Co dalej ze Swobodą? “Nie zostawimy sportowca samemu sobie”
The best Polish sprinter Ewa Swoboda announced that she no longer loves running, there is no motivation and thoughts about ending her career. – Many experienced athletes have similar feelings – says Tomasz Majewski, Vice-President of PZLA. Ewa Swoboda this year’s indoor season started much less than last year. Instead of fighting to break Poland’s…
The best Polish sprinter Ewa Swoboda announced that she no longer loves running, there is no motivation and thoughts about ending her career. – Many experienced athletes have similar feelings – says Tomasz Majewski, Vice-President of PZLA.
Ewa Swoboda this year’s indoor season started much less than last year. Instead of fighting to break Poland’s own record (6.98), only once this season she broke the 7.10 limit. On Sunday, in front of its own audience at the Orlen Cup in Lodz, it ran at 7.13 meters. A moment later, she confessed the reasons for the weaker form.
– Nie chce mi się trenować, nic mnie już nie cieszy. Właściwie nawet nie wiem, po co to robię. Sytuacja mnie przerasta i nie jest to tylko emocja dzisiejszego dnia. Mam nadzieję, że wydarzy się coś, co sprawi, że znów pokocham bieganie. A może muszę zacząć robić coś innego, na przykład zmienić konkurencję, chociażby na skok w dal – mówiła wyraźnie podłamana zawodniczka. To zupełna nowość, bo Swoboda do tej pory zwykle podczas wywiadów tryskała poczuciem humoru i zarażała optymizmem.
Po raz pierwszy poruszyła także temat końca kariery. – Jestem już stara i niedługo kończę karierę. Ten rok jeszcze pobiegam, ale nie wiem, co będzie w kolejnym – stwierdziła 27-latka (więcej TUTAJ).
Jej słowa powinny być alarmem dla polskiej lekkoatletyki. Mówimy przecież o dziewiątej najlepszej sprinterce ostatnich igrzysk olimpijskich i jednej z największych gwiazd tej dyscypliny w Polsce.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał… kolega
– Zapewniamy zawodnikom pomoc psychologiczną, a w razie potrzeby także psychiatryczną. Jeśli ktoś tylko uzna za konieczne, to mamy psychologów dostępnych na telefon, spotkanie online czy gotowych przyjąć sportowca w umówionym miejscu. Nie ma możliwości, byśmy mogli zostawić jakiegoś sportowca samemu sobie – zapewnia nas wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.
Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą przyznaje jednak, że deklaracja Swobody nie zaskoczyła go jakoś szczególnie, a podobne problemy ma więcej naszych lekkoatletów.
– Kibice tego nie rozumieją, ale przygotowania olimpijskie zabierają tak dużo siły, że później trudno wrócić do normalnego rytmu. Problemy Ewy to normalna przypadłość doświadczonych zawodników w roku poolimpijskim. Sam to przeżywałem wielokrotnie i doskonale rozumiem znużenie. Jak ma się czuć zawodnik, który wciąż jest zmęczony poprzednim sezonem, a dodatkowo widzi, że starty nie układają się po jego myśli? – dodaje.
Czy władze PZLA mają pomysł, jak można wesprzeć Swobodę w trudniejszym okresie?
– To sam zawodnik musi mieć pewność, co chce zmienić. Mnie na przykład pomagała w takich sytuacjach zmiana bodźców treningowych czy nowe miejsce. Wiadomo też, że Ewa jest obecnie w okresie startowym, więc najlepszym lekarstwem będzie poprawa wyników. Dziś jest gorzej, ale za chwilę może zacząć biegać szybciej i nastrój będzie już zupełnie inny. Takie niestety jest życie sportowca. A co do końca kariery, to nie wierzę, by miało to nastąpić tak szybko, ale uważam, że to dobrze, że Ewa o tym myśli. Jest w sporcie bardzo długo, a jej dyscyplina faworyzuje młodsze zawodniczki – wyjaśnia Majewski.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty