Będzie burzliwe spotkanie trenerów z władzami! Ważna osoba może się nie pojawić
W zeszłym sezonie było bardzo głośno na temat spięć trenerów poszczególnych drużyn z komisarzami torów. Tak było chociażby w Grudziądzu, Gorzowie, czy w Ostrowie. Oczywiście, te trzy ośrodki są tylko przykładami pierwszymi z brzegu, bo sama sprawa jest dość poważna i dotyczy większości żużlowych miast w Polsce. Z tego względu władze chcą pójść na kompromis…
W zeszłym sezonie było bardzo głośno na temat spięć trenerów poszczególnych drużyn z komisarzami torów. Tak było chociażby w Grudziądzu, Gorzowie, czy w Ostrowie. Oczywiście, te trzy ośrodki są tylko przykładami pierwszymi z brzegu, bo sama sprawa jest dość poważna i dotyczy większości żużlowych miast w Polsce.
Z tego względu władze chcą pójść na kompromis i na marzec zaplanowano ważne spotkanie właśnie z przedstawicielami drużyn, czyli trenerami. Chodzi w nim o to, aby wokół spotkań było jak najmniej burzliwych dyskusji, które później ujrzą światło dzienne.
Rola komisarza toru od wielu lat jest mocno krytykowana, zwłaszcza przez trenerów. Mają ich dość także kibice, bo z reguły ci ludzie najzwyczajniej w świecie psują widowiska albo po prostu je odwołują. Z tego względu ma odbyć się właśnie wspomniane spotkanie z trenerami w Warszawie, by rozwiać na zapas wszelkie niedomówienia.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
W zeszłym sezonie było bardzo głośno na temat spięć trenerów poszczególnych drużyn z komisarzami torów. Tak było chociażby w Grudziądzu, Gorzowie, czy w Ostrowie. Oczywiście, te trzy ośrodki są tylko przykładami pierwszymi z brzegu, bo sama sprawa jest dość poważna i dotyczy większości żużlowych miast w Polsce.
Z tego względu władze chcą pójść na kompromis i na marzec zaplanowano ważne spotkanie właśnie z przedstawicielami drużyn, czyli trenerami. Chodzi w nim o to, aby wokół spotkań było jak najmniej burzliwych dyskusji, które później ujrzą światło dzienne.
Rola komisarza toru od wielu lat jest mocno krytykowana, zwłaszcza przez trenerów. Mają ich dość także kibice, bo z reguły ci ludzie najzwyczajniej w świecie psują widowiska albo po prostu je odwołują. Z tego względu ma odbyć się właśnie wspomniane spotkanie z trenerami w Warszawie, by rozwiać na zapas wszelkie niedomówienia.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
W zeszłym sezonie było bardzo głośno na temat spięć trenerów poszczególnych drużyn z komisarzami torów. Tak było chociażby w Grudziądzu, Gorzowie, czy w Ostrowie. Oczywiście, te trzy ośrodki są tylko przykładami pierwszymi z brzegu, bo sama sprawa jest dość poważna i dotyczy większości żużlowych miast w Polsce.
Z tego względu władze chcą pójść na kompromis i na marzec zaplanowano ważne spotkanie właśnie z przedstawicielami drużyn, czyli trenerami. Chodzi w nim o to, aby wokół spotkań było jak najmniej burzliwych dyskusji, które później ujrzą światło dzienne.
Rola komisarza toru od wielu lat jest mocno krytykowana, zwłaszcza przez trenerów. Mają ich dość także kibice, bo z reguły ci ludzie najzwyczajniej w świecie psują widowiska albo po prostu je odwołują. Z tego względu ma odbyć się właśnie wspomniane spotkanie z trenerami w Warszawie, by rozwiać na zapas wszelkie niedomówienia.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
W zeszłym sezonie było bardzo głośno na temat spięć trenerów poszczególnych drużyn z komisarzami torów. Tak było chociażby w Grudziądzu, Gorzowie, czy w Ostrowie. Oczywiście, te trzy ośrodki są tylko przykładami pierwszymi z brzegu, bo sama sprawa jest dość poważna i dotyczy większości żużlowych miast w Polsce.
Z tego względu władze chcą pójść na kompromis i na marzec zaplanowano ważne spotkanie właśnie z przedstawicielami drużyn, czyli trenerami. Chodzi w nim o to, aby wokół spotkań było jak najmniej burzliwych dyskusji, które później ujrzą światło dzienne.
Rola komisarza toru od wielu lat jest mocno krytykowana, zwłaszcza przez trenerów. Mają ich dość także kibice, bo z reguły ci ludzie najzwyczajniej w świecie psują widowiska albo po prostu je odwołują. Z tego względu ma odbyć się właśnie wspomniane spotkanie z trenerami w Warszawie, by rozwiać na zapas wszelkie niedomówienia.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.
Jak się okazuje, na spotkaniu może nie pojawić się osoba, która chyba najbardziej chciałaby mieć wpływ na rolę komisarza. Chodzi o trenera BayerSystem GKM-u Grudziądz, Roberta Kościechę. — Była jakaś rozmowa, ale nie wiem, czy się tam pojawię — powiedział trener na łamach Tygodnika Żużlowego.
— Chyba żaden trener nie powie, że jest zwolennikiem komisarzy — kontynuuje. — Burzą koncepcje i wprowadzają pewne rzeczy, które szkoleniowcom się nie podobają. Na pewno jednak tory stały się bezpieczniejsze, niż były kiedyś — przyznaje Kościecha.