Było już 3:5. I nagle zwrot w meczu Aryny Sabalenki! Szalona końcówka
Aryna Sabalenka była po prostu pogubiona. Natknęła się na problemy, jakich nie doświadczyła w Australian Open od dawna. Clara Tauson serwowała już po wygranie pierwszego seta po serii siedmiu przełamań (!), ale ostatecznie decydował tie-break. I w nim Dunka prowadziła 5:4 przy swoim podaniu, lecz ostatecznie przegrała partię 6:7(5). Nerwowo było też w drugim secie,…
Aryna Sabalenka była po prostu pogubiona. Natknęła się na problemy, jakich nie doświadczyła w Australian Open od dawna. Clara Tauson serwowała już po wygranie pierwszego seta po serii siedmiu przełamań (!), ale ostatecznie decydował tie-break. I w nim Dunka prowadziła 5:4 przy swoim podaniu, lecz ostatecznie przegrała partię 6:7(5). Nerwowo było też w drugim secie, gdy Tauson miała dwie szanse na przełamanie w ostatnim gemie. Niewykorzystane sytuacje sprawiły, że ostatecznie to pierwsza rakieta świata wygrała mecz 7:6(5), 6:4.
Sabalenka z każdym meczem w Australii jest pod wielką presją. Broni nie tylko tytułu, ale też pozycji liderki rankingu WTA
Clara Tauson sprawiała jej gigantyczne problemy od samego początku meczu. Miała wielką szansę, by wygrać pierwszego seta
I w drugiej partii nie zabrakło odpowiedniej dramaturgii. Pierwsza rakieta świata zwyciężyła dzięki fenomenalnej grze w defensywie
Zwycięstwo Igi Świątek w drugiej rundzie Australian Open znacząco utrudniło sytuację Aryny Sabalenki podczas Australian Open, jeśli mowa o jej szansach na utrzymanie pozycji liderki. Pierwsza rakieta świata musi teraz dotrzeć do półfinału, by w ogóle mieć szansę na pozostanie na pierwszym miejscu. A teraz w Australii czekają ją mecze z coraz trudniejszymi rywalkami.
Pierwszą z nich miała być Dunka Clara Tauson. Nierozstawiona tenisistka ledwie kilkanaście dni temu wygrała turniej w Auckland, prezentując ostatnio doskonałą formę. To potencjalnie jedna z najgroźniejszych przeciwniczek, z którymi na tym etapie turnieju mogła zmierzyć się pierwsza rakieta świata. O tym, jak groźna może być Tauson, przekonaliśmy się już na samym początku spotkania.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Niespodziewany początek meczu Aryny Sabalenki
Clara Tauson korzystała na nieco gorszej formie serwisowej Aryny Sabalenki, ale i sama potrafiła pięknie rozprowadzić akcję, zmuszając faworytkę do biegania po całym korcie. Dzięki temu w ciągu ledwie kilku minut zdołała przełamać dwukrotną triumfatorkę turnieju. Sabalenka odpowiedziała błyskawicznie, odzyskując serwis, ale… straciła go znowu już przy kolejnej okazji. To zwiastowało problemy dla światowej jedynki.
Taktyka Sabalenki była wyjątkowo czytelna, ale w tym konkretnym przypadku nie stanowiło to dla niej problemu. Gdy udało jej się zreturnować pierwszy serwis, starała się za wszelką cenę zmusić Tauson do udziału w dłuższych, wyniszczających wymianach, przy których Dunka po prostu nie nadążała. Sabalenka korzystała też na znacznie niższej prędkości drugiego serwisu rywalki, zdobywając łatwe punkty bez angażowania się w wymiany po piekielnie mocnych returnach.
Zobacz także: Organizatorzy Australian Open ostrzą sobie zęby na hit z Igą Świątek. Jest na 1. miejscu
To między innymi dzięki temu po sześciu gemach panie przełamały się już… sześciokrotnie. Mistrzyni turnieju w Melbourne popełniała mnóstwo błędów przy własnym serwisie, ale błyskawicznie naprawiała je, znakomicie returnując. Szalona seria przełamań potrwała ostatecznie przez siedem kolejnych gemów, a pierwszą, która utrzymała serwis, została Clara Tauson.
