Czekaliśmy na taki wynik 392 dni! Rywal docenił to, co Polacy zrobili w Planicy
Polacy tuż za podium w Planicy – emocjonująca walka do samego końca Polska drużyna skoczków narciarskich po raz pierwszy od dwóch lat miała realną szansę na podium w konkursie drużynowym Pucharu Świata. Ostatni raz udało im się tego dokonać w 2023 roku w Lahti, jednak od tamtego momentu nie byli w stanie powtórzyć tego sukcesu….
Polacy tuż za podium w Planicy – emocjonująca walka do samego końca
Polska drużyna skoczków narciarskich po raz pierwszy od dwóch lat miała realną szansę na podium w konkursie drużynowym Pucharu Świata. Ostatni raz udało im się tego dokonać w 2023 roku w Lahti, jednak od tamtego momentu nie byli w stanie powtórzyć tego sukcesu. Tym razem, w Planicy, polska kadra zaprezentowała się bardzo dobrze, ale ostatecznie zajęła czwarte miejsce, przegrywając walkę o podium ze Słoweńcami. Mimo wszystko był to występ, który zyskał uznanie zarówno kibiców, jak i rywali.
Polacy blisko podium od pierwszej serii
Od początku konkursu polscy skoczkowie prezentowali wysoką formę. Już po pierwszej grupie zawodników byli bardzo blisko prowadzenia. Wszystko za sprawą fenomenalnego lotu Piotra Żyły na 231 metrów, który pozwolił Polakom na chwilowe zajęcie drugiej pozycji. Wyprzedzali ich jedynie Austriacy, a to za sprawą sprytnego ruchu ich trenera Andreasa Widhoelzla, który obniżył belkę startową Danielowi Tschofenigowi. Austriak poleciał pół metra dalej niż Żyła, a dzięki rekompensacie punktowej za niższą belkę objął prowadzenie.
Po konkursie Piotr Żyła z charakterystycznym dla siebie humorem podsumował swój występ. – Złapałem gdzieś tam trochę powietrza, a jak w Planicy to jest trochę powietrza pod nartę, to jest coś pięknego – śmiał się skoczek. Było widać, że Żyła bawił się skokami i czuł się na skoczni w Planicy znakomicie.
Niestety, mniej powodów do radości miał Aleksander Zniszczoł. Jego skok w drugiej grupie zawodników okazał się słabszy, przez co Polska straciła dystans do rywali. Osiągnął zaledwie 204 metry, co spowodowało spadek polskiej drużyny poza podium. Wydawało się, że to moment, który zaważy na całych zawodach i trudno będzie odzyskać przewagę.
Zwrot akcji – szansa dla Polaków
Druga seria przyniosła jednak zaskakujący zwrot. Słoweniec Lovro Kos zupełnie nie poradził sobie ze swoim skokiem, osiągając tylko 193 metry. Wykorzystali to Polacy, którzy ponownie znaleźli się w grze o podium. Najpierw Piotr Żyła skoczył na 218 metrów, potem świetnie zaprezentował się Aleksander Zniszczoł, lądując na 226 metrze. Wydawało się, że Polacy znów mają realne szanse na trzecie miejsce.
Kluczowy okazał się jednak kolejny skok Kamila Stocha. 220,5 metra to był solidny wynik, ale niewystarczający, by utrzymać przewagę nad Słoweńcami. Timi Zajc odpowiedział lotem na 227,5 metra, dzięki czemu to gospodarze ponownie znaleźli się na trzecim miejscu. Wszystko miało się rozstrzygnąć w ostatniej grupie skoczków.
Lanisek przypieczętował podium dla Słowenii
W decydującym momencie Paweł Wąsek oddał dobry skok na 222 metry, ale to było za mało, by powalczyć o podium. Anze Lanisek nie pozostawił złudzeń, osiągając 234,5 metra i tym samym przypieczętowując trzecie miejsce dla Słowenii.
Po zawodach Wąsek nie ukrywał rozczarowania, ale jednocześnie docenił poziom rywalizacji. – Starałem się skupić na tym, żeby jak najlepiej wykonać swoją pracę, żeby ten skok był jak najlepszy. I cóż, Anze okazał się zbyt dobry – przyznał polski skoczek.
Trener Thurnbichler: „To było dobre show”
Polacy zakończyli konkurs na czwartym miejscu. Mimo że brak podium był lekkim zawodem, to jednak występ drużyny był jednym z najlepszych w całym sezonie. – Myślę, że jako drużyna pokazaliśmy się dzisiaj z fajnej strony, z takiej walecznej – ocenił Paweł Wąsek.
Thomas Thurnbichler, dla którego był to ostatni konkurs drużynowy jako trenera polskiej kadry, również był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Było blisko, walczyliśmy dziś mocno i zawodnicy wreszcie pokazali formę, którą dotąd prezentowali głównie na treningach. Wciąż pozostało w tym trochę niewykorzystanego potencjału, ale miło było widzieć chłopaków latających tak świetnie – podsumował austriacki szkoleniowiec.
Zapytany o to, czy przed ostatnim skokiem Pawła Wąska był nerwowy, odpowiedział: – Nie. Wiedziałem, że wywalczenie podium będzie możliwe, jeśli Paweł odda jeden ze swoich najlepszych skoków. Może przy jakimś małym błędzie Anze to mogłoby się udać. Ale on poleciał niesamowicie, a Pawłowi zdarzył się skok z błędem. Ale ogółem to było dobre show i świetne latanie – zakończył trener.
Lanisek docenił rywalizację z Polakami
Po konkursie swoje uznanie dla polskiej drużyny wyraził Anze Lanisek. – Mój skok był naprawdę dobry, świetnie się czułem. Nie denerwowałem się przed nim, oddałem go tak, jak powinienem, i mogliśmy się cieszyć z podium. Ale chciałbym docenić to, co zrobili Polacy. Walczyli i rywalizowali z nami na równi, a wiemy, jak wyglądał ich sezon. To było imponujące i bardzo im tego gratuluję – mówił skoczek.
Czy Polacy zakończą sezon na podium?
Ostatecznie Polakom zabrakło 26,6 punktu do podium. Było to pierwsze czwarte miejsce dla drużyny od 392 dni – poprzednie miało miejsce rok temu w Lahti, tuż przed pierwszym indywidualnym podium Aleksandra Zniszczoła. Wówczas, w ostatnim konkursie sezonu w Planicy, Zniszczoł stanął na podium jeszcze raz. Czy historia się powtórzy?
Finał Pucharu Świata odbędzie się w niedzielę o 9:30. Dla Polaków byłoby to wymarzone zakończenie trudnego sezonu, a dla Thomasa Thurnbichlera – piękne pożegnanie z kadrą.
Dłuższa wersja artykułu jest gotowa. Jeśli chcesz coś dodać lub zmodyfikować, daj mi znać!