Chaos po słowach Kubackiego. To pokazuje, jak traktuje Thurnbichlera
– No było tam trochę nieścisłości – mówi Dawid Kubacki o komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego, w którym informowano o jego wycofaniu z Pucharu Świata. Jego słowa nie zgadzają się z tym, jak o sprawie wcześniej mówił szef polskich skoków w PZN, Alexander Stoeckl. Pokazują też, jak dalej Kubacki traktuje trenera Polaków, Thomasa Thurnbichlera. Kubacki w…
– No było tam trochę nieścisłości – mówi Dawid Kubacki o komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego, w którym informowano o jego wycofaniu z Pucharu Świata. Jego słowa nie zgadzają się z tym, jak o sprawie wcześniej mówił szef polskich skoków w PZN, Alexander Stoeckl. Pokazują też, jak dalej Kubacki traktuje trenera Polaków, Thomasa Thurnbichlera.
Kubacki w kwalifikacjach w Ga-Pa zajął 48. miejsce. Awansował do konkursu, ale jedynie o 3,1 punktu. Skoczył 123 metry i w środę w konkursie wystąpi w parze KO z Michaelem Hayboeckiem.
Mocne słowa Kubackiego. Nie zgadza się z tym, jak komunikowano decyzję ws. jego startów
Dużo ciekawsze od jego skoków było jednak to, co Polak później powiedział w rozmowie z dziennikarzami. Chodzi o sprawę wycofania Kubackiego ze startów po zawodach w Titisee-Neustadt i przywrócenia go do składu w Pucharze Świata teraz, podczas Turnieju Czterech Skoczni. Zapytaliśmy skoczka o to, jak on podszedł do obu tych decyzji, bo wcześniej się o tym nie wypowiadał: najpierw nie było go w Engelbergu, bo trenował w Zakopanem, a następnie nie chciał rozmawiać z dziennikarzami po odpadnięciu z rywalizacji w kwalifikacjach w Oberstdorfie.
– Tak naprawdę w Titisee zostałem postawiony przed decyzją, że nie jadę. A tutaj, przed Turniejem, po prostu dali mi znać, że jadę. No i przyjechałem. Takich propozycji się nie odrzuca, ale też miałem trochę pewności siebie po tych treningach w Zakopanem, że rzeczywiście to zaczyna funkcjonować i że energii jest coraz więcej na progu. To też poczułem dzisiaj tu. Tam skakałem na mniejszej skoczni. Może to trochę pozwalało dalej odlecieć w stosunku do rozmiaru skoczni. Ale to jest coś, co można sobie wypracować i mam nadzieję, że to zacznie działać – powiedział Kubacki.
To mocna wypowiedź. Jest w niej detal, który nie zgadza się z tym, co wiedzieliśmy wcześniej. Bo Polski Związek Narciarski, przede wszystkim ustami Alexandra Stoeckla, podawał, że brak wyjazdu do Engelbergu był wspólną decyzją trenerów i Kubackiego. Dzięki temu zapanowało przekonanie, że to sam skoczek zrozumiał, że nie ma sensu dalej startować, a lepiej spokojnie potrenować w Polsce. Według Kubackiego to trenerzy podjęli jednak taką decyzję, a on jedynie uszanował ją po wspólnej rozmowie.
– No było tam trochę nieścisłości – przyznaje teraz Kubacki. – Myślę, że jaka by nie była dla mnie wiadomość, to bym ją przyjął ze spokojem. I tutaj robię to jak każdy zawodnik. Trener decyduje finalnie o składzie i o wszystkim. My się do tego możemy tylko podporządkować. Po tych kilku treningach w Zakopanem poczułem trochę więcej pewności siebie i poczułem, że to może zacząć działać. I z tym przyjechałem do Oberstdorfu. Tam nie zadziałało. Teraz pracujemy dalej – dodaje skoczek.
Thurnbichler wskazał na Stoeckla. A on się przyznał
O sprawie rozmawialiśmy z Thomasem Thurnbichlerem. – Najpierw podjęliśmy decyzję, żeby go wycofać. A po tym porozmawialiśmy z nim i on też mówił, że to dobry pomysł, żeby potrenować. I to zawarliśmy w oświadczeniu. Potem zdecydowaliśmy też, żeby zabrać go do składu na Turniej. To była jednak decyzja po wycofaniu się Kamila Stocha – wskazał Austriak.
