Fatalne wieści dla Zmarzlika. Będzie tylko gorzej. “Przegięli pałę”
Obecnie mamy czas dużych zmian w cyklu Grand Prix. Jakiś czas temu zmodyfikowano system rozgrywek, w którym półfinały zastąpiono barażami i dano możliwość na wygranie turnieju nawet dziesiątemu zawodnikowi turnieju, a teraz zmieniono limit czasu, jaki ma zawodnik na starcie. – Generalnie to wszystko idzie w złym kierunku. Największy problem jest taki, że coraz mniej…
Obecnie mamy czas dużych zmian w cyklu Grand Prix. Jakiś czas temu zmodyfikowano system rozgrywek, w którym półfinały zastąpiono barażami i dano możliwość na wygranie turnieju nawet dziesiątemu zawodnikowi turnieju, a teraz zmieniono limit czasu, jaki ma zawodnik na starcie. – Generalnie to wszystko idzie w złym kierunku. Największy problem jest taki, że coraz mniej ludzi interesuje się Grand Prix – mówi Marek Cieślak, legendarny trener reprezentacji Polski.
Już nie 120 sekund, a 90 sekund będzie miał zawodnik, aby zdążyć na start wyścigu w turnieju Grand Prix.
Zmiana wywołała spore poruszenie w środowisku. Krytykują ją także sami zawodnicy.
– Przegięli „pałę” i to strasznie z tą zmianą – uważa Marek Cieślak. – Coraz bardziej uświadamiam sobie, że ludzie którzy rządzą żużlem na świecie są trochę od tego wszystkiego oderwani. Dziwi mnie to, bo szef żużla Armando Castagna, to były zawodnik i to niezły, a zachowuje się tak, jakby nie wiedział co to za dyscyplina – dodaje.
Czytaj również: Szef Motoru Lublin mówi wprost. Te rozgrywki muszą zniknąć!
Zapytaliśmy Marka Cieślaka, w których zawodników może uderzyć zmniejszenie limitu czasu na starcie? – We wszystkich. Każdy bowiem gdzieś coś kombinuje na starcie czy przed nim i to jest element żużla. Dotychczasowy limit był optymalny. Poza tym pamiętajmy, że położenie parkingu względem linii startowej jest różne, na przykład w Gorzowie trzeba przejechać całe okrążenie. To również trzeba wziąć pod uwagę – zauważa Cieślak.
– Obawiam się, że to dopiero początek jakichś szalonych zmian w przyszłości – kontynuuje były szkoleniowiec. – Wszystko zmierza w tym kierunku, aby zawodnik miał coraz mniej czasu wolnego. Tyle, że żużel jest szczególny. Na starcie zawodnik miewa tętno niemal 200. To jest gigantyczne napięcie – powiedział Cieślak.
Cieślak: Ludzie przestają się interesować
Zdaniem Marka Cieślaka zmiany w Grand Prix idą w złym kierunku. – Powoli to się robi cyrk z tego wszystkiego. Przede wszystkim kibice się wkurzają, że nie jadą najlepsi na świecie. Dzikie karty przyznawane są z kapelusza. Gdyby był jakiś żużlowiec w Bangladeszu, to od razu byśmy widzieli go w GP. A nie ma na przykład Leona Madsena, czego nie tylko ja kompletnie nie mogę pojąć. Dostępność GP w telewizji też spada. Sam po swoich znajomych widzę, że ludzie przestają się tym interesować. Nie jest to już takie wydarzenie jak kiedyś. Na pewno nowy limit czasu przed wyścigiem nie spowoduje, że to się zmieni – zakończył Cieślak.
W 2025 roku złota w Grand Prix będzie bronił Bartosz Zmarzlik, który ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich. Polaków w GP będzie jednak zaledwie dwóch, bo oprócz Zmarzlika zobaczymy jeszcze tylko Dominika Kuberę. Cykl 2025 rozpocznie się 3 maja w niemieckim Landshut.
Obecnie mamy czas dużych zmian w cyklu Grand Prix. Jakiś czas temu zmodyfikowano system rozgrywek, w którym półfinały zastąpiono barażami i dano możliwość na wygranie turnieju nawet dziesiątemu zawodnikowi turnieju, a teraz zmieniono limit czasu, jaki ma zawodnik na starcie. – Generalnie to wszystko idzie w złym kierunku. Największy problem jest taki, że coraz mniej ludzi interesuje się Grand Prix – mówi Marek Cieślak, legendarny trener reprezentacji Polski.
Już nie 120 sekund, a 90 sekund będzie miał zawodnik, aby zdążyć na start wyścigu w turnieju Grand Prix.
Zmiana wywołała spore poruszenie w środowisku. Krytykują ją także sami zawodnicy.
– Przegięli „pałę” i to strasznie z tą zmianą – uważa Marek Cieślak. – Coraz bardziej uświadamiam sobie, że ludzie którzy rządzą żużlem na świecie są trochę od tego wszystkiego oderwani. Dziwi mnie to, bo szef żużla Armando Castagna, to były zawodnik i to niezły, a zachowuje się tak, jakby nie wiedział co to za dyscyplina – dodaje.
Czytaj również: Szef Motoru Lublin mówi wprost. Te rozgrywki muszą zniknąć!
