Dramat w finale z udziałem Polki, służby w akcji. 0,06 s rozstrzygnęło o złocie
Weronika Lizakowska: odważna walka na 3000 metrów, choć bez medalu Na podium rywalizacji na dystansie 3000 metrów nikt raczej nie spodziewał się Weroniki Lizakowskiej. Nie jest to bowiem jej główny dystans. Mimo to zdecydowała się podjąć wyzwanie – chciała sprawdzić swoje możliwości i zebrać cenne doświadczenie. W finale nie bała się ryzyka. Przez długi czas…
Weronika Lizakowska: odważna walka na 3000 metrów, choć bez medalu
Na podium rywalizacji na dystansie 3000 metrów nikt raczej nie spodziewał się Weroniki Lizakowskiej. Nie jest to bowiem jej główny dystans. Mimo to zdecydowała się podjąć wyzwanie – chciała sprawdzić swoje możliwości i zebrać cenne doświadczenie. W finale nie bała się ryzyka. Przez długi czas utrzymywała się na czele stawki, jednak ostatecznie nie była w stanie wytrzymać tempa rywalek. Złoty medal zdobyła Irlandka Sarah Healy, a bieg zakończył się dramatycznie dla jednej z faworytek – Holenderki Maureen Koster, która upadła, prawdopodobnie uderzając głową w nogę jednej z rywalek. Straciła przytomność i została zniesiona z bieżni przez służby medyczne.
Debiut w finale wielkiej imprezy kontynentalnej
Weronika Lizakowska przyjechała do Apeldoorn po coś więcej niż tylko kolejny start – jej celem było zdobycie doświadczenia i przełamanie pewnych barier. Choć trudno w to uwierzyć, rekordzistka Polski na dystansie 1500 metrów na otwartym stadionie nigdy wcześniej nie biegła w finale dużej europejskiej imprezy. Była tego blisko, choćby podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, ale dopiero teraz udało jej się osiągnąć ten cel.
W czwartek Lizakowska wywalczyła awans do finału na dystansie 1500 metrów. W piątek stanęła do walki o medal, jednak nie udało się jej stanąć na podium – była blisko, ale rywalki okazały się mocniejsze. W sobotę jednak ponownie stanęła na starcie finału, tym razem na dystansie 3000 metrów. Była jedyną Polką, która spełniła minimum kwalifikacyjne na dwóch dystansach i zakwalifikowała się do dwóch finałów. Po biegu na 1500 metrów nie zamierzała odpuszczać, ale podkreślała, że start na dłuższym dystansie traktuje przede wszystkim jako cenne doświadczenie.
– Dzisiaj wiedziałam, że wszystko mogę, a nic nie muszę. Docelowy dystans był wczoraj, a dziś to tylko dodatkowy start – na doświadczenie, na odwagę, na pewność siebie – mówiła przed biegiem na 3000 metrów.
Odważna taktyka, dramat na bieżni
W finale Lizakowska rozpoczęła bieg spokojnie, utrzymując się w środku stawki. Tempo było raczej umiarkowane, więc postanowiła przesunąć się do przodu i narzucić swoje warunki. To właśnie Polka przez moment prowadziła bieg. Na piątym okrążeniu wyprzedziła ją Niemka Lea Meyer, ale wciąż utrzymywała się w czołówce.
Pierwszy kilometr pokonały w czasie 3:09, co wskazywało na taktyczny charakter biegu, bez szaleńczych przyspieszeń. Jednak wtedy doszło do dramatycznego wydarzenia. Maureen Koster, jedna z faworytek, potknęła się i upadła, prawdopodobnie uderzając głową w kolano jednej z rywalek. Straciła przytomność, a momentalnie do niej ruszyły służby medyczne. Całe wydarzenie wyglądało groźnie, jednak po kilkunastu minutach organizatorzy poinformowali, że Holenderka odzyskała przytomność.
Brak energii na ostatnim kilometrze
Na drugim kilometrze tempo znacznie wzrosło – zawodniczki pokonały go w 2:54. Lizakowska wciąż trzymała się czołówki, ale w pewnym momencie zaczęła tracić kontakt z najlepszymi. Rywalki zaczęły odchodzić, a Polka walczyła o utrzymanie jak najlepszego miejsca. Ostatni kilometr był dla niej niezwykle wymagający – opadła z sił i biegła już na końcu stawki.
– Zabrakło mi energii, pierwszy raz poczułam, że nie jestem w stanie trzymać tempa rywalek – przyznała po biegu. – To dla mnie cenna lekcja na przyszłość, by lepiej przygotować się do regeneracji po wcześniejszych startach.
9000 metrów w nogach, wielka lekcja na przyszłość
Lizakowska w Apeldoorn przebiegła łącznie aż 9000 metrów – najpierw w eliminacjach i finale na 1500 metrów, a potem w biegu finałowym na 3000 metrów. To ogromne obciążenie, ale też cenna nauka na przyszłość.
Finałowe okrążenie jako liderka rozpoczęła Hiszpanka Marta Garcia, jednak szybko wyprzedziły ją Irlandka Sarah Healy oraz Brytyjka Melissa Courtney-Bryant. Do walki o medal włączyła się jeszcze Portugalka Salome Afonso, która niedawno zdobyła srebro na 1500 metrów. Walka o złoto trwała do ostatnich metrów, a ostatecznie Sarah Healy finiszowała jako pierwsza, wyprzedzając Brytyjkę o zaledwie sześć setnych sekundy. Jej czas wyniósł 7:52.86. Srebro przypadło Melissa Courtney-Bryant, a brąz wywalczyła Salome Afonso.
Weronika Lizakowska ukończyła bieg na 10. miejscu, osiągając czas 9:06.84. Choć nie udało jej się walczyć o czołowe lokaty, ten start był dla niej kolejnym krokiem w rozwoju kariery. Pokazała ogromną odwagę i determinację, a zdobyte doświadczenie z pewnością zaprocentuje w przyszłości.