Były trener Świątek przejął inną tenisistkę i już sukces. Pasjonująca walka o tytuł WTA
Pod koniec ubiegłego roku ukazała się informacja, że Piotr Sierzputowski, były trener Igi Świątek, ma nową podopieczną. Okazała się nią Dalma Galfi, aktualnie 159. rakieta świata. Chociaż oboje współpracują ze sobą dopiero od kilku miesięcy, to już można dostrzec pierwsze pozytywne efekty ich kooperacji. Po 34. miesiącach oczekiwania 26-letnia Węgierka znów zameldowała się w singlowym…
Pod koniec ubiegłego roku ukazała się informacja, że Piotr Sierzputowski, były trener Igi Świątek, ma nową podopieczną. Okazała się nią Dalma Galfi, aktualnie 159. rakieta świata. Chociaż oboje współpracują ze sobą dopiero od kilku miesięcy, to już można dostrzec pierwsze pozytywne efekty ich kooperacji. Po 34. miesiącach oczekiwania 26-letnia Węgierka znów zameldowała się w singlowym finale turnieju WTA 125. Dzisiaj stoczyła pasjonującą walkę z Darją Semenistają w La Bisbal d’Emporda o największy tytuł w swojej karierze.
Dalma Galfi miała bardzo udaną karierę juniorską. W 2015 roku wygrała US Open w singlu oraz Wimbledon w deblu. W nagrodę za znakomite wyniki organizacja ITF przyznała jej na koniec sezonu tytuł mistrzyni świata juniorek. Mimo takich osiągnięć miała jednak problem z przełożeniem rezultatów na poziom zawodowy. W rankingu najwyżej zameldowała się na 79. miejscu, w notowaniu z 12 września 2022 roku. W tamtym sezonie osiągnęła też swój największy dotychczas finał w singlu, docierając w lipcu do decydującego starcia podczas WTA 125 w Contrexeville. Przegrała w nim z Sarą Errani po tie-breaku trzeciego seta – 4:6, 6:1, 6:7(4).
Pod koniec ubiegłego roku rozpoczęła współpracę z Piotrem Sierzputowskim, który poprowadził Igę Świątek do zwycięstwa w Roland Garros 2020. Co ciekawe, to niejedyny polski akcent w życiu Węgierki. Od pewnego czasu jej partnerem jest nasz znakomity deblista – Jan Zieliński. Po dość krótkim okresie współpracy z nowym szkoleniowcem, Dalmie udało się powtórzyć wynik sprzed 34 miesięcy. Węgierka znów zameldowała się w finale imprezy rangi WTA 125, tym razem w La Bisbal d’Emporda. Tak się składa, że sezon wcześniej 26-latka też miała walczyć tam o tytuł, tyle że w deblu. Razem z Timeą Babos oddały jednak wówczas walkowera.Na drodze do niedzielnego finału w grze pojedynczej Galfi uporała się m.in. z Aliaksandrą Sasnowicz, powracającą do zawodowego tenisa Alize Cornet oraz swoją rodaczką – Panną Udvardy. Kluczowy pojedynek przyniósł rywalizację z Darją Semenistają, plasującą się na 165. miejscu w rankingu, czyli o 6 lokat niżej od Dalmy. Węgierka przystępowała do decydującego starcia w roli minimalnej faworytki. Łotyszka nie dała jednak za wygraną.
Dalma Galfi walczyła o największy tytuł w karierze. Trzysetowy finał z Darją SemenistająSemenistaja już na początku starała się zaskoczyć Galfi, miała break pointa w gemie otwarcia. Ostatecznie rywalizacja na przewagi zakończyła się jednak po myśli 26-latki. W kolejnych minutach podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego zbudowała sobie przewagę i wyszła na prowadzenie 3:0. Następny fragment przyniósł zwrot akcji. Darja odrobiła stratę i wyrównała stan rywalizacji. Losy seta rozstrzygnęły się dopiero w dwunastym gemie. Wówczas Dalma generowała sobie setbole i trzeciego z nich udało się wykorzystać. Ostatecznie triumfowała w premierowej odsłonie 7:5.Druga partia przyniosła niemal całkowitą dominację ze strony Łotyszki. Przełamanie na “dzień dobry”, a później utrzymanie serwisu w gemie, który okazał się kluczowy dla losów tej części spotkania. Węgierka miała w sumie cztery break pointy, ale nie wykorzystała żadnego z nich. W następnych minutach Semenstaja sukcesywnie uciekała rywalce. W trakcie piątego rozdania Galfi miała okazję, by uniknąć tzw. bajgla, ale ostatecznie przegrała tę odsłonę pojedynku 0:6.
Decydujący set znów dostarczył sporo emocji. Pierwsze przełamanie pojawiło się dopiero w piątym gemie. Po chwili Darja utrzymała swoje podanie i zrobiło się 4:2 dla 22-latki. Dalma wzięła się za odrabianie strat i doprowadziła do wyrównania na 4:4. Potem wygrała pierwszy punkt przy swoim serwisie i… od tego momentu przegrała siedem akcji z rzędu. To oznaczało trzy piłki mistrzowskie dla Semenistaji, na dodatek przy własnym podaniu. Wykorzystała już drugą z nich i wygrała cały mecz 5:7, 6:0, 6:4. Galfi wciąż musi zatem poczekać na swój pierwszy tytuł WTA w karierze. Patrząc jednak na cały tydzień, 26-latka może mówić o sukcesie. Po raz pierwszy od prawie trzech lat awansowała do decydującego starcia w singlu. W zestawieniu LIVE zameldowała się na 150. pozycji.