Apoloniusz Tajner reaguje na katastrofę Dawida Kubackiego. Bolesna prawda
Niezły występ Piotra Żyły i katastrofa Dawida Kubackiego – kwalifikacje do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni były dla Polaków smutne. – Coś się dzieje – mówi były prezes PZN Apoloniusz Tajner. I nie ukrywa, że problem jest szerszy. Czternaste miejsce Piotra Żyły to najlepszy wynik polskiego skoczka na inaugurację Turnieju Czterech Skoczni. Te zdominowali Austriacy,…
Niezły występ Piotra Żyły i katastrofa Dawida Kubackiego – kwalifikacje do pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni były dla Polaków smutne. – Coś się dzieje – mówi były prezes PZN Apoloniusz Tajner. I nie ukrywa, że problem jest szerszy.
Czternaste miejsce Piotra Żyły to najlepszy wynik polskiego skoczka na inaugurację Turnieju Czterech Skoczni. Te zdominowali Austriacy, którzy zajęli pięć pierwszych miejsc. Biało-Czerwoni odegrali tylko drugo- i trzecioplanowe role. Do jutrzejszego konkursu awansował jeszcze Jakub Wolny (25. miejsce), Aleksander Zniszczoł (38.) i Paweł Wąsek (42.). Przepadł za to po fatalnym skoku Dawid Kubacki (53.). I nawet Apoloniusz Tajner, który zwykle potrafi znaleźć powody do optymizmu, tym razem nie gryzie się w język.
– Co mam powiedzieć? Coś trzeba było chyba źle zrobić, żeby to tak słabo wyglądało. W poprzednim sezonie wiedzieliśmy, że zaczęli przemęczeni, wyszło przetrenowanie i było z głowy. W tym roku wyglądało to wszystko dość solidnie, a teraz… Nie wiem, czemu to tak wypadło. Bo jest po prostu niefajnie i niedobrze – mówi były prezes PZN.
Patrząc na cały obraz polskich skoków, nawet lepszy wynik Żyły daje do myślenia, bo akurat on stracił sporą część przygotowań z powodu kontuzji. A teraz jest najlepszy.
– To prawda, ale starsi zawodnicy tak powinni pracować i nawet takie przerwy planować. Oni już wiele nie wytrenują, muszą robić tyle, ile trzeba. Lepiej za mało niż za dużo. Tylko Piotrek to jedno, a młodsi drugie – mówi Tajner. I faktycznie, w piątek w Szwajcarii wszystkich Polaków pokonał nawet 52-letni Noriaki Kasai, a w sobotę było niewiele lepiej, bo najlepszy z naszych, Maciej Kot, był ledwie 18. na zapleczu Pucharu Świata.
– Tam też słabo to wygląda, a przecież wszyscy trenują jednym systemem. Coś się dzieje. Nie znam jednak przyczyny, nie wiem, jak trenowali. Mogę wyciągać wnioski z obserwacji tego, jak skaczą. Poprzednie konkursy Pucharu Świata wyglądały już solidnie. Wydawało się, że brakuje jednego kroczka do czołówki, tymczasem zaczął się turniej i różnica między najlepszymi a naszymi jest bardzo wyraźna – mówi Tajner.
Jego zdaniem nadzieja tylko w czasie. – Turniej się skończy i zacznie się kolejna faza Pucharu Świata, chłopaki mogą mieć swoje momenty. Za półtora miesiąca są mistrzostwa świata, do tego czasu wiele się może zmienić, choć fakty są takie, że teraz to wygląda dosyć słabo – nie ukrywa Tajner.
Kamil Stoch podjął słuszną decyzję. Co dalej z Kubackim?
Osobny temat to słabiutkie skoki Kubackiego. Przed turniejem trenerzy wahali się, czy zabrać na zawody jego, czy Kamila Stocha, który też jest w słabej formie. Ten ostatni sam zdecydował, że woli zostać i potrenować.
– Cieszę się, że Kamil zrezygnował ze startu, bo to było bez sensu. Szkoda czasu, jeżeli nie jest w najwyższej formie. To był bardzo dobry ruch, bo lepiej odpocząć i spokojnie oddać kilkanaście skoków w dwóch, trzech czy czterech jednostkach treningowych i dopiero wtedy wrócić do następnego Pucharu Świata, czy innych zawodów – mówi Tajner.
– Jeżeli chodzi o Dawida… Kwalifikacje były dość obiektywne od momentu, gdy wiatr zelżał. Tu nie ma kwestii tego, że trafił na złe warunki – dodał.