Cały świat mówił o sensacji. Fatum mistrzyni US Open. Demony wróciły
Gdy w 2019 r. sensacyjnie wygrała US Open, wydawało się, że wkrótce będzie wielką gwiazdą kobiecego tenisa. Że to do niej należeć będzie przyszłość dyscypliny, a pierwszy tytuł wielkoszlemowy 18-latki w Nowym Jorku będzie jednym z wielu. Dziś, choć ma dopiero 24 lata, Bianca Andreescu otrzymała kolejny cios. Czeka ją dłuższa przerwa od gry, która…
Gdy w 2019 r. sensacyjnie wygrała US Open, wydawało się, że wkrótce będzie wielką gwiazdą kobiecego tenisa. Że to do niej należeć będzie przyszłość dyscypliny, a pierwszy tytuł wielkoszlemowy 18-latki w Nowym Jorku będzie jednym z wielu. Dziś, choć ma dopiero 24 lata, Bianca Andreescu otrzymała kolejny cios. Czeka ją dłuższa przerwa od gry, która potrwa kilka miesięcy. A jakiś czas temu Kanadyjka w poruszającym wyznaniu opowiedziała o dramacie, który przeżyła.
Przed sześcioma laty Bianca Andreescu weszła na najwyższy poziom w kobiecym tenisie. Usłyszał o niej cały świat
I choć potrafiła pokonać Serenę Williams w Nowym Jorku, w kolejnym sezonie nawet nie wyszła na kort. Po kilku latach potrzebowała blisko rocznej przerwy od tenisa
Kolejne problemy zdrowotne opóźnią jej debiut w tym sezonie. Andreescu przekazała kibicom najnowsze wieści. Na pierwszy mecz przyjdzie jej jeszcze zaczekać
Dziś Kanadyjka jest świadoma tego, czym jest dla niej jej kariera. Nie brakuje jej tego, co najważniejsze — talentu oraz żądzy powrotu na kort
Choć dziś nie należy do światowego topu, w 2019 r. wydawało się, że Bianca Andreescu lada moment stanie się absolutną gwiazdą. Tamten sezon był najlepszym w jej karierze, i to mimo faktu, że nie rozegrała meczu na poziomie WTA od 14 miesięcy. Już na początku roku, jako 18-latka, wygrała turniej rangi 1000 w Indian Wells, wygrywając z tenisistkami z absolutnej czołówki. A w sierpniu sprawiła jeszcze większą sensację.
To wtedy niespodziewanie sięgnęła po wielkoszlemowy tytuł, i to wygrywając w Nowym Jorku z samą Sereną Williams. “Pamiętam, że byłam w show Jimmy’ego Fallona, a ludzie dosłownie chodzili za mną i robili mi zdjęcia. Czułam się jak celebrytka. I w sumie nią byłam — właśnie wygrałam US Open. Ale to nie wydawało się prawdziwe. Jak cicha nastolatka z Mississaugi może wygrać Indian Wells, Canadian Open i US Open w swoim pierwszym roku w tourze? Jak w rok przejść z juniorów do światowego numeru pięć?” — pisała Andreescu w długim artykule w “The Players Tribune”.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Dramat byłej mistrzyni US Open. Kolejna kontuzja
W finale jej rywalka, legendarna Amerykanka, nie wygrała nawet seta, a o młodej Kanadyjce mówił cały świat. I choć w pewnym momencie była nawet czwartą rakietą świata, dziś nie należy nawet do najlepszej setki. Co gorsza, właśnie przekazała kibicom złe wieści dotyczące jej powrotu.
“Cześć wszystkim. Aktualizacja: treningi szły świetnie, a ja cieszyłam się z nadchodzącego pierwszego występu w nowym sezonie w Meridzie. Niestety, poczułam ostry ból brzucha, który doprowadził do nagłej operacji usunięcia wyrostka. Zabieg poszedł dobrze, a ja zaczynam rehabilitację. Moim planem jest powrót do gry podczas turniejów na mączce, mocniejsza niż kiedykolwiek” — napisała na Instagramie Bianca Andreescu.
Dziś była mistrzyni US Open zajmuje miejsce poza czołową setką. Obecnie jest notowana na 130. pozycji i niemal na pewno zaliczy kolejny spadek. Ominie imprezy w Dausze, Dubaju, Indian Wells i Miami, czyli najważniejsze turnieje pierwszego kwartału obok Australian Open. W Melbourne również nie wyszła na kort, a start w Meridzie miał być dla niej początkiem rywalizacji w tym sezonie. Dziś wiemy już, że będzie musiała przełożyć te plany na później.
