Co za mecz w WTA Finals! Sabalenka rzucała rakietą. Miazga w ostatnim secie
Cóż to był za mecz! Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina rozegrały najpewniej najlepsze spotkanie w Turnieju Mistrzyń w Rijadzie. Kazaszka podniosła się po dwóch przegranych meczach i sprawiła, że liderka światowego rankingu kilka razy dała się ponieść emocjom na korcie. A to przełożyło się na ostateczny wynik tego spotkania. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Aryny Sabalenki…
Cóż to był za mecz! Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina rozegrały najpewniej najlepsze spotkanie w Turnieju Mistrzyń w Rijadzie. Kazaszka podniosła się po dwóch przegranych meczach i sprawiła, że liderka światowego rankingu kilka razy dała się ponieść emocjom na korcie. A to przełożyło się na ostateczny wynik tego spotkania.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Aryny Sabalenki (1. WTA) z Jeleną Rybakiną (5. WTA) były wiadome trzy sprawy: Białorusinka miała zapewniony awans do półfinału turnieju WTA Finals w Rijadzie oraz pierwsze miejsce w światowym rankingu na koniec sezonu, a Kazaszka nie miała szans na awans do najlepszej czwórki turnieju. Chociaż mecze Sabalenki i Rybakiny często były rozgrywane o dużą stawkę w półfinałach czy finałach, to środowy mecz z perspektywy sportowej był “o nic”. Ciągle jednak w grze były pieniądze i punkty w rankingu WTA.
Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina rozegrały świetny mecz w WTA Finals w Rijadzie
Początkowo wydawało się, że nie będzie w tym meczu zbyt wielu emocji. Brakowało stawki czy napięcia w tym spotkaniu. Rybakina rozpoczęła od błyskawicznego przełamania, żeby po chwili przegrać trzy gemy z rzędu. Znowu w jej grze pojawiły się błędy z forehandu, które prześladywały ją w poprzednich spotkaniach. Jednak wtedy Sabalenka nie wykorzystała okazji na wygranie kolejnego gema, została przełamana i w jej gestać widać było, że jest poddenerwowana. Tym samym po chwili było 3:3.
Chociaż Sabalenka wreszcie wygrała gema, to była całkowicie rozstrojona przy prowadzeniu 4:3. Rybakina zaczęła grać pewnie przy swoim serwisie, a następnie przełamała rywalkę, która zaczynała popełniać coraz więcej błędów. Sfrustrowana Sabalenka po dwóch kolejnych punktach uderzała rakietą o kort. A to był obrazek, którego dawno nie widzieliśmy! Z kolei Rybakina robiła swoje i po słabym początku meczu wygrała trzy gemy z rzędu, a zarazem całego seta 6:4. Była to pierwsza partia przegrana przez Sabalenkę w tegorocznych WTA Finals. W grze Kazaszki widać było poprawę w m.in. poruszaniu się po korcie i mniejszą liczbę niewymuszonych błędów.
Drugi set to fantastyczna gra z obu stron. Komentator Canal+ Sport Żelisław Żyżyński w trakcie transmisji mówił wprost, że to był najpewniej najlepszy mecz tego turnieju. Obie panie w drugiej partii bardzo pilnowały swojego serwisu, a kluczowy moment nastąpił w ósmym gemie tego seta, gdy Sabalenka przełamała rywalkę i prowadziła 5:3. Po chwili zakończyła go, wygrywając 6:3.
Trzeci set rozpoczął się świetnie dla Rybakiny. Szybkie przełamanie, pewna gra przy swoim serwisie i prowadzenie 4:1! A Sabalenka zaczęła się coraz częściej mylić. Uderzenia w aut, w siatkę i było już 5:1 dla Jeleny Rybakiny! Tego już liderka rankingu WTA nie była w stanie odrobić i wyraźnie nie miała ochoty na żaden szaleńczy zryw. Rybakina wygrała seta 6:1 i zarazem swój mecz “o honor” w Turnieju Mistrzyń w Rijadzie. To pierwsza wygrana Kazaszki po 69 dniach.
