Dwa sety i koniec. Świątek walczyła z Gauff do ostatniej piłki
Iga Świątek w drugim meczu fazy grupowej turnieju WTA Finals w Rijadzie miała niemal wymarzoną rywalkę z czołówki – Coco Gauff, z którą wygrała wcześniej aż 11 z 12 meczów. We wtorek nie zdołała pokonać jej jednak po raz 12. Przebieg spotkania był bardzo niespodziewany dla polskich kibiców. Pierwszy wtorkowy pojedynek w turnieju w Rijadzie…
Iga Świątek w drugim meczu fazy grupowej turnieju WTA Finals w Rijadzie miała niemal wymarzoną rywalkę z czołówki – Coco Gauff, z którą wygrała wcześniej aż 11 z 12 meczów. We wtorek nie zdołała pokonać jej jednak po raz 12. Przebieg spotkania był bardzo niespodziewany dla polskich kibiców.
Pierwszy wtorkowy pojedynek w turnieju w Rijadzie dał Idze Świątek (2. WTA) bardzo ważną, dobrą informację. Mistrzyni tegorocznego Wimbledonu, Czeszka Barbora Krejcikova (13. WTA), pokonała bowiem Amerykankę Jessicę Pegulę (6. WTA) 6:3, 6:3 i to oznaczało, że Polka w razie zwycięstwa z Amerykanką Coco Gauff (3. WTA) mogła zapewnić sobie awans do półfinału z pierwszego miejsca w grupie. Świątek przed starciem z Amerykanką mogła być dużą optymistką, bo przecież dotychczas wygrała z tą rywalką aż 11 z 12 dotychczasowych spotkań. Mało tego – każde z tych zwycięstw odniosła w dwóch setach!
Dwa sety i koniec. Iga Świątek walczyła z Coco Gauff do ostatniej piłki
We wtorek było jednak odwrotnie – od początku było widać, że dla Polki będzie to trudny mecz. Świątek problemy miała już w swoim drugim gemie serwisowym, musiała bowiem bronić aż trzech break-pointów. Przy pierwszym zachowała się świetnie, bo długą wymianę skończyła winnerem z forhendu wzdłuż linii, po którym rywalka nawet nie ruszyła do piłki. Przy drugim Amerykanka nie wykorzystała drugiego, wolnego serwisu Polki i z returnu z forhendu trafiła w siatkę. Przy trzecim Świątek miała trochę szczęścia, bo z forhendu trafiła w końcowe centymetry linii bocznej, a rywalka wyrzuciła piłkę w aut.
To jednak nie był koniec problemów. Przy stanie 3:3, po niewymuszonym błędzie z bekhendu wzdłuż linii Polki, było 15:40. Wtedy Amerykanka agresywnie zagrała z returnu pod końcową linię, a Świątek wyrzuciła piłkę w aut i po 40 minutach przegrywała 3:4. Głośne “Coco, Coco, Coco!” niosło się wtedy po trybunach.
– Pogubiła się Iga, straciła timing. Ostatnie zagrania Igi są bardzo nieczyste. Mówi się napracować, by wyjść na czystą pozycję. Świetnie odpiera jej ataki Coco Gauff – mówili komentatorzy Canal+Sport przy stanie 3:5, 15:40 i serwisie Polka.
Po chwili Świątek popełniła niewymuszony błąd z forhendu z końcowej linii i przegrała seta 3:6. Niestety aż dwa razy straciła w nim swoje podanie i w aż czterech z pięciu gemów serwisowych musiała bronić break-pointów. To też efekt tego, że Polka nie miała już aż tylu asów, co w meczu z Krejcikovą (wtedy w całym spotkaniu aż 10, a teraz w pierwszym secie zaledwie jeden). Gauff wygrała więcej punktów zarówno po pierwszym (75-55), jak i drugim serwisie (57-42). Miała mniej winnerów (5-9), ale też mniej niewymuszonych błędów (14-21). W dodatku tym razem Amerykanka nie miała problemów z podwójnymi błędami serwisowymi. W pierwszej partii miała ich tylko dwa, a przypomnijmy, że w tym roku w półfinałowym meczu turnieju WTA 1000 w Wuhan z Aryną Sabalenką popełniła aż 21!