Zobacz także: Znamy godzinę meczu Huberta Hurkacza o półfinał! To będzie hit
Po wielkim sezonie 2019 przyszło pierwsze duże rozczarowanie. Andreescu nie zanotowała ani jednego występu w kolejnym sezonie ze względu na uraz kolana. Dzięki zamrożonemu rankingowi w 2021 r. wciąż mogła liczyć na udział w największych turniejach, ale jej dyspozycja nie pozwalała na utrzymanie wysokiej pozycji w rankingu. Jedynym pozytywnym momentem tamtego sezonu był finał turnieju w Miami, w którym musiała skreczować w starciu z Ashleigh Barty.
Kontuzja za kontuzją. To było niczym fatum
“Roland Garros 2021. Przegrałam w pierwszej rundzie. To moja pierwsza porażka na tym etapie turnieju w seniorskiej karierze. Było źle. Zeszłam z kortu, poszłam prosto do łazienki, zrzuciłam torbę i zaczęłam płakać. Dziś mogę się z tego śmiać, ale wtedy było naprawdę źle. Zamknęłam się tam na dwie godziny. Byłam jak sparaliżowana. Ludzie pukali i pukali, ale nie mogłam otworzyć drzwi. »Dlaczego ja? Dlaczego to dzieje się właśnie mnie?«. I najgorsze… »jesteś do niczego«” — wspominała po czasie swoje myśli w tamtym czasie.
Kolejne kontuzje utrudniały Andreescu budowanie pewności siebie, przez co triumfatorka US Open sprzed dwóch lat wypadła z czołowej pięćdziesiątki rankingu. Choć zdarzały jej się pojedyncze duże wygrane, jak choćby nad Danielle Collins czy Darią Kasatkiną, urazy nie pozwalały tenisistce na regularne starty. To było prawdziwe fatum. Musiała wycofywać się z kolejnych imprez, aż w końcu 2023 r. przekazała kibicom ważny komunikat.
“Myślę, że za bardzo skupiam się na swoich rywalkach. Czas, bym skupiła się na sobie” — ogłosiła fanom Andreescu, tłumacząc swoją decyzję o zrobieniu sobie dłuższej przerwy od tenisa. Na korcie nie widzieliśmy jej od czerwca 2023 r. do maja 2024 r. Kanadyjka wróciła do gry dopiero podczas Roland Garros w poprzednim sezonie. I wydawało się, że w końcu nadejdą dobre wieści. W s’Hertogenbosch Andreescu dotarła aż do finału, wygrywając w półfinale z Naomi Osaką.
Zobacz także: Aryna Sabalenka zdecydowała! Rok temu właśnie tam zaczęły się jej problemy
Potem jednak miała problem, by pójść za ciosem. Trzecia runda Wimbledonu, druga igrzysk olimpijskich i zaledwie pierwsza w US Open. To za mało, by znów zajmować pozycję w czołowej setce. Po ćwierćfinale turnieju w Tokio w końcówce października Bianca Andreescu zakończyła sezon.
Teraz wiemy już, że Kanadyjka znów musi liczyć się z problemami zdrowotnymi. To one sprawiły, że nie mogła pójść za ciosem po swoim wielkim sukcesie, gdy mówił o niej cały tenisowy świat. Pomimo kłopotów z urazami Andreescu znów znalazła radość z gry w tenisa.
“Życie to dziś dla mnie radość z każdego momentu. (…) Myśli o rodzinie sprawiają, że chcę dać z siebie wszystko na korcie. Kiedy grasz dla kogoś, dla rodziny, dla kraju, dla każdego, kto przeszedł trudne chwile, tenis nie jest tylko grą. To twoja najważniejsza misja. Nie gram dla siebie, chcę inspirować innych” — dodawała Andreescu w “The Players Tribune”.
Dziś mistrzyni US Open zrozumiała, że potrzebowała nowego podejścia do rywalizacji. I pomimo ogromnego pecha nie brakuje jej ambicji. Wszystko wskazuje na to, że wiosną powalczy o swoje kolejne wielkie zwycięstwa. Talentu i woli walki z pewnością nie można jej odmówić.