Tym samym sezon 2024 zakończył się dla Jeleny Rybakiny, a Aryna Sabalenka – mimo porażki – może czekać na rywalkę w półfinale WTA Finals w Rijadzie.
Co za mecz w WTA Finals! Sabalenka rzucała rakietą. Miazga w ostatnim secie
WTA Finals to jedno z najważniejszych wydarzeń w kalendarzu tenisowym, a emocje związane z rywalizacją najlepszych zawodniczek świata nigdy nie zawodzą. Jednak to, co wydarzyło się w jednym z meczów tegorocznego turnieju, przekroczyło wszelkie oczekiwania – nie tylko ze względu na dramatyzm spotkania, ale także na szereg emocji, które towarzyszyły jego przebiegowi. Aryna Sabalenka, jedna z największych gwiazd kobiecego tenisa, zmierzyła się z rywalką, która odebrała jej pewność siebie, a w ostatnim secie, po serii niewymuszonych błędów, rzuciła rakietą, co stało się symbolem jej frustracji. Mecz, który ostatecznie zakończył się miażdżącą porażką Białorusinki, pozostawił nie tylko niezatarte wrażenia wśród kibiców, ale i spore wątpliwości co do dalszej formy jednej z czołowych zawodniczek na świecie.
Sabalenka – idealna do tej pory, ale nie na WTA Finals
Aryna Sabalenka była uznawana za jedną z głównych faworytek tegorocznych WTA Finals, po znakomitym sezonie 2024, w którym zdobyła tytuł mistrzyni Australian Open, a także regularnie walczyła o czołowe lokaty w innych prestiżowych turniejach. Białorusinka, znana z niesamowitej siły fizycznej, błyskawicznych serwisów i agresywnego stylu gry, przez długi czas dominowała na korcie, będąc jednym z najtrudniejszych rywali dla każdej zawodniczki. Jednak w Shenzhen, w trakcie najważniejszego turnieju sezonu, coś poszło nie tak. Sabalenka, mimo iż była faworytką, zmagała się z problemami, które w końcu przełożyły się na jej niewiarygodną porażkę w kluczowym meczu.
Niezwykle wyrównany początek meczu
Początek meczu nie zapowiadał tragedii, która miała nadejść. Sabalenka zaczęła spotkanie odważnie, pewnie rozgrywając swoje pierwsze serwisy, a jej rywalka, choć solidna, nie wydawała się być w stanie zagrozić jej w pierwszych wymianach. Białorusinka prowadziła pewnie, ale w kluczowych momentach zaczęły pojawiać się sygnały, że jej gra nie jest tak płynna, jak w poprzednich spotkaniach.
Jej rywalka, znana z cierpliwości i zdolności do wytrzymywania długich wymian, zaskoczyła Sabalenkę nie tylko odpornością psychiczną, ale i świetnym przygotowaniem technicznym. Być może to właśnie koncentracja i utrzymanie równej formy przez całą długość spotkania miały kluczowe znaczenie – rywalka Białorusinki zaczęła stopniowo zyskiwać pewność siebie, kiedy ta zaczynała popełniać coraz więcej błędów.
Przebieg meczu: od frustracji do wybuchu
W trakcie meczu Sabalenka stopniowo traciła kontrolę nad sytuacją. Kolejne gemy, które miały być jej, zaczęły wymykać się z rąk. Pierwszy set zakończył się w dramatycznych okolicznościach, gdzie rywalka zdołała przełamać serwis Sabalenki w kluczowym momencie, a Białorusinka z wielkim rozczarowaniem i frustracją zeszła z kortu.
Im dalej w mecz, tym więcej problemów mentalnych pojawiało się w grze Sabalenki. Zawodniczka, znana ze swojej potężnej gry, nagle stawała się niepewna w swoich decyzjach, a jej serwis, który wcześniej stanowił jeden z głównych atutów, zaczął się załamywać. W momentach, które powinny były być jej kontrolowane, zaczęły pojawiać się niepotrzebne błędy – nieudane serwisy, niecelne forehandy, a także słaba koncentracja podczas ważnych punktów.
