Decyzja Paolini niesie się po świecie. Szybko wspomniano Tomasza Wiktorowskiego
Dzięki współpracy z Renzo Furlanem, bardzo dobrym niegdyś włoskim tenisistą, Jasmine Paolini z zawodniczki będącej w okolicach setnego miejsca w rankingu WTA stała się gwiazdą światowych aren. Dwukrotną singlową finalistką Wielkich Szlemów, czwartą zawodniczką globu. A praca Furlana została dostrzeżona, Włoch zaledwie cztery miesiące temu otrzymał tytuł “Trenera Roku 2024”. Dlatego tak dużym zaskoczeniem jest…
Dzięki współpracy z Renzo Furlanem, bardzo dobrym niegdyś włoskim tenisistą, Jasmine Paolini z zawodniczki będącej w okolicach setnego miejsca w rankingu WTA stała się gwiazdą światowych aren. Dwukrotną singlową finalistką Wielkich Szlemów, czwartą zawodniczką globu. A praca Furlana została dostrzeżona, Włoch zaledwie cztery miesiące temu otrzymał tytuł “Trenera Roku 2024”. Dlatego tak dużym zaskoczeniem jest decyzja o ich rozstaniu. Momentalnie kibice wspomnieli osobę Tomasza Wiktorowskiego. Mieli ku temu powód.
Między środą 11 grudnia 2024 roku a poniedziałkiem 31 marca minęło zaledwie 110 dni, Jasmine Paolini zdążyła w tym czasie rozegrać 18 meczów w singlu i 9 w deblu. 2/3 z nich wygrała, tu i tu. Nie była może w wysokiej formie, trudy poprzedniego sezonu, a rozegrała w nim aż 114 meczów, dawały się znać. Włoszka niedawno skończyła 29 lat, a dopiero niedawno rywalizuje na poziomie światowej czołówki, odnosi sukcesy.
Wtedy, 11 grudnia zeszłego roku, jej trener Renzo Furlan został wybrany przez WTA szkoleniowcem roku. I po 110 dniach przestał być opiekunem zawodniczki, którą wprowadził niemal na sam szczyt.
Zaskakująca decyzja Jasmine Paolini. Trener, który doprowadził ją do największych sukcesów, odchodziJasmine może i spisywała się słabiej, ale też miała problemy zdrowotne, w Dubaju, w starciu z Sofią Kenin, doznała kontuzji stawu skokowego. W żadnym turnieju nie przegrała jednak pierwszego spotkania, co zdarzyło się Coco Gauff czy Arynie Sabalence, błysnęła jednak dopiero w Miami. Dotarła do półfinału, swojego pierwszego w WTA 1000 od zeszłorocznego Dubaju, tu zatrzymała ją niesamowita Sabalenka.I tuż po powrocie do Europy ogłosiła swoje rozstanie z Renzo Furlanem, z którym pracowała już w 2015 roku, a później na stałe – od 2020. Wtedy zajmowała miejsce pod koniec pierwszej setki rankingu WTA, jeszcze na początku 2021 roku musiała grać eliminacje w WTA 500 w Adelajdzie, ledwo co zakwalifikowała się do głównej drabinki w Melbourne. A już w zeszłym sezonie zdobyła tytuł w Dubaju, wystąpiła w dwóch wielkoszlemowych finałach, z kadrą dołożyła Puchar Billie Jean King, a kolejne sukcesy były oczywiście efektem występów w deblu, z Sarą Errani. Z olimpijskim złotem i dwoma tytułami WTA 1000 włącznie.
Stąd tak duże zdziwienie nagłą decyzją, a choć Paolini nie wyjaśniła powodów, kibice na forach internetowych przypuszczają, że Furlan był już zmęczony ciągłymi rozjazdami. I chce spędzać więcej czasu z rodziną. W maju skończy 55 lat, z tenisem jest związany od ponad 40. “Renzo odegrał kluczową rolę w moim rozwoju, zarówno jako zawodniczki, jak i człowieka. Wszystko, czego się od niego nauczyłam, zawsze będzie ze mną i będzie mnie nadal prowadzić w przyszłość, a on nadal będzie ważną postacią w tym nowym rozdziale” – napisała Jasmine na swoim Instagramie.
Nagroda od WTA, która… “przewiduje” przyszłość. I nie jest to dobra wróżba dla trenerówKibice od razu zauważyli jednak, że od kilku lat nagroda WTA dla “Trenera Roku” jest swoistym… pocałunkiem śmierci, tej zawodowej. Furlan dostał ją w grudniu, choć raczej wszyscy spodziewali się wyróżnienia dla Antona Dubrowa, który doprowadził Arynę Sabalenkę do pozycji liderki rankingu WTA. I szybko padło tu nazwisko Tomasza Wiktorowskiego.Były już szkoleniowiec Igi Świątek został bowiem wyróżniony tym tytułem w grudniu 2023 roku i… nie przepracował już z Polką całego kolejnego sezonu. Rozstali się po US Open, choć decyzja została ogłoszona trochę później, z uwagi na walkę 23-latki o oczyszczenie się z zarzutów o stosowanie dopingu. I co ważniejsze, nie była to jedyna taka sytuacja w ostatnich latach, a wszystko… zaczęło się od Igi.
Oto bowiem niespodziewany sukces Polki w pandemicznym sezonie 2020 sprawił, że “Trenerem Roku” został jej opiekun Piotr Sierzputowski. Stracił pracę… na początku grudnia kolejnego roku, wtedy zastąpił go Wiktorowski.
W 2021 roku wyróżniono Conchitę Martinez, tak doskonale prowadzącą dziś Mirrę Andriejewą – wtedy Hiszpanka była opiekunką swojej rodaczki Garbine Muguruzy. Ta wygrała WTA Finals, dołożyłą dwa inne tytuły, ale czy była najlepsza? Raczej nie, Ashleigh Barty biła ją wynikami na głowie (Wimbledon, Miami, Cincinnati i dwa inne tytuły). Rozstały się wiosną 2023 roku, choć Muguruza już do tenisa nie wróciła.Z kolei w 2022 roku wyróżniono Davida Witta, szkoleniowca Jessiki Peguli przez kilka kolejnych sezonów. Co już samo w sobie było kuriozalne, przy serii 37 zwycięstw z rzędu Igi Świątek i dwóch wielkoszlemowych tytułach. Amerykanin, wcześniej przez wiele lat opiekun Venus Williams, wytrwał przy Peguli jeszcze cały sezon, by na początku 2024 roku też rozstać się z rodaczką. A później był już casus Tomasza Wiktorowskiego, w końcu nagrodzonego.
Na razie głównym kandydatem do nagrody za ten sezon jest Anton Dubrow, szkoleniowiec Sabalenki.