Fatalne pudło, a później magiczny gol. Flick komentuje występ Lewandowskiego
FC Barcelona dokonuje niesamowitego comebacku w starciu z Atletico Madryt. Lewandowski jednym z bohaterów! W niedzielny wieczór piłkarski świat był świadkiem jednego z najbardziej emocjonujących spotkań obecnego sezonu La Liga. FC Barcelona pokazała ogromny charakter i determinację, pokonując Atletico Madryt 4:2 w meczu pełnym zwrotów akcji. Drużyna Hansiego Flicka dokonała spektakularnego odwrócenia losów spotkania, choć…
FC Barcelona dokonuje niesamowitego comebacku w starciu z Atletico Madryt. Lewandowski jednym z bohaterów!
W niedzielny wieczór piłkarski świat był świadkiem jednego z najbardziej emocjonujących spotkań obecnego sezonu La Liga. FC Barcelona pokazała ogromny charakter i determinację, pokonując Atletico Madryt 4:2 w meczu pełnym zwrotów akcji. Drużyna Hansiego Flicka dokonała spektakularnego odwrócenia losów spotkania, choć jeszcze na 20 minut przed końcem przegrywała 0:2. Kluczową rolę w tej niesamowitej metamorfozie odegrał Robert Lewandowski, który strzelił pierwszą bramkę dla Barcelony, dając drużynie nadzieję na odrobienie strat.
Atletico wychodzi na prowadzenie, ale Barcelona nie składa broni
Pierwsza połowa spotkania przebiegała pod dyktando gospodarzy. Atletico Madryt, grając przed własną publicznością, kontrolowało przebieg gry i skutecznie odpierało ataki Barcelony. W 35. minucie kibice zgromadzeni na Estadio Metropolitano eksplodowali z radości, gdy Julian Alvarez otworzył wynik spotkania, pokonując Wojciecha Szczęsnego. Barcelona starała się odpowiedzieć, jednak dobrze zorganizowana defensywa Atletico nie pozwalała na wiele.
W 65. minucie gospodarze zadali kolejny cios. Alexander Sorloth wpisał się na listę strzelców, podwyższając prowadzenie Atletico na 2:0. Wydawało się, że Barcelona znalazła się w sytuacji bez wyjścia, a trzy punkty pozostaną w Madrycie. Jednak to był dopiero początek prawdziwego show w wykonaniu katalońskiego zespołu.
Lewandowski daje sygnał do ataku
Zaledwie dwie minuty po bramce Sorlotha, Robert Lewandowski pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych napastników na świecie. W 72. minucie Polak świetnie wykorzystał podanie Joao Cancelo i pewnym strzałem pokonał Jana Oblaka, zdobywając bramkę kontaktową. To trafienie całkowicie odmieniło losy meczu i dało gościom nową energię do walki.
Lewandowski po meczu podkreślił, jak istotna była ta bramka dla dalszego przebiegu spotkania:
– To był trudny moment dla nas jako zespołu, ale jak tylko strzeliliśmy pierwszego gola, porozmawialiśmy między sobą i powiedzieliśmy sobie: “No chłopaki, mamy szansę, musimy strzelić drugiego gola i wygrać mecz” – powiedział polski napastnik w rozmowie z DAZN oraz Eleven Sports. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, które może mieć duży wpływ na naszą przyszłość w lidze. Musimy kontynuować dobrą grę w nadchodzących meczach. Myślę, że sposób, w jaki graliśmy w drugiej połowie, w której strzeliliśmy cztery gole, zasługuje na uznanie.
Niesamowita końcówka w wykonaniu Barcelony
Po golu Lewandowskiego Barcelona ruszyła do ataku z jeszcze większą intensywnością. Już trzy minuty później Ferran Torres wyrównał wynik meczu, kończąc precyzyjną akcję zespołową. Atletico, które przez większość meczu kontrolowało wydarzenia na boisku, nagle znalazło się w sytuacji, w której musiało bronić się przed coraz groźniejszymi atakami Barcelony.
W 82. minucie padł gol, który dał Barcelonie prowadzenie. Lamine Yamal, młody talent Blaugrany, wykorzystał swoje doskonałe umiejętności techniczne i umieścił piłkę w siatce, wprawiając kibiców katalońskiego klubu w ekstazę.
Atletico próbowało jeszcze odpowiedzieć, ale to Barcelona postawiła kropkę nad “i”. W doliczonym czasie gry Ferran Torres zdobył swoją drugą bramkę tego wieczoru, ustalając wynik meczu na 4:2. Było to spektakularne zakończenie spotkania, które na długo zostanie zapamiętane przez kibiców obu drużyn.
Lewandowski: “Hansi Flick potrafi wyciągnąć maksimum z każdego zawodnika”
Po meczu Robert Lewandowski nie krył zadowolenia z postawy całego zespołu. W rozmowie z dziennikarzami podkreślił, jak ważnym czynnikiem w grze Barcelony jest elastyczność i nieprzewidywalność.
– Jak zaczynamy grać bardziej nieprzewidywalnie, to jesteśmy zdecydowanie groźniejsi. W drugiej połowie tak to wyglądało – zaczęliśmy wykorzystywać wszystkie nasze atuty i wtedy cała drużyna na tym zyskuje.
Polski napastnik pochwalił również pracę trenera Hansiego Flicka:
– Hansi chyba z każdego zawodnika wyciąga prawie maksa. Myślę, że każdy zawodnik, będąc tutaj w drużynie, podchodząc do Hansiego, potrafi pokazać to, co ma najlepszego.
Wojciech Szczęsny – nowy talizman Barcelony?
Lewandowski odniósł się również do postawy Wojciecha Szczęsnego, który od momentu dołączenia do Barcelony pozostaje niepokonany. Polski bramkarz rozegrał już 16 spotkań w barwach Blaugrany i jak dotąd nie zaznał porażki.
– Czy Wojtek wprowadził zwycięską mentalność? Wszystko na to wskazuje – powiedział Lewandowski z uśmiechem. – Wiadomo, że obecność takiego bramkarza dodaje nam pewności siebie i spokoju w obronie. Wojtek i jego luz bardzo nam pomagają. Poza tym w każdym meczu broni się umiejętnościami.
– Choć wiadomo, że czasem musi zagrać “lagę na Robercika”. Czy będzie kiedyś z tego asysta? Życzę mu tego, ale musi tak daleko kopnąć piłkę. A nie wiem, czy mięśnie wróciły, czy nie, choć ćwiczy te wykopy – dodał z uśmiechem Lewandowski.
Barcelona wciąż walczy o mistrzostwo
Dzięki fenomenalnemu zwycięstwu nad Atletico, Barcelona umocniła swoją pozycję w czołówce tabeli. Katalończycy mają 60 punktów, tyle samo co Real Madryt, ale rozegrali o jedno spotkanie mniej.
Najbliższe wyzwanie dla Blaugrany to starcie z Gironą, które odbędzie się 30 marca. Mecz ten może mieć kluczowe znaczenie dla dalszej walki o tytuł mistrza Hiszpanii, ponieważ Girona również znajduje się w czołówce tabeli i nie zamierza oddać punktów bez walki.
Barcelona, napędzana świetną formą i mentalnością zwycięzców, jest na dobrej drodze, by walczyć o najwyższe cele w tym sezonie. Jeśli utrzyma obecny poziom gry, kibice mogą liczyć na niezapomnianą końcówkę sezonu La Liga.