Burza w Norwegii po dyskwalifikacji Lindvika i Forfanga. “Brak słów”
“Katastrofa”, “Brakuje słów” – tak norwescy eksperci reagują po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga po konkursie mistrzostw świata na dużej skoczni w Trondheim. Lindvik stracił przez to srebrny medal, a wszystko za sprawą afery z przeszywaniem kombinezonów ujawnionej przez dziennikarza Sport.pl Jakuba Balcerskiego. “Skokowa policja sprawdza twój kombinezon i przyczepia do niego siedem…
“Katastrofa”, “Brakuje słów” – tak norwescy eksperci reagują po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga po konkursie mistrzostw świata na dużej skoczni w Trondheim. Lindvik stracił przez to srebrny medal, a wszystko za sprawą afery z przeszywaniem kombinezonów ujawnionej przez dziennikarza Sport.pl Jakuba Balcerskiego.
“Skokowa policja sprawdza twój kombinezon i przyczepia do niego siedem czipów. Ty kopiujesz czipy i fałszywe wszywasz sobie do nowych strojów, większych, nieprzepisowych. Jesteś oszustem? Stosujesz doping technologiczny? Polacy, Austriacy, Słoweńcy, a nawet też mający swoje za uszami Niemcy oskarżają o coś takiego Norwegów. I wygląda na to, że mają rację, bo gdyby nie mieli, Norwegom nie odebrano by srebrnego medalu Mariusa Lindvika! Jak wobec takiego skandalu zwykłemu człowiekowi mają nie brzydnąć skoki narciarskie? Na MŚ w Trondheim one zostały nam właśnie zohydzone” – napisał dziennikarz Sport.pl Łukasz Jachimiak po sensacyjnych wydarzeniach już po zakończeniu konkursu indywidualnego mistrzostw świata na dużej skoczni w Trondheim.
Norwegowie przeszywali kombinezony. Dyskwalifikacja! “To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich”
Wszystko za sprawą afery z przeszywaniem kombinezonów ujawnionej przez dziennikarza Sport.pl Jakuba Balcerskiego, który opublikował w mediach społecznościowych wideo z ukrytej kamery, na którym widać nocne, nielegalne prace norweskiej ekipy nad kombinezonami swoich skoczków.
FIS i odpowiedzialny za sprzęt Christian Kathol długo nie przyznawali, że coś faktycznie jest nie w porządku. Norwegowie wraz z szefem swoich skoków Janem-Erikiem Aalbu zapewniali z kolei, że było to przygotowywanie kombinezonów już na zbliżający się cykl Raw Air. Ale po co to robić w środku nocy tuż przed najważniejszym konkursem sezonu?
Gorąco zaczęło się jednak robić już w trakcie konkursu, gdy najpierw w pierwszej serii zdyskwalifikowany został Kristoffer Eriksen Sundal, a już po finałowej serii sędziowie wezwali do siebie srebrnego medalistę Mariusa Lindvika oraz piątego Johanna Andre Forfanga. Efekt dodatkowej kontroli? Dyskwalifikacja obu zawodników i utrata medalu przez Lindvika.
Podczas gdy złoto po emocjonującym konkursie zdobył Słoweniec Domen Prevc, srebrny medal Lindvika powędrował do Austriaka Jana Hoerla, a brąz wobec tego zdobył Japończyk Ryoyu Kobayashi.
– Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się ze oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami – przyznał po wszystkim dyrektor skoków narciarskich Sandro Pertile.
Szok w Norwegii. “Brakuje słów”, “Katastrofa”
W norweskich mediach po potwierdzeniu dyskwalifikacji Lindvika i Forfanga zapanował szok.
– Brakuje słów. Tak naprawdę nie wiemy, co się stało, ale słyszeliśmy, że coś jest nie tak z wewnętrzną stroną szwu – mówiła w TV2 była norweska skoczkini Maren Lundby. – To katastrofa dla norweskich skoków narciarskich – dodawał z kolei inny norweski ekspert Marius Huse.
– To kombinezon, który nie jest zszyty, a jednocześnie ma chip. Wygląda to tak, jakby coś wkładali pod szew, a niektórzy spekulują, że to może być ten chip. Konsekwencją tego jest to, że możesz oddać kombinezon do sprawdzenia w kabinie, sprawdzić, czy jest prawidłowy, a następnie go dostać z powrotem i poprawić. To nie jest legalne – przyznawała Lundby.
Ekspert NRK Johan Remen Evensen w rozmowie z “Dagbladet” próbował tłumaczyć, że wszystkie zespoły robią to, co Norwegowie.
– Gdybym miał zgadywać, co się stało, to kombinezony norweskiej drużyny zostały zatwierdzone, a następnie ponownie zszyte, co nie jest zgodne z przepisami. Jednocześnie uważam, że robią to wszystkie narody i ciekawie byłoby przyjrzeć się szwom w innych krajach – myślę, że i tam z łatwością można by znaleźć podwójne szwy – mówił. – Wideo? Nie, myślę, że chodzi o to, że kilka krajów postanowiło złożyć protest i uznało go za coś, co, jak się okazało, mieści się w szarej strefie. Myślę, że znaleźliśmy coś, co mogliśmy założyć innym osobom do ich pracowni krawieckich.
– My też jesteśmy zszokowani. Oczywiście, takie rzeczy nie powinny się zdarzać, a sportowcy i personel pomocniczy muszą mieć wszystko pod kontrolą i stosować się do przepisów – podsumował Evensen.
Co dalej z Norwegami? Czy również ich medale w innych konkursach mogą zmienić właściciela? Jakie będą dalsze konsekwencje tej sprawy? Afera z kombinezonami wciąż pozostawia wiele pytań, na które odpowiedzi poznamy w najbliższych dniach.