Mnóstwo podwójnych błędów Gauff
Jak na złość dla Amerykanki, to właśnie po dwóch podwójnych błędach serwisowych, już na otwarcie drugiego seta, Świątek miała dwie szanse na przełamanie. Przy pierwszej Polka źle zagrała returnem z forhendu, a przy drugiej popełniła niewymuszony błąd z bekhendu, po którym widać było na jej twarzy sportową złość. Amerykanka wygrała tego gema na przewagi, mimo że popełniła w sumie aż trzy podwójne błędy.
To nie był jej koniec wielkich problemów w tym elemencie. W kolejnym gemie serwisowym popełniła trzy z rzędu podwójne błędy serwisowe! Gauff machała rakietą, była bardzo niezadowolona. Na szczęście dla niej Polka myliła się w wymianach i znów nie wykorzystała dwóch szans na przełamanie. Wiceliderka światowego rankingu dostała jednak dwie kolejne szanse. Trzeciej nie wykorzystała, bo wyrzuciła piłkę w aut – bezradnie powiedziała coś pod nosem, wzruszyła ramionami i popatrzyła w kierunku swojego sztabu szkoleniowego. Przy czwartym break-poincie pomogła Amerykanka, która z bekhendu trafiła w siatkę.
Polka krótko jednak cieszyła się z przełamania, bo już w kolejnym, fatalnie rozegranym gemie nie zdobyła nawet punktu i było 2:2. Obie zawodniczki cały czas jednak miały problemy w swoich gemach serwisowych. Amerykanka grała coraz bardziej nerwowo, przegrywała długie wymiany. W siódmym gemie łatwo oddała swoje podanie i przegrywała 3:4.
Gauff potrafiła się jednak podnieść i wygrała aż trzy gemy z rzędu! W dziesiątym, przy stanie 30:30, Polka popełniła dwa niewymuszone błędy z rzędu. I w efekcie drugi raz w karierze przegrała z Gauff.
Amerykanka miała w meczu mniej winnerów (10-15), ale popełniła dużo mniej niewymuszonych błędów (33-47).
W trzeciej kolejce turnieju WTA Finals w Rijadzie Świątek zmierzy się z Pegulą, a Gauff z Krejcikovą.
W środę odbędzie ostatnia kolejka grupy fioletowej – o godz. 13.30 Jasmine Paolini (Włochy, 4. WTA) zmierzy się z Qinwen Zheng (Chiny, 7. WTA), a o godz. 16 Aryna Sabalenka (Białoruś, 1. WTA) zagra z Jeleną Rybakiną (Kazachstan, 5. WTA).
Iga Świątek w drugim meczu fazy grupowej turnieju WTA Finals w Rijadzie miała niemal wymarzoną rywalkę z czołówki – Coco Gauff, z którą wygrała wcześniej aż 11 z 12 meczów. We wtorek nie zdołała pokonać jej jednak po raz 12. Przebieg spotkania był bardzo niespodziewany dla polskich kibiców.
Pierwszy wtorkowy pojedynek w turnieju w Rijadzie dał Idze Świątek (2. WTA) bardzo ważną, dobrą informację. Mistrzyni tegorocznego Wimbledonu, Czeszka Barbora Krejcikova (13. WTA), pokonała bowiem Amerykankę Jessicę Pegulę (6. WTA) 6:3, 6:3 i to oznaczało, że Polka w razie zwycięstwa z Amerykanką Coco Gauff (3. WTA) mogła zapewnić sobie awans do półfinału z pierwszego miejsca w grupie. Świątek przed starciem z Amerykanką mogła być dużą optymistką, bo przecież dotychczas wygrała z tą rywalką aż 11 z 12 dotychczasowych spotkań. Mało tego – każde z tych zwycięstw odniosła w dwóch setach!
Dwa sety i koniec. Iga Świątek walczyła z Coco Gauff do ostatniej piłki
We wtorek było jednak odwrotnie – od początku było widać, że dla Polki będzie to trudny mecz. Świątek problemy miała już w swoim drugim gemie serwisowym, musiała bowiem bronić aż trzech break-pointów. Przy pierwszym zachowała się świetnie, bo długą wymianę skończyła winnerem z forhendu wzdłuż linii, po którym rywalka nawet nie ruszyła do piłki. Przy drugim Amerykanka nie wykorzystała drugiego, wolnego serwisu Polki i z returnu z forhendu trafiła w siatkę. Przy trzecim Świątek miała trochę szczęścia, bo z forhendu trafiła w końcowe centymetry linii bocznej, a rywalka wyrzuciła piłkę w aut.
