Fatalne wieści nadeszły o 1:00. Małysz ujawnia. Krok od katastrofy w Wiśle
Trudno sobie to wyobrazić, ale drugi konkurs weekendu Pucharu Świata w Wiśle mógł się nie odbyć. Wszystko przez sytuację, która wydarzyła się w nocy z soboty na niedzielę i ruch, który miał poprawić stan zeskoku, a tak naprawdę stworzył ogromny problem. Wielkie brawa należą się organizatorom, którzy przez długie siedem godzin walczyli o odpowiednie przygotowanie…
Trudno sobie to wyobrazić, ale drugi konkurs weekendu Pucharu Świata w Wiśle mógł się nie odbyć. Wszystko przez sytuację, która wydarzyła się w nocy z soboty na niedzielę i ruch, który miał poprawić stan zeskoku, a tak naprawdę stworzył ogromny problem. Wielkie brawa należą się organizatorom, którzy przez długie siedem godzin walczyli o odpowiednie przygotowanie skoczni.
Mogło nie być ani czterech Polaków w Top20 niedzielnych zawodów, ani kolejnego zwycięstwa lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, Piusa Paschke. Teraz gdy zaglądamy za kulisy tego, co wydarzyło się niedługo po zakończeniu pierwszego wiślańskiego konkursu, aż trudno uwierzyć, że to prawda.
Zobacz wideo Ujawniamy kulisy kadry skoczków. Tak pracuje jej kluczowy człowiek
W Wiśle nagle powstał ogromny problem. Małysz ujawnia. “Kopło. Nagle ratrak wyciągnął śnieg”
W piątek i sobotę w Wiśle doszło do diametralnej zmiany pogody względem poprzednich dni. Spadło sporo śniegu, padał także deszcz. To skłoniło organizatorów do próby poprawy tego, co mogliśmy zobaczyć na skoczni.
– Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale mieliśmy tutaj awarię w nocy. Chcieliśmy wyrównać trochę zeskok po opadach. Na skocznię wjechał ratrak. Niestety obiekt został uszkodzony. Doszło do tego, że na setnym metrze zrobiła się dziura aż do siatek podtrzymujących śnieg – mówi po wszystkim Adam Małysz.
– Ratrak był już w połowie, ale “kopło”. Nagle wyciągnął ten śnieg. Była szybka reakcja o pierwszej w nocy do pracowników – dodaje.
Siedem godzin pracy i konkurs w Wiśle uratowany
Jak udało się poradzić z tym problemem? – Trzeba było dostrzelać śniegu z armatek do tej dziury. Chłopaki stanęli na wysokości zadania. Od pierwszej w nocy do ósmej rano pracowali i w porze zawodów można było wręcz nie zauważyć tego, co się tam wydarzyło. Wielkie brawa dla organizatorów, że te konkursy udało się przeprowadzić – podkreśla Małysz.
– Na szczęście był mróz, więc uruchomiono armatki, polewano ten śnieg wodą, żeby był twardszy i udało się doprowadzić skocznię do takiego stanu, by można było na niej skakać. Nie było ciekawie, stąd też naprawdę duże podziękowanie dla tych, którzy organizują tu zawody. Sami mieli wątpliwości, czy to się uda, ale stanęli na wysokości zadania. Można na nich było liczyć w każdym momencie. Otrzymali wiele komplementów nie tylko od nas, ale i od ekip, Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), ale też ministra sportu, czy prezydenta. To pokazuje, że jesteśmy w stanie robić te zawody. I to na naprawdę wysokim poziomie – ocenia Adam Małysz.
Kolejny weekend Pucharu Świata to zawody w Titisee-Neustadt od 13 do 15 grudnia. Niemcy dostali już od FIS zielone światło po spojrzeniu na to, jak przygotowana jest tamtejsza skocznia. Zaplanowano tam trzy konkursy: jeden duetów i dwa indywidualne. Wystąpi tam pięciu polskich zawodników: Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Jakub Wolny. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.