Wim Fissette, belgijski trener Igi Świątek, w emocjonalnym wpisie na Instagramie podsumował spektakularny triumf swojej podopiecznej w tegorocznym Wimbledonie. Polka, która po raz pierwszy w karierze dotarła do finału londyńskiego turnieju, nie tylko odniosła zwycięstwo, ale zrobiła to w stylu, który z pewnością zapisze się w historii tenisa. Jej dominacja w meczu finałowym przeciwko Amandzie Anisimovej była absolutna — wynik 6:0, 6:0 mówi sam za siebie. Dla Świątek był to już szósty wielkoszlemowy tytuł, ale pierwszy wywalczony na kortach trawiastych.
W sobotę, 12 lipca 2025 roku, Iga Świątek na oczach tysięcy kibiców zgromadzonych na korcie centralnym oraz milionów widzów przed telewizorami dokonała czegoś, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się mało prawdopodobne. Po latach spekulacji, że nawierzchnia trawiasta nie jest jej sprzymierzeńcem, Polka udowodniła, że potrafi dostosować się do każdych warunków i wygrać na każdej powierzchni. Współpraca ze znanym i doświadczonym szkoleniowcem, jakim jest Wim Fissette, okazała się być kluczowym elementem tego sukcesu.
Fissette, który dołączył do sztabu Świątek pod koniec 2024 roku, nie krył wzruszenia i dumy ze wspólnie osiągniętego celu. Na swoim profilu na Instagramie opublikował serię zdjęć dokumentujących ich wspólną drogę przez dwa intensywne tygodnie w Londynie — od treningów, przez mecze, po momenty odpoczynku z całym zespołem. W opisie do zdjęć belgijski trener pokusił się o stworzenie nowego przydomku dla liderki polskiego tenisa.
— “Kiedy Królowa Kortów Ziemnych zmienia się w Miłośniczkę Kortów Trawiastych. Gratulacje Iga za wygraną w Wimbledonie. To wyjątkowe miejsce, w którym mogliśmy wspólnie zdobyć nasz pierwszy tytuł! Jazda!” — napisał z entuzjazmem Fissette, akcentując wagę i emocjonalny ciężar tego sukcesu.
Nie da się ukryć, że po początkach współpracy, które były dla Fissette’a pełne presji i oczekiwań — również ze strony mediów i opinii publicznej — wygrana w Wimbledonie stanowi swoistą odpowiedź na wszelkie wątpliwości. Jak sam przyznał, nigdy wcześniej nie rozpoczynał pracy z zawodniczką, wokół której panowałby tak duży szum medialny i której stawiano by aż tak wysokie wymagania.
— “Nigdy wcześniej nie zaczynałem współpracy, gdzie oczekiwania były aż tak wysokie. Myślę, że ta wygrana to nagroda za całą pracę, jaką wykonaliśmy od początku roku. Nie dlatego, że teraz pracujemy ciężej niż dwa czy trzy miesiące temu — robimy to samo, ale uczymy się na porażkach i chcemy być lepsi” — wyznał Belg.
To właśnie konsekwencja w pracy, cierpliwość w dążeniu do celu i zdolność do wyciągania wniosków z niepowodzeń pozwoliły Świątek i jej trenerowi dokonać przełomu na trawie. Wcześniejsze porażki, w tym choćby te z poprzednich edycji Wimbledonu czy nieudane występy na innych turniejach rozgrywanych na trawie, nie były zmarnowanymi doświadczeniami. Wręcz przeciwnie — stały się fundamentem do zbudowania czegoś znacznie większego.
Warto również podkreślić, że dla Fissette’a triumf w Wimbledonie z Igą Świątek to już siódmy wielkoszlemowy tytuł w roli trenera. W przeszłości pracował z takimi gwiazdami jak Kim Clijsters, Angelique Kerber, Naomi Osaka czy Simona Halep. Jego doświadczenie i metody szkoleniowe, choć niekiedy budziły kontrowersje, tym razem przyniosły spektakularny efekt.
Zwycięstwo Igi w Wimbledonie zamyka pewien rozdział w jej karierze, ale jednocześnie otwiera nowy. Do tej pory nazywana „Królową Kortów Ceglastych” ze względu na cztery tytuły w Roland Garros, teraz Świątek udowodniła, że potrafi również dominować na zupełnie innym rodzaju nawierzchni. Przydomek „Miłośniczka Kortów Trawiastych” nadany przez Fissette’a nie jest może jeszcze oficjalny, ale z pewnością ma symboliczne znaczenie i może na stałe zagościć w tenisowej narracji.
Zespół Igi Świątek, złożony z trenerów, fizjoterapeutów i doradców, w tym psycholożki Darii Abramowicz, pokazał, że potrafi nie tylko wspierać zawodniczkę w trudnych momentach, ale również doprowadzić ją na szczyt, nawet tam, gdzie wcześniej były największe wyzwania. Wimbledon 2025 zapamiętamy jako turniej, w którym Polka nie tylko wygrała, ale zburzyła wszystkie mity na temat swoich rzekomych ograniczeń.
To bez wątpienia przełomowy moment w karierze 24-letniej zawodniczki. Czy teraz, po wygranej w Londynie, Świątek stanie się faworytką także na innych wielkoszlemowych kortach trawiastych i twardych? Czas pokaże. Jedno jest pewne — współpraca z Wimem Fissettem zaczęła przynosić owoce, a ich wspólna historia dopiero się zaczyna.