To jednak nie był koniec problemów. Przy stanie 3:3, po niewymuszonym błędzie z bekhendu wzdłuż linii Polki, było 15:40. Wtedy Amerykanka agresywnie zagrała z returnu pod końcową linię, a Świątek wyrzuciła piłkę w aut i po 40 minutach przegrywała 3:4. Głośne “Coco, Coco, Coco!” niosło się wtedy po trybunach.
– Pogubiła się Iga, straciła timing. Ostatnie zagrania Igi są bardzo nieczyste. Mówi się napracować, by wyjść na czystą pozycję. Świetnie odpiera jej ataki Coco Gauff – mówili komentatorzy Canal+Sport przy stanie 3:5, 15:40 i serwisie Polka.
Po chwili Świątek popełniła niewymuszony błąd z forhendu z końcowej linii i przegrała seta 3:6. Niestety aż dwa razy straciła w nim swoje podanie i w aż czterech z pięciu gemów serwisowych musiała bronić break-pointów. To też efekt tego, że Polka nie miała już aż tylu asów, co w meczu z Krejcikovą (wtedy w całym spotkaniu aż 10, a teraz w pierwszym secie zaledwie jeden). Gauff wygrała więcej punktów zarówno po pierwszym (75-55), jak i drugim serwisie (57-42). Miała mniej winnerów (5-9), ale też mniej niewymuszonych błędów (14-21). W dodatku tym razem Amerykanka nie miała problemów z podwójnymi błędami serwisowymi. W pierwszej partii miała ich tylko dwa, a przypomnijmy, że w tym roku w półfinałowym meczu turnieju WTA 1000 w Wuhan z Aryną Sabalenką popełniła aż 21!
Mnóstwo podwójnych błędów Gauff
Jak na złość dla Amerykanki, to właśnie po dwóch podwójnych błędach serwisowych, już na otwarcie drugiego seta, Świątek miała dwie szanse na przełamanie. Przy pierwszej Polka źle zagrała returnem z forhendu, a przy drugiej popełniła niewymuszony błąd z bekhendu, po którym widać było na jej twarzy sportową złość. Amerykanka wygrała tego gema na przewagi, mimo że popełniła w sumie aż trzy podwójne błędy.
To nie był jej koniec wielkich problemów w tym elemencie. W kolejnym gemie serwisowym popełniła trzy z rzędu podwójne błędy serwisowe! Gauff machała rakietą, była bardzo niezadowolona. Na szczęście dla niej Polka myliła się w wymianach i znów nie wykorzystała dwóch szans na przełamanie. Wiceliderka światowego rankingu dostała jednak dwie kolejne szanse. Trzeciej nie wykorzystała, bo wyrzuciła piłkę w aut – bezradnie powiedziała coś pod nosem, wzruszyła ramionami i popatrzyła w kierunku swojego sztabu szkoleniowego. Przy czwartym break-poincie pomogła Amerykanka, która z bekhendu trafiła w siatkę.
Polka krótko jednak cieszyła się z przełamania, bo już w kolejnym, fatalnie rozegranym gemie nie zdobyła nawet punktu i było 2:2. Obie zawodniczki cały czas jednak miały problemy w swoich gemach serwisowych. Amerykanka grała coraz bardziej nerwowo, przegrywała długie wymiany. W siódmym gemie łatwo oddała swoje podanie i przegrywała 3:4.
Gauff potrafiła się jednak podnieść i wygrała aż trzy gemy z rzędu! W dziesiątym, przy stanie 30:30, Polka popełniła dwa niewymuszone błędy z rzędu. I w efekcie drugi raz w karierze przegrała z Gauff.
Amerykanka miała w meczu mniej winnerów (10-15), ale popełniła dużo mniej niewymuszonych błędów (33-47).
W trzeciej kolejce turnieju WTA Finals w Rijadzie Świątek zmierzy się z Pegulą, a Gauff z Krejcikovą.
W środę odbędzie ostatnia kolejka grupy fioletowej – o godz. 13.30 Jasmine Paolini (Włochy, 4. WTA) zmierzy się z Qinwen Zheng (Chiny, 7. WTA), a o godz. 16 Aryna Sabalenka (Białoruś, 1. WTA) zagra z Jeleną Rybakiną (Kazachstan, 5. WTA).