Iga Świątek awansowała do półfinału turnieju w Bad Homburgu. Mecz z Aleksandrową był prawdziwym testem
Iga Świątek pokonała Jekatierinę Aleksandrową 6:4, 7:6(4) i awansowała do półfinału turnieju WTA 500 w Bad Homburgu. Choć wynik może sugerować wyrównane starcie, kluczowe były momenty, w których Polka potrafiła utrzymać koncentrację. Szczególnie ważny okazał się początek spotkania, w którym nie tylko pokazała siłę mentalną, ale też odpowiednio zareagowała na kontrowersyjną decyzję sędziego.
Już w pierwszym gemie Świątek przełamała rywalkę, a chwilę później – przy własnym serwisie – musiała bronić dwóch breakpointów. Gdy przy stanie 30:40 posłała asa, sędzia Pierre Bacchi niesłusznie ogłosił aut. Powtórki wykazały, że piłka była w korcie. Iga, choć początkowo protestowała, szybko opanowała emocje. Akcję rozegrano ponownie, Polka wygrała wymianę, a mimo że ostatecznie przegrała tego gema, to natychmiast odzyskała kontrolę, przełamując Aleksandrową po raz drugi i wychodząc na prowadzenie 2:1, a następnie 3:1.
Do końca pierwszego seta Świątek nie pozwoliła rywalce na żadną szansę na odrobienie strat. Choć jej forhend momentami zawodził, a błędy mieszały się z efektownymi zagraniami, to partię zakończyła asem, wykorzystując trzeciego setbola.
Problemy z forhendem i trudne warunki
Początek drugiego seta nie był łatwy. Świątek znów miała okazję na przełamanie, ale seria błędów – głównie z forhendu – pozwoliła Aleksandrowej utrzymać serwis. Komentatorzy zwracali uwagę na rosnącą liczbę niewymuszonych błędów Polki. Już na początku drugiej partii miała ich na koncie 14 z forhendu, przy zaledwie trzech kończących uderzeniach z tej strony.
W trudnych warunkach atmosferycznych – zmienny wiatr, deszcz – mecz nie stał na najwyższym poziomie. Obie zawodniczki popełniały sporo błędów, ale to Świątek potrafiła zachować zimną krew w najważniejszych momentach. Gdy przegrywała 0:40 przy stanie 1:2, obroniła trzy breakpointy z rzędu i wyrównała na 2:2. Mimo że miała już 22 niewymuszone błędy (w tym aż 18 z forhendu), to nie pozwoliła się złamać.
Deszcz, przerwa i powrót w dobrym stylu
Przy stanie 6:4, 3:4 mecz został przerwany z powodu deszczu – w momencie, gdy Świątek toczyła zacięty bój przy własnym serwisie. Po ponad godzinie oczekiwania na wznowienie gry zawodniczki wróciły na kort. Pogoda się uspokoiła, a wraz z nią – gra Świątek. Wznowiła mecz od wygranego gema, doprowadzając do remisu 4:4.
Od tego momentu obie tenisistki pewnie utrzymywały serwis. Aleksandrowa prowadziła 5:4, Świątek odpowiedziała na 5:5. Kolejne dwa gemy również zakończyły się bez przełamań i o losach drugiego seta zadecydował tie-break.
Świątek lepsza w tie-breaku. Mimo błędów, zachowała nerwy
Był to dziesiąty tie-break Świątek w sezonie – wcześniej wygrała tylko trzy z dziewięciu. Tym razem poradziła sobie znakomicie. Choć zaczęła od uderzenia ramą, to później zachwyciła slajsem, dokładnym forhendem wzdłuż linii oraz asem. Przeplatała dobre zagrania z błędami – jak wtedy, gdy mając przed sobą pusty kort trafiła forhendem w siatkę – ale w kluczowych wymianach nie zawiodła.
Przy prowadzeniu 6:4 miała dwa meczbole. Pierwszego nie wykorzystała, ale przy drugim wykazała się cierpliwością i świetną defensywą. Aleksandrowa nie wytrzymała tempa wymiany i posłała piłkę w aut.
Zwycięstwo, które może zbudować przed Wimbledonem
Mimo że to nie był mecz idealny, a forhend – jej najmocniejszy zazwyczaj atut – często ją zawodził, Świątek zasługuje na duże uznanie. Nie tylko za wynik, ale przede wszystkim za mentalność. Nie pękła, nie dała się wyprowadzić z równowagi, nie straciła kontroli nad meczem nawet w trudnych momentach i przy niekorzystnych warunkach pogodowych.
To zwycięstwo może być bardzo cenne w kontekście zbliżającego się Wimbledonu. Turniej w Bad Homburgu ma jej pomóc ułożyć grę na trawie – zwłaszcza forhend – i jak dotąd spełnia swoją rolę.
W piątek o godzinie 13:00 Iga Świątek zagra w półfinale z Jasmine Paolini (4. WTA).