Cios za cios. I dramatyczna końcówka seta
I właśnie w ten sposób, przy stanie 5:3, to młodsza z tenisistek była o krok od wygrania pierwszego seta. Wydawało się jednak, że gdy Sabalenka ograniczy swoje niewymuszone błędy, które pojawiały się wcześniej w zasadzie lawinowo, będzie jej łatwiej wrócić do gry.
Choć Tauson była naprawdę blisko sprawienia niespodzianki, w decydującym momencie nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy. Sabalenka sięgnęła po kolejne trzy gemy i teraz to ona była w nieco bardziej komfortowej sytuacji. Tauson nie mogła pozwolić sobie na kolejną stratę serwisu, bo oznaczałaby ona przegranie otwierającej partii.
Zobacz również: Tak rywalka Igi Świątek nazwała ją przed hitem Australian Open
To właśnie ten gem był najbardziej wyrównany od początku spotkania. Aryna Sabalenka miała aż cztery szanse na to, by prowadzić w setach, ale ostatecznie centymetry zadecydowały o tym, że Tauson utrzymała podanie. Wszystko trwało blisko 10 minut, lecz ostatecznie to Dunka mogła poczuć duży przypływ pewności siebie po tym, jak poradziła sobie z naporem faworytki. O wszystkim decydować miał zatem tie-break.
Jako pierwsza pomyliła się w nim Tauson, która tym razem nie dała rady odegrać trudnej piłki tuż przy siatce. Było już 4-1 dla Sabalenki, gdy zupełnie niespodziewanie zawodniczka urodzona w Hellerup wygrała cztery kolejne punkty i przy własnym serwisie mogła zapewnić sobie prowadzenie w setach. Ale w decydującym momencie liderka zagrała tak, jak przystało na to miano. Kapitalnymi returnami uratowała się z opresji, wygrywając szalonego pierwszego seta wynikiem 7:6(5).
Clara Tauson musiała zrobić wszystko, by set przegrany w tak dramatycznym stylu nie wpłynął na jej morale, wszak wszystko wciąż było w jej rękach. Już początek drugiej partii nie pokazywał jednak, jakoby Dunka miała wrócić do gry na tak wysokim poziomie. Tauson błyskawicznie została przełamana.
Niebywałe emocje w trzecim secie
Rywalizacja na moment zrobiła się nerwowa, ale przy stanie 3:2 Sabalenka uratowała sytuację i utrzymała przewagę nad niżej notowaną rywalką. Faworytka nie mogła być jednak wciąż niczego pewna, co potwierdził nam już kolejny jej gem serwisowy. Wtedy to Tauson wreszcie odzyskała pewność siebie, wyrównując wynik drugiego seta i sprawiając, że znów zrobiło się niezwykle ciekawie.
Wszystko trwało jednak tylko chwilę, a dokładnie około 12 minut. Tyle bowiem trwał gem serwisowy Clary Tauson przy stanie 4:4, przy którym miała wiele szans, by wyjść na niespodziewane prowadzenie. Sabalenka za każdym razem heroicznie pracowała w defensywie i w końcu wykorzystała swoją szansę, przełamując przeciwniczkę. W ten sposób pierwsza rakieta świata mogła serwować po awans do czwartej rundy Australian Open.
I choć musiała bronić dwóch break pointów w ostatnim gemie, to ostatecznie nie zdołała już przełamać faworytki. Aryna Sabalenka miała dziś potężne problemy, ale dzięki fenomenalnej grze w defensywie zdołała rozstrzygnąć wszystko w dwóch setach. Z kolei Clarze Tauson należą się wielkie brawa, bo kilka razy była bliska zaskoczenia faworytki. Na koniec zabrakło jej nieco większej pewności siebie w decydujących momentach.
Sabalenka może już czekać na mecz Mirry Andriejewej z Magdaleną Fręch. To właśnie to spotkanie wyłoni jej rywalkę w czwartej rundzie turnieju.
Aryna Sabalenka — Clara Tauson 7:6(5), 6:4