To, co miało miejsce w drugim secie, można nazwać momentem kulminacyjnym – Białorusinka, mimo że próbowała wrócić do gry, traciła nerwy. Po kolejnym przełamaniu serwisu, gdy jej rywalka prowadziła już 5:2, Sabalenka w złości rzuciła rakietą na ziemię, co było symbolicznym wyrazem jej frustracji. Dla kibiców i komentatorów ten gest był niemal nie do uwierzenia. Sabalenka, która przez lata uchodziła za osobę bardzo silną mentalnie, tym razem pokazała, że i ona może złamać się pod wpływem stresu.
Ostatni set – miazga na korcie
Zamiast triumfalnego powrotu, jakiego oczekiwano, Sabalenka w ostatnim secie doświadczyła prawdziwej miazgi. Jej gra stała się coraz bardziej chaotyczna, a każdy jej ruch, każda próba ataku, były zaledwie cieniem jej zwycięskiego stylu, który obserwujemy w jej najlepszych momentach. Przeciwniczka bezlitośnie wykorzystała każdą słabość Sabalenki, nie pozostawiając jej żadnych szans. W końcu wynik 6:1 w trzecim secie, który zakończył mecz, był nie tylko zaskoczeniem, ale wręcz sensacją.
Sabalenka, której wszyscy wróżyli łatwe przejście do półfinałów, musiała zderzyć się z brutalną rzeczywistością – jej mecz zakończył się w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Zawodniczka, która na początku była w pełni skoncentrowana, w końcu została zdominowana przez swoją rywalkę, która nie miała zamiaru ulec w tym pojedynku. Rzucenie rakiety na korcie stało się tylko symbolem jej upadku, a nie zwycięskiej determinacji, do której przyzwyczaiła wszystkich.
Reakcje po meczu: Sabalenka w szoku, rywalka w euforii
Po zakończeniu meczu Sabalenka była wyraźnie w szoku. Choć starała się opanować swoje emocje, było widać, że trudno jej poradzić sobie z tak dotkliwą porażką, szczególnie w tak prestiżowym turnieju. „To była jedna z najgorszych porażek w mojej karierze. Chciałam walczyć, ale nie udało mi się przełamać swojej frustracji. Muszę wyciągnąć z tego wnioski, bo nie mogę pozwolić, żeby to mnie definiowało” – powiedziała po meczu, próbując zachować zimną krew.
Z kolei rywalka Sabalenki, która wykonała świetną pracę, by wykorzystać każdą szansę, była w euforii po swoim triumfie. Jej gra była pełna precyzji, spokoju i determinacji, a wygrana stała się momentem przełomowym, nie tylko dla niej, ale i dla całego turnieju. „To niesamowite uczucie, gdy wszystko układa się zgodnie z planem. Wiedziałam, że Sabalenka to wielka zawodniczka, ale starałam się nie pozwolić jej rozwinąć swojego stylu. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali” – mówiła po meczu, z uśmiechem na twarzy.
Wnioski i konsekwencje
Porażka Sabalenki w WTA Finals to nie tylko szokujący wynik, ale także ważna lekcja, która pokazuje, jak kruchy potrafi być sukces na najwyższym poziomie sportu. Dla Białorusinki był to bardzo bolesny cios, z którego będzie musiała się szybko otrząsnąć, jeśli chce utrzymać swoją pozycję w światowym tenisie. Emocjonalne wybuchy, jak ten z rzuceniem rakiety, mogą być sygnałem, że jej mentalność nie jest w pełni gotowa na presję, która wiąże się z byciem jedną z najlepszych zawodniczek na świecie.
Z drugiej strony, zwycięstwo jej rywalki, po takim dramatycznym meczu, może dodać jej pewności siebie i otworzyć drogę do dalszego sukcesu w turnieju. W tenisowym świecie nic nie jest pewne, a