Zapytaliśmy Marka Cieślaka, w których zawodników może uderzyć zmniejszenie limitu czasu na starcie? – We wszystkich. Każdy bowiem gdzieś coś kombinuje na starcie czy przed nim i to jest element żużla. Dotychczasowy limit był optymalny. Poza tym pamiętajmy, że położenie parkingu względem linii startowej jest różne, na przykład w Gorzowie trzeba przejechać całe okrążenie. To również trzeba wziąć pod uwagę – zauważa Cieślak.
– Obawiam się, że to dopiero początek jakichś szalonych zmian w przyszłości – kontynuuje były szkoleniowiec. – Wszystko zmierza w tym kierunku, aby zawodnik miał coraz mniej czasu wolnego. Tyle, że żużel jest szczególny. Na starcie zawodnik miewa tętno niemal 200. To jest gigantyczne napięcie – powiedział Cieślak.
Cieślak: Ludzie przestają się interesować
Zdaniem Marka Cieślaka zmiany w Grand Prix idą w złym kierunku. – Powoli to się robi cyrk z tego wszystkiego. Przede wszystkim kibice się wkurzają, że nie jadą najlepsi na świecie. Dzikie karty przyznawane są z kapelusza. Gdyby był jakiś żużlowiec w Bangladeszu, to od razu byśmy widzieli go w GP. A nie ma na przykład Leona Madsena, czego nie tylko ja kompletnie nie mogę pojąć. Dostępność GP w telewizji też spada. Sam po swoich znajomych widzę, że ludzie przestają się tym interesować. Nie jest to już takie wydarzenie jak kiedyś. Na pewno nowy limit czasu przed wyścigiem nie spowoduje, że to się zmieni – zakończył Cieślak.
W 2025 roku złota w Grand Prix będzie bronił Bartosz Zmarzlik, który ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich. Polaków w GP będzie jednak zaledwie dwóch, bo oprócz Zmarzlika zobaczymy jeszcze tylko Dominika Kuberę. Cykl 2025 rozpocznie się 3 maja w niemieckim Landshut.
Obecnie mamy czas dużych zmian w cyklu Grand Prix. Jakiś czas temu zmodyfikowano system rozgrywek, w którym półfinały zastąpiono barażami i dano możliwość na wygranie turnieju nawet dziesiątemu zawodnikowi turnieju, a teraz zmieniono limit czasu, jaki ma zawodnik na starcie. – Generalnie to wszystko idzie w złym kierunku. Największy problem jest taki, że coraz mniej ludzi interesuje się Grand Prix – mówi Marek Cieślak, legendarny trener reprezentacji Polski.
Już nie 120 sekund, a 90 sekund będzie miał zawodnik, aby zdążyć na start wyścigu w turnieju Grand Prix.
Zmiana wywołała spore poruszenie w środowisku. Krytykują ją także sami zawodnicy.
– Przegięli „pałę” i to strasznie z tą zmianą – uważa Marek Cieślak. – Coraz bardziej uświadamiam sobie, że ludzie którzy rządzą żużlem na świecie są trochę od tego wszystkiego oderwani. Dziwi mnie to, bo szef żużla Armando Castagna, to były zawodnik i to niezły, a zachowuje się tak, jakby nie wiedział co to za dyscyplina – dodaje.
Czytaj również: Szef Motoru Lublin mówi wprost. Te rozgrywki muszą zniknąć!
Zapytaliśmy Marka Cieślaka, w których zawodników może uderzyć zmniejszenie limitu czasu na starcie? – We wszystkich. Każdy bowiem gdzieś coś kombinuje na starcie czy przed nim i to jest element żużla. Dotychczasowy limit był optymalny. Poza tym pamiętajmy, że położenie parkingu względem linii startowej jest różne, na przykład w Gorzowie trzeba przejechać całe okrążenie. To również trzeba wziąć pod uwagę – zauważa Cieślak.
– Obawiam się, że to dopiero początek jakichś szalonych zmian w przyszłości – kontynuuje były szkoleniowiec. – Wszystko zmierza w tym kierunku, aby zawodnik miał coraz mniej czasu wolnego. Tyle, że żużel jest szczególny. Na starcie zawodnik miewa tętno niemal 200. To jest gigantyczne napięcie – powiedział Cieślak.
Cieślak: Ludzie przestają się interesować
Zdaniem Marka Cieślaka zmiany w Grand Prix idą w złym kierunku. – Powoli to się robi cyrk z tego wszystkiego. Przede wszystkim kibice się wkurzają, że nie jadą najlepsi na świecie. Dzikie karty przyznawane są z kapelusza. Gdyby był jakiś żużlowiec w Bangladeszu, to od razu byśmy widzieli go w GP. A nie ma na przykład Leona Madsena, czego nie tylko ja kompletnie nie mogę pojąć. Dostępność GP w telewizji też spada. Sam po swoich znajomych widzę, że ludzie przestają się tym interesować. Nie jest to już takie wydarzenie jak kiedyś. Na pewno nowy limit czasu przed wyścigiem nie spowoduje, że to się zmieni – zakończył Cieślak.
W 2025 roku złota w Grand Prix będzie bronił Bartosz Zmarzlik, który ma na koncie pięć tytułów mistrzowskich. Polaków w GP będzie jednak zaledwie dwóch, bo oprócz Zmarzlika zobaczymy jeszcze tylko Dominika Kuberę. Cykl 2025 rozpocznie się 3 maja w niemieckim Landshut.