Świątek kontra Bencić: Wimbledon znów świadkiem wielkiego starcia!
– Myślę, że to był niesamowity mecz. Dałam z siebie wszystko i doprowadziłam ją do granic możliwości. Dlatego jestem z siebie bardzo dumna – mówiła Belinda Bencić po przegranym pojedynku z Igą Świątek na Wimbledonie w 2023 roku. Tamto dramatyczne spotkanie zakończyło się wynikiem 6:7, 7:6, 6:3 dla Polki. Szwajcarka miała nawet dwa meczbole! Teraz, niemal równo dwa lata później, obie tenisistki ponownie zmierzą się na trawiastych kortach Wimbledonu – tym razem stawką będzie nie ćwierćfinał, a wielki finał najstarszego i najbardziej prestiżowego turnieju tenisowego na świecie.
Iga Świątek w ćwierćfinale pokonała Ludmiłę Samsonową 6:2, 7:5, natomiast Belinda Bencić wygrała po dwóch tie-breakach z Mirrą Andriejewą – 7:6(3), 7:6(2). Emocje po środowych bataliach jeszcze nie opadły, a już w czwartek czekają nas półfinały.
W pierwszym z nich, o godzinie 14:30 czasu polskiego, na korcie centralnym zmierzą się Aryna Sabalenka i Amanda Anisimova. Zaraz po zakończeniu tego meczu rozpocznie się walka o finał z udziałem Świątek i Bencić. Czy ten mecz znów dostarczy takiej dramaturgii jak ich słynne starcie z 2023 roku?
Wtedy Świątek dokonała czegoś niezwykłego
Tamto spotkanie, rozegrane w niedzielę 9 lipca 2023 roku, zapisało się w historii. Trwało trzy godziny i zakończyło się triumfem Świątek, która dzięki temu po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału Wimbledonu w karierze seniorskiej. Już wtedy było to jej największe osiągnięcie w Londynie. Dziś Iga – triumfatorka juniorskiego Wimbledonu z 2018 roku – przebiła ten wynik, ale kibice mają nadzieję, że to jeszcze nie koniec i sięgnie po więcej niż półfinał. A spotkanie z Bencić z pewnością nie będzie spacerkiem.
Kibice, którzy śledzą karierę Świątek od lat, z pewnością pamiętają tamten thriller. Zwłaszcza kluczowy moment przy stanie 6:7, 5:6 i 15:40. Polka serwowała, broniąc dwóch piłek meczowych. Najpierw w wymianie forhendem posłała piłkę idealnie w narożnik – Bencić zdołała ją tylko dotknąć rakietą. Chwilę później Iga znów zaatakowała, tym razem bekhendem – strzał był tak precyzyjny, że rywalka nawet nie podjęła próby biegu.
Świątek wyrównała, wygrała tie-breaka 7:2, a następnie trzeci set 6:3. „Gigantka, heroska, mistrzyni! Iga Świątek jest wielka! Co za mecz, co za bój!” – pisano wówczas na Sport.pl.
– Ona miała piłki meczowe? – dziwiła się Świątek po meczu. – Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej udało mi się wrócić w takim momencie. Byłam skupiona, patrzyłam tylko do przodu. Wiedziałam, że muszę być solidna i to da mi zwycięstwo – przyznała.
Bencić mimo porażki potrafiła zachować klasę i docenić to, co wydarzyło się na korcie. – Dałam z siebie wszystko i jestem dumna z tego, jak zagrałam – mówiła wtedy mistrzyni olimpijska z Tokio (2021). Takie słowa po przegranym meczu, w którym miało się piłki meczowe, to rzadkość – szczególnie gdy przeciwniczką była liderka światowego rankingu.
Powrót silnej mamy – Bencić znów groźna
Dziś sytuacja rankingowa wygląda inaczej – Świątek jest czwarta na świecie, a Bencić zajmuje 35. miejsce. Szwajcarka, która w przeszłości była już czwarta, konsekwentnie odbudowuje swoją pozycję. W listopadzie 2023 ogłosiła ciążę, w kwietniu 2024 urodziła córkę, a na korty wróciła już pod koniec października. Zaczęła od mniejszych turniejów, ale już w styczniu 2025 roku pokazała, że nadal jest groźna – dotarła do czwartej rundy Australian Open, a potem triumfowała w turnieju WTA 500 w Abu Zabi.
Bilans Bencić w tym sezonie to 26 zwycięstw i 10 porażek. Po wygranej nad Andriejewą zameldowała się w swoim drugim półfinale wielkoszlemowym – pierwszy osiągnęła w US Open w 2019 roku.
W czwartkowym meczu faworytką będzie Iga – przede wszystkim z racji lepszego rankingu i korzystnego bilansu bezpośrednich spotkań (3:1). Ale nie można lekceważyć Bencić, która po przerwie macierzyńskiej wróciła z impetem i znów prezentuje znakomitą formę. To będzie pierwsze starcie obu tenisistek od ich wimbledońskiej bitwy w 2023 roku – i wszystko wskazuje na to, że emocji znów nie zabraknie.