Gdy dopytaliśmy go o to, jak sprawa była przedstawiana do tej pory i że to nie współgra z tym, co mówi teraz Kubacki, odpowiedział, że to nie on udzielał informacji w tej sprawie. I faktycznie, autorem słów o tym, jak podjęto decyzję ws. Kubackiego przed Engelbergiem, był Alexander Stoeckl.
– Dawid był poinformowany o decyzji i musiał się do niej dostosować. Muszę z nim porozmawiać, bo byłem obecny na tym spotkaniu i zrozumiałem to tak, że się porozumieliśmy. Ale być może nie odczytałem tego dobrze – uważa Stoeckl.
Czyli Stoeckl przyznał się częściowo do błędu. Jednocześnie widać, że to, co mówi Kubacki i Stoeckl, ewidentnie nie stanowi podobnej wersji wydarzeń. Bo to jednak duża różnica: czy Kubacki tylko zgodził się z decyzją sztabu i do niej dostosował, czy w rozmowie z trenerami był tego samego zdania i z przekonaniem podszedł do tego, co ma robić w kolejnych dniach. Teraz to już oczywiście przeszłość, ale sytuacja pokazuje, że na linii Kubacki – Thurnbichler nadal często brakuje wzajemnego zrozumienia i pełni zaufania. Przed sezonem w podkaście Eurosportu skoczek mówił, że “ufa, ale kontroluje” to, co robi Austriak. A to oznacza, że nie w pełni słucha się tego, co chciałby u niego zmienić trener. Takie podejście może skutkować w wielu nieporozumieniach i sytuacjach, gdy Kubacki i Thurnbichler nie będą iść w tym samym kierunku.
Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnych dniach Kubacki będzie w stanie wykonywać kolejne kroki naprzód tak jak we wtorek w Ga-Pa. W środę zawodnicy zaczną rywalizację od serii próbnej o godzinie 12:30, a półtorej godziny później zaplanowano start drugiego konkursu 73. TCS. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.
Chaos po słowach Kubackiego. To pokazuje, jak traktuje Thurnbichlera
W ostatnich dniach media sportowe zostały zdominowane przez emocjonującą sytuację w polskim skokach narciarskich. Dawid Kubacki, jeden z najlepszych skoczków w historii tego sportu, wywołał ogromne kontrowersje swoimi słowami na temat trenera reprezentacji, Austriaka Stefana Thurnbichlera. Wypowiedzi Kubackiego, pełne rozczarowania i gniewu, zasiały zamęt zarówno wśród kibiców, jak i w samej kadrze. Co takiego powiedział lider polskiej reprezentacji, co wywołało chaos? I co te słowa mówią o relacjach między Kubackim a Thurnbichlerem? Przyjrzyjmy się tej sytuacji bliżej.
Wypowiedź Kubackiego – kontekst i emocje
Dawid Kubacki od lat uchodzi za jednego z filarów polskiej kadry skoczków. Jego sukcesy na międzynarodowej arenie – w tym złote medale mistrzostw świata i regularne wysokie lokaty w Pucharze Świata – sprawiły, że stał się jednym z najbardziej szanowanych sportowców w kraju. Jednak jego ostatnia wypowiedź na temat trenera Thurnbichlera wywołała wielkie emocje. Kubacki otwarcie skrytykował sposób, w jaki Austriak prowadził reprezentację i traktował zawodników.
Podczas wywiadu, który zyskał ogromną popularność w mediach, Kubacki mówił o niezrozumieniu i braku wsparcia ze strony trenera. Zawodnik zaznaczył, że nie czuje się traktowany z należytym szacunkiem, a komunikacja w zespole jest daleka od ideału. Wspomniał również o poczuciu, że jego potrzeby i opinie nie są brane pod uwagę, co wpłynęło na jego motywację i atmosferę w drużynie. „Trener powinien bardziej słuchać zawodników” – mówił Kubacki, sugerując, że to kluczowy element sukcesu.
Thurnbichler w obliczu krytyki
Reakcja Stefana Thurnbichlera na słowa Kubackiego była dość stonowana, jednak nie można zapominać, że sytuacja nie jest łatwa. Jako trener, który przejął kadrę po Michale Doleżalu, miał on ogromne wyzwanie. W jego rękach spoczywała odpowiedzialność za kontynuowanie sukcesów polskich skoczków, które były na fali wznoszącej. Jednak, mimo początkowych sukcesów, ostatnie wyniki zespołu nie były już tak satysfakcjonujące. Kubacki, jako jeden z liderów drużyny, mógł poczuć się w tej sytuacji odpowiedzialny za wyrażenie swoich obaw.
Trener Thurnbichler, choć nie załamany, musi teraz zmierzyć się z wyzwaniem, które rzuca na niego krytyka ze strony jednego z najważniejszych zawodników. Niezależnie od tego, czy Kubacki miał rację, czy nie, takie wypowiedzi mogą wpłynąć na atmosferę w zespole. Zawodnicy mogą poczuć, że nie są wystarczająco wspierani przez swojego trenera, co może przekładać się na ich morale i wyniki. To z kolei wprowadza pewien rodzaj chaosu, który Thurnbichler musi opanować, aby utrzymać jedność drużyny.
Konflikt w zespole – co o tym mówi?
Wypowiedzi Kubackiego wywołały nie tylko zamieszanie w mediach, ale także w samej drużynie. Skoczkowie są podzieleni w swoich opiniach na temat sytuacji, a niektórzy zaczynają kwestionować sposób, w jaki Austriak prowadzi zespół. Choć nie wszyscy skoczkowie otwarcie komentują sytuację, wiadomo, że nie wszyscy zgadzają się z Kubackim. Inni zawodnicy, zwłaszcza ci, którzy nie znajdują się w pierwszym składzie, mogą nie podzielać opinii lidera kadry.
Konflikt w zespole to rzecz, której żaden trener nie chce doświadczyć. Dla Thurnbichlera oznacza to dodatkowy stres, ponieważ musi zapanować nad napiętą atmosferą i utrzymać zaufanie do swojej osoby. Trener musi także zrozumieć, co leży u podstaw frustracji Kubackiego i innych zawodników, by znaleźć rozwiązanie, które umożliwi drużynie powrót na ścieżkę sukcesu.
Jak te słowa wpływają na przyszłość?
Reakcje po słowach Kubackiego mogą wpłynąć na dalszy rozwój kariery trenera Thurnbichlera w Polsce. Jego dalsza obecność w kadrze będzie zależała od tego, jak skutecznie uda mu się poradzić z kryzysem. Zawodnicy, zwłaszcza ci, którzy mają w drużynie największy wpływ, będą uważnie obserwować, jak zareaguje na krytykę i czy będzie w stanie wprowadzić zmiany, które uspokoją napiętą sytuację.
Dla Kubackiego i innych zawodników, kryzys w zespole może mieć konsekwencje w postaci braku koncentracji i spadku formy. Jeśli nie uda się zażegnać konfliktu, może to odbić się na wynikach reprezentacji, co wpłynie na postrzeganą skuteczność trenera.
Z drugiej strony, same słowa Kubackiego mogą również przyczynić się do bardziej konstruktywnej dyskusji na temat sposobu prowadzenia drużyny. Trenerzy i zawodnicy będą musieli spojrzeć na sposób zarządzania zespołem z nowej perspektywy, być może wprowadzając bardziej otwartą i transparentną komunikację. Czas pokaże, czy Thurnbichler będzie w stanie wyciągnąć wnioski z tej trudnej sytuacji i poprawić relacje z zawodnikami.
Podsumowanie
Sytuacja po słowach Kubackiego wskazuje na poważne napięcia w polskim zespole skoczków narciarskich. Choć nie można zapominać, że każdy sportowiec ma prawo wyrazić swoje zdanie, to jednak publiczne krytykowanie trenera w takim kontekście budzi wątpliwości co do atmosfery panującej w drużynie. Thurnbichler, jako lider kadry, musi teraz podjąć trudną próbę odbudowy zaufania w zespole, a także znaleźć sposób na to, by każdy zawodnik czuł się doceniany i wysłuchany. Tylko wtedy polska reprezentacja będzie mogła wrócić na ścieżkę sukcesu i zrealizować swoje cele na międzynarodowej arenie.