Co za mecz Igi Świątek! Wielki rewanż. 98 minut walki!
Iga Świątek triumfuje w Indian Wells, rewanżując się Qinwen Zheng Presja, konsekwencja i determinacja – te trzy elementy najlepiej oddają to, co wydarzyło się podczas ćwierćfinału turnieju w Indian Wells, w którym Iga Świątek pokonała Qinwen Zheng 6:3, 6:3. Polka nie tylko zapewniła sobie miejsce w półfinale prestiżowej imprezy, ale także zrewanżowała się Chince za…
Iga Świątek triumfuje w Indian Wells, rewanżując się Qinwen Zheng
Presja, konsekwencja i determinacja – te trzy elementy najlepiej oddają to, co wydarzyło się podczas ćwierćfinału turnieju w Indian Wells, w którym Iga Świątek pokonała Qinwen Zheng 6:3, 6:3. Polka nie tylko zapewniła sobie miejsce w półfinale prestiżowej imprezy, ale także zrewanżowała się Chince za bolesną porażkę w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Dla wiceliderki rankingu było to szczególne zwycięstwo, zwłaszcza biorąc pod uwagę trudne warunki atmosferyczne, jak i dodatkowy kontekst związany z jej trenerem Wimą Fissette’em.
Zwycięstwo na przełamanie trudnych wspomnień
„Gdybym dziś nie grała, to pewnie płakałabym przez tydzień. A tak płakałam sześć godzin. To był jeden z najtrudniejszych momentów w mojej karierze” – tak mówiła Iga Świątek zaraz po wywalczeniu olimpijskiego brązu w Paryżu. Dzień wcześniej doznała jednej z najbardziej bolesnych porażek, przegrywając z Qinwen Zheng 2:6, 5:7. Ta przegrana złamała jej serce i stała się momentem, do którego wciąż wracała pamięcią.
W ćwierćfinale Indian Wells Polka miała więc podwójną motywację – nie tylko walkę o kolejne trofeum, ale również chęć zamazania bolesnych wspomnień z Paryża. I udało jej się to w znakomitym stylu. Dzięki zwycięstwu nad Zheng zapewniła sobie czwarty z rzędu występ w półfinale tej prestiżowej imprezy, w której triumfowała już dwukrotnie – w 2022 i 2024 roku.
Świątek dominuje na kalifornijskich kortach
Choć Indian Wells to turniej, w którym Iga czuje się świetnie, nie było pewne, czy i tym razem pokaże swoją najlepszą grę. Organizatorzy w tym roku zdecydowali się na przyspieszenie nawierzchni, co mogło stanowić dla niej wyzwanie. Jednak Polka udowodniła, że potrafi się dostosować do każdych warunków.
Już w pierwszych rundach wysłała rywalkom jasny sygnał – jej dominacja jest niezaprzeczalna. Stała się pierwszą od 23 lat tenisistką, która w drodze do ćwierćfinału straciła zaledwie sześć gemów. Ostatnią zawodniczką, której udało się to przed nią, była Monica Seles w 2002 roku.
Przed ćwierćfinałem nie było jednak pewności, jak Świątek zareaguje na presję. Choć wyniki z początku sezonu były solidne – półfinał Australian Open, półfinał w Dosze i ćwierćfinał w Dubaju – to widać było, że Polka zmaga się z własnymi emocjami. Na Bliskim Wschodzie zdarzało jej się być bardzo nerwową, a niektóre mecze wygrywała bardziej dzięki determinacji niż pewnej grze.
W Indian Wells widać było jednak powrót pewności siebie, która przypominała jej najlepsze momenty z początku roku.
Zheng szuka dawnej formy, ale Świątek bezlitosna
Qinwen Zheng przystępowała do meczu z nadzieją na przełamanie własnych trudności. Jej forma od początku roku pozostawiała wiele do życzenia – przed turniejem w Indian Wells rozegrała zaledwie cztery mecze i odniosła tylko jedno zwycięstwo. Po serii trzech wygranych w Kalifornii zaczęły pojawiać się głosy, że Chinka wraca do wysokiej dyspozycji.
Przypomnijmy, że zeszły rok był dla niej przełomowy. Wygrała trzy turnieje, a w trzech kolejnych docierała do finałów, w tym w Australian Open i WTA Finals. To także ona sprawiła Polce ogromny zawód w Paryżu, przerywając jej niesamowitą serię 26 zwycięstw na kortach Rolanda Garrosa.
Pomimo tego, że Świątek wygrała wszystkie wcześniejsze mecze z Zheng, dla polskich kibiców Chinka wciąż pozostaje zawodniczką, która odebrała ich ulubienicy olimpijskie złoto. Iga przegrała tamten półfinał nie tylko z dobrze dysponowaną rywalką, ale i – przede wszystkim – z własnymi nerwami.
Teraz jednak, w Indian Wells, role się odwróciły. To Zheng była tą, która się gubiła i nie potrafiła znaleźć recepty na świetnie dysponowaną Świątek. „Zbyt często była zagubiona” – stwierdziła w trakcie transmisji Klaudia Jans-Ignacik, a po jednym z błędów dodała: „Zgłupiała”.
Dodatkowy smaczek: historia z trenerem
Ten mecz miał jeszcze jeden, dodatkowy wątek. Wim Fissette, obecny trener Igi Świątek, przez kilka miesięcy w 2023 roku pracował z Qinwen Zheng. Ich współpraca zakończyła się we wrześniu, kiedy Belg postanowił wrócić do współpracy z Naomi Osaką. Chinka nie kryła wówczas rozczarowania, nazywając jego decyzję „nieetyczną”.
Podczas meczu kamery często pokazywały Fissette’a, obok którego zasiadł Tomasz Moczek – sparingpartner Świątek, wracający po rehabilitacji. Trener mógł z satysfakcją oglądać grę swojej podopiecznej, która niemal przez cały czas kontrolowała sytuację na korcie.
Presja, deszcz i silny wiatr – Świątek się nie zatrzymuje
Mecz przebiegał pod dyktando Polki, ale nie obyło się bez trudniejszych momentów. W pierwszym secie prowadziła już 5:1, jednak Zheng zmniejszyła straty do 5:3. Wtedy Jans-Ignacik skomentowała: „Musi obowiązkowo wygrać kolejnego gema”. I Świątek to zrobiła.
W drugim secie sytuacja była jeszcze bardziej dynamiczna – Polka prowadziła 4:0, ale wtedy nad kortem zaczęły gromadzić się ciemne chmury, a warunki pogodowe stały się trudniejsze. W siódmym gemie sędzia na chwilę wstrzymała grę z powodu silnego wiatru i deszczu. Mimo tych przeszkód Świątek zachowała koncentrację i przypieczętowała zwycięstwo.
Świątek blisko historycznego osiągnięcia
Iga Świątek pozostaje na dobrej drodze, by osiągnąć historyczny wyczyn – może zostać pierwszą tenisistką, która po raz pierwszy wygra Indian Wells trzy razy. W półfinale zmierzy się z Mirrą Andriejewą lub Eliną Switoliną.
Jeśli utrzyma taką formę, rywalki będą miały poważny problem. Świątek wróciła do mentalnej stabilności i znów pokazuje, dlaczego jest jedną z najlepszych tenisistek na świecie.