed igrzyskami olimpijskimi, uznając, że nie jest to odpowiednia przestrzeń dla prezesa PKOl.
W kontekście wynagrodzenia, Tajner podkreślił, że w historii PKOl funkcje prezesa były pełnione społecznie, bez wynagrodzenia. Zwrócił uwagę na doniesienia o zarobkach Piesiewicza sięgających około 100 tys. zł miesięcznie, co uznał za skandaliczne. Sam Piesiewicz zaprzeczył tym informacjom, twierdząc, że jego wynagrodzenie wynosi 35 tys. zł miesięcznie.
Tajner skrytykował również praktyki PKOl polegające na pośredniczeniu w umowach sponsorskich między spółkami Skarbu Państwa a związkami sportowymi, z których PKOl miał potrącać prowizje dla siebie. Uznał to za nieetyczne i sprzeczne z dotychczasowymi standardami.
Minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, również zabrał głos w tej sprawie, informując, że kontrole wykazały nieprawidłowości w ustalaniu wynagrodzenia prezesa PKOl. Stwierdził, że Piesiewicz musi zwrócić wszystkie pobrane z PKOl pieniądze, co ma wynosić ponad 1,4 mln zł.
Piesiewicz stanowczo zaprzeczył oskarżeniom, twierdząc, że są one bezpodstawne i inspirowane działaniami ministra Nitrasa.
Sprawa jest obecnie przedmiotem kontroli Krajowej Administracji Skarbowej oraz Najwyższej Izby Kontroli.
Apoloniusz Tajner, były wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl), odniósł się krytycznie do działań prezesa PKOl, Radosława Piesiewicza, zwracając uwagę na kwestie etyczne i finansowe. Tajner wyraził swoje zażenowanie promowaniem się Piesiewicza na krzykliwych billboardach i w magazynach przed igrzyskami olimpijskimi, uznając, że nie jest to odpowiednia przestrzeń dla prezesa PKOl.
W kontekście wynagrodzenia, Tajner podkreślił, że w historii PKOl funkcje prezesa były pełnione społecznie, bez wynagrodzenia. Zwrócił uwagę na doniesienia o zarobkach Piesiewicza sięgających około 100 tys. zł miesięcznie, co uznał za skandaliczne. Sam Piesiewicz zaprzeczył tym informacjom, twierdząc, że jego wynagrodzenie wynosi 35 tys. zł miesięcznie.
Tajner skrytykował również praktyki PKOl polegające na pośredniczeniu w umowach sponsorskich między spółkami Skarbu Państwa a związkami sportowymi, z których PKOl miał potrącać prowizje dla siebie. Uznał to za nieetyczne i sprzeczne z dotychczasowymi standardami.
Minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, również zabrał głos w tej sprawie, informując, że kontrole wykazały nieprawidłowości w ustalaniu wynagrodzenia prezesa PKOl. Stwierdził, że Piesiewicz musi zwrócić wszystkie pobrane z PKOl pieniądze, co ma wynosić ponad 1,4 mln zł.
Piesiewicz stanowczo zaprzeczył oskarżeniom, twierdząc, że są one bezpodstawne i inspirowane działaniami ministra Nitrasa.
Sprawa jest obecnie przedmiotem kontroli Krajowej Administracji Skarbowej oraz Najwyższej Izby Kontroli.