Polacy odzyskali pewność siebie. “Nie dojeżdżała głowa”, ale przyszła ważna przemiana
Po dwóch zaskakujących porażkach w Lidze Narodów polscy siatkarze potrzebowali momentu przełamania. Przyszedł on w najlepszym możliwym momencie – w niedzielnym starciu z mistrzami olimpijskimi z Francji. Zwycięstwo 3:2 nie tylko pozwoliło im odzyskać fotel lidera światowego rankingu FIVB, ale przede wszystkim przywróciło wiarę we własne możliwości. A ta – jak przekonują zawodnicy i trener – była w ostatnich dniach kluczowa.
Zaskoczenie, rozczarowanie i… przemiana
– Może nie do końca głowa „dojeżdżała” – zastanawiał się po meczu Marcin Komenda, wracając pamięcią do wcześniejszych porażek z Kubą i Bułgarią. – Przegrywaliśmy końcówki, momenty stykowe. To nie były kwestie techniczne. Bardziej psychika. W niedzielę wszystko wyglądało inaczej. Od pierwszej piłki chcieliśmy udowodnić, że wcześniejsze mecze to tylko wypadki przy pracy – dodał rozgrywający.
Zaledwie kilka dni wcześniej ten sam Komenda sprawiał wrażenie przybitego. Po przegranej z Kubą 1:3 trudno było szukać w nim optymizmu. Po porażce z Bułgarią (2:3), w której grał tylko chwilę, nie było dużo lepiej. A jednak – gdy tylko Polacy pokonali Francuzów, uśmiech niemal nie znikał z jego twarzy.
Nowa rola, nowe wyzwania
Zarówno Komenda, jak i Jan Firlej, dotąd funkcjonujący raczej na peryferiach kadry, dostali w tym sezonie wyjątkową szansę. To właśnie oni mają być mózgami drużyny podczas kluczowych imprez: turnieju finałowego Ligi Narodów i wrześniowych mistrzostw świata. Zmiany w składzie, wymuszone m.in. przez kontuzje, stworzyły nową tożsamość drużyny. – Potrzebujemy jeszcze czasu, by się zgrać – przyznał Jakub Kochanowski, jeden z najbardziej doświadczonych kadrowiczów.
Francja pokonana, ale Grbić tonuje nastroje
Zanim jeszcze rozpoczął się niedzielny mecz, Polacy – po raz pierwszy od ponad trzech lat – stracili pozycję lidera światowego rankingu. Zwycięstwo nad Francją pozwoliło im ją odzyskać, ale zawodnicy zgodnie przyznają: to nie ma dla nich większego znaczenia.
– Słowa „ranking FIVB” nie słyszałem od lat – mówił z uśmiechem Kochanowski. – Może przy okazji kwalifikacji olimpijskich. Ale myślę, że nie warto się tym sugerować. Liczy się to, jak gramy z dnia na dzień. A jeśli będziemy grać dobrze, ranking sam się ułoży.
Trener Nikola Grbić od początku apelował o spokój. Przypominał, że po porażkach nie wolno popadać w panikę, a zwycięstwa nie powinny usypiać czujności. – Cierpliwość. To słowo słyszeliśmy w Gdańsku codziennie – przyznał Komenda. – Trener mówił, że jak przeciwnik obroni twój atak, to nie należy od razu ryzykować, tylko kontynuować grę z wiarą, że kolejna akcja przyniesie punkt.
“Zakończyć tydzień tak, jak reprezentacja Polski powinna”
Tydzień w Gdańsku nie był dla Polaków łatwy. Jeszcze przed pierwszym meczem kontuzji stopy doznał Aleksander Śliwka. Potem przyszedł pięciosetowy bój z Iranem, a następnie dwie bolesne wpadki z niżej notowanymi przeciwnikami. To pierwsza taka sytuacja za kadencji Grbicia – dwie porażki z rzędu w meczach o stawkę.
– Te przegrane nas zdziwiły i mocno rozczarowały – przyznał libero Jakub Popiwczak. – Dlatego w niedzielę chcieliśmy zostawić na boisku wszystko i zakończyć tydzień tak, jak reprezentacja Polski może i powinna kończyć.
Moc Leona, zmiana taktyki i gra w “chowanego”
Jednym z bohaterów niedzielnego meczu był Wilfredo Leon, który zdobył aż 30 punktów i pokazał klasę na zagrywce, w ataku i przyjęciu. Komenda początkowo częściej posyłał piłki do atakującego Kewina Sasaka, ale później niemal cała ofensywa była budowana wokół Leona.
– Wilfredo to fenomenalny zawodnik. Moim zadaniem jest mu nie przeszkadzać – śmiał się Komenda. – Ale trzeba też uważać, bo rywale dobrze wiedzą, co potrafi. Czasem trzeba go trochę “schować”, zaskoczyć. To taka gra w chowanego.
Trudny tydzień, ale jeszcze trudniejsze wyzwania przed nimi
Polacy nie tylko wygrali z Francją, ale zrobili to w stylu, który napawa optymizmem przed fazą finałową Ligi Narodów. W pierwszym secie pokazali dojrzałość i koncentrację, w drugim – mimo przegranej – nie załamali się, nawet gdy rywale zaserwowali trzy razy z prędkością 125 km/h.
– Żadna drużyna nie zatrzymałaby takich zagrywek – mówił Kochanowski. – Ale my sami mamy zawodników, którzy potrafią odwrócić losy seta. Wilfredo czy Fornal – oni potrafią zrobić różnicę.
Przyszłość? Pracować i nie popadać w euforię
Nikola Grbić podkreśla, że choć Francuzi nie grali w najmocniejszym składzie, to zwycięstwo ma ogromną wartość psychologiczną. – Pokazuje, że ta drużyna ma potencjał – ocenił. – Ale wciąż mamy wiele do poprawy.
Zawodnicy nie zamierzają spocząć na laurach. Wiedzą, że kluczowe wyzwania dopiero przed nimi – najpierw finały LN, a potem wrześniowy mundial.
– Mam nadzieję, że w niedzielę pokazaliśmy, że ta drużyna ma naprawdę ogromny potencjał – podsumował Komenda. – Jeśli będziemy dobrze pracować i trzymać się razem, jeszcze wiele dobrego może się w tym sezonie